O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

niedziela, 5 stycznia 2014

Suwalszczyzna i okolice: Stańczyki i Kiepojcie


KOLEJOWY POST

 

Pomysł zwiedzenia Suwalszczyzny tak naprawdę wziął się od przypadkowego znalezienia zdjęcia w jakiejś gazecie z podpisem  „pomysł na weekend”. Zaintrygowało mnie, więc zaczęłam czytać o obiekcie przedstawionym na fotografii. Potem pomyślałam, że warto byłoby zobaczyć to na własne oczy. I tak trafiłam na Stańczyki.
~*~
STAŃCZYKI to wieś w obrębie tzw. Mazur Garbatych, która kryje w sobie pewną ciekawostkę. To tu zobaczyć można największy bliźniaczy most w Polsce o pięcio- przęsłowej konstrukcji, długi na 180m, i wysoki na 36,5m.





 



Biorąc pod uwagę jego rozmiary, można by pomyśleć, że został on przerzucony nad wartką rzeką. Ale nie, pod nim przepływa mała rzeczka Błędzianka.



 
 
 
 Rzeczka Błędzianka
 

Most ten to element nieczynnej linii kolejowej, która łączyła miejscowości , Gołdap z Żytkiejmami (31km). Ze względu na swe łukowate podpory żelbetonowe, często most ten zwany jest Akweduktem Puszczy Romnickiej.


 
 

 
 

 
 
 
 
 

A oto i historia jego powstania. Najpierw wybudowano most południowy. Stało się to w latach 1912-1914 a ukończono w 1917r. Most północny wybudowano w 1918r. Budując ten obiekt kolejowy wzorowano się na rzymskim akwedukcie Pont-du-Gard we Francji.


 
 
 
 Ja malutka, most wielgachny :)
 

Tor położono na jednym z mostów i 1 października 1927r na całej trasie zaczęły kursować pociągi zarówno osobowe, jak i towarowe.

Z mostem wiąże się pewna ciekawostka, która być może nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie fakt, że most niszczeje i odłamując się, odsłania swoje elementy. Otóż odkryto w podporze drewnianą belkę, która do dziś pozostaje zagadką. Nikt nie wie, czemu miała służyć. Niektórzy twierdzą, że cały most został zrobiony na drewnianej konstrukcji i został zalany betonem. Ale to przeczyłoby fizyce. Ciężki beton złamałby drewniany most jak zapałkę. Ale ja się nie znam, więc i dla mnie drewniany fragment w moście również pozostaje niewyjaśnioną tajemnicą.


Belka widoczna w dolnym rogu



 Odsłonięta drewniana belka
 

W latach 40. XXw. linią tą przewożono materiał do budowy kwatery Hitlera – Wilczego Szańca w Gierłoży na Mazurach. W pewnym sensie linia ta była strategicznie ważną. Gdyby most został wysadzony, zawsze pozostawał drugi, bez konieczności angażowania wojska do budowy mostu np. pontonowego.


Tu kiedyś leżały tory...
 

Tory zostały rozebrane w 1945r przez wojska Armii Czerwonej. Od tego czasu most tylko sobie stoi, nie jest użytkowany.


Widok z mostu na zalesione wzgórza
 

Jeszcze niedawno mosty były wykorzystywane do skoków na bungee. Obecnie jest to zabronione a same mosty są terenem prywatnym, choć  udostępnionym turystom za drobną opłatą. Nawet majestatyczna bryła mostów ani piękna zieleń wkoło, ani szemrząca w dole rzeczka nie nakłoniłyby mnie do skoków głową w dół. Za takie ekstremalne przeżycia dziękuję.


 

Do dziś mosty w Stańczykach są pomnikiem myśli i techniki budowlanej.



 

~*~
Było mi tych mostów za mało, więc dołożyłam jeszcze jedne. I tym razem obrałam kierunek na Kiepojcie.

Same KIEPOJCIE są wsią, która leży w środkowo-południowej części gminy Dubeninki, przy drodze na Żytkiejmy. Nazwa wsi pochodzi z języka litewskiego. Zresztą na nazwy miejscowości, brzmiące jak te same na Litwie, można się natknąć na tych terenach. Przykładem jest choćby mijana po drodze Kłajpeda.


 

We wsi znajduje się również wiadukt, ale mniej imponujący – ot, zwykły wiadukt nad drogą.


 
 



Za to kilkaset metrów od niego znajdują się drugie bliźniacze mosty kolejowe, nieco mniejsze, niż te w Stańczykach, ale równie urocze. Położone są one nad rzeką Bludzią.


 
 

 
 
 Rzeczka Bludzia




Linia pierwotnie planowana była dla potrzeb lokalnych mieszkańców, lecz w latach 1917-18 uczyniono zeń dwutorową magistralę, która połączyć miała Chojnice z Wilnem.


 
 
 

 
 
 

 
 
 




I wojna światowa spowodowała niedokończenie linii i wszystko „utknęło” w takim właśnie stanie do dziś.

Urwany most...


 Dziś już tylko trawa i drzewka zamiast torów...
 

~*~
I właśnie takie osobliwości tych ziem można tu spotkać. Są to niemi świadkowie historii i pewnie gdyby potrafili przemówić, opowiedzieliby wiele. Dziś jednak mosty, choć w zasadzie są ruiną, wciąż imponują. Przetrwały lata, wojnę i zawieruchę powojenną i stoją nadal, by świadczyć o potędze umysłu konstruktorów jak i osób je budujących.

Zarówno Stańczyki jak i Kiepojcie warto odwiedzić. Polecam gorąco.

Tymczasem do zobaczenia w kolejnej odsłonie Suwalszczyzny!


 


KONIEC

 

6 komentarzy:

  1. Bardzo malownicze twory sztuki inżynieryjnej. Chciałbym kiedyś zobaczyć. Bardzo udane zdjęcia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na żywo" wyglądają o wiele lepiej :) Z budzącą się na wiosnę do życia, suwalską ziemią, tworzą ciekawy widok.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Witaj na blogu :) Potwierdzam - mega :) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. byłem wczoraj właśnie w Kiepojciach, ale na tym pierwszym

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry, szkoda, że nie dotarłeś do tych dużych mostów. Warto. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń