KOLEJOWY POST
Pomysł zwiedzenia Suwalszczyzny tak
naprawdę wziął się od przypadkowego znalezienia zdjęcia w jakiejś gazecie z
podpisem „pomysł na weekend”.
Zaintrygowało mnie, więc zaczęłam czytać o obiekcie przedstawionym na fotografii.
Potem pomyślałam, że warto byłoby zobaczyć to na własne oczy. I tak trafiłam na
Stańczyki.
~*~
STAŃCZYKI to wieś w obrębie tzw. Mazur
Garbatych, która kryje w sobie pewną ciekawostkę. To tu zobaczyć można
największy bliźniaczy most w Polsce o pięcio- przęsłowej konstrukcji, długi na
180m, i wysoki na 36,5m.
Biorąc pod uwagę jego rozmiary, można by pomyśleć, że został on przerzucony nad wartką rzeką. Ale nie, pod nim przepływa mała rzeczka Błędzianka.
Rzeczka Błędzianka
Biorąc pod uwagę jego rozmiary, można by pomyśleć, że został on przerzucony nad wartką rzeką. Ale nie, pod nim przepływa mała rzeczka Błędzianka.
Most ten to element nieczynnej linii
kolejowej, która łączyła miejscowości , Gołdap z Żytkiejmami (31km). Ze względu
na swe łukowate podpory żelbetonowe, często most ten zwany jest Akweduktem
Puszczy Romnickiej.
A oto i historia jego powstania.
Najpierw wybudowano most południowy. Stało się to w latach 1912-1914 a
ukończono w 1917r. Most północny wybudowano w 1918r. Budując ten obiekt
kolejowy wzorowano się na rzymskim akwedukcie Pont-du-Gard we Francji.
Ja malutka, most wielgachny :)
Tor położono na jednym z mostów i 1
października 1927r na całej trasie zaczęły kursować pociągi zarówno osobowe,
jak i towarowe.
Z mostem wiąże się pewna ciekawostka,
która być może nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie fakt, że most
niszczeje i odłamując się, odsłania swoje elementy. Otóż odkryto w podporze
drewnianą belkę, która do dziś pozostaje zagadką. Nikt nie wie, czemu miała
służyć. Niektórzy twierdzą, że cały most został zrobiony na drewnianej
konstrukcji i został zalany betonem. Ale to przeczyłoby fizyce. Ciężki beton
złamałby drewniany most jak zapałkę. Ale ja się nie znam, więc i dla mnie
drewniany fragment w moście również pozostaje niewyjaśnioną tajemnicą.
Belka widoczna w dolnym rogu
Odsłonięta drewniana belka
Belka widoczna w dolnym rogu
Odsłonięta drewniana belka
W latach 40. XXw. linią tą przewożono
materiał do budowy kwatery Hitlera – Wilczego Szańca w Gierłoży na Mazurach. W
pewnym sensie linia ta była strategicznie ważną. Gdyby most został wysadzony,
zawsze pozostawał drugi, bez konieczności angażowania wojska do budowy mostu
np. pontonowego.
Tu kiedyś leżały tory...
Tu kiedyś leżały tory...
Tory zostały rozebrane w 1945r przez
wojska Armii Czerwonej. Od tego czasu most tylko sobie stoi, nie jest
użytkowany.
Widok z mostu na zalesione wzgórza
Widok z mostu na zalesione wzgórza
Jeszcze niedawno mosty były
wykorzystywane do skoków na bungee. Obecnie jest to zabronione a same mosty są
terenem prywatnym, choć udostępnionym
turystom za drobną opłatą. Nawet majestatyczna bryła mostów ani piękna zieleń
wkoło, ani szemrząca w dole rzeczka nie nakłoniłyby mnie do skoków głową w dół.
Za takie ekstremalne przeżycia dziękuję.
~*~
Było mi tych mostów za mało, więc
dołożyłam jeszcze jedne. I tym razem obrałam kierunek na Kiepojcie.
Same KIEPOJCIE są wsią, która leży w środkowo-południowej części gminy Dubeninki, przy
drodze na Żytkiejmy. Nazwa wsi pochodzi z języka litewskiego. Zresztą na nazwy
miejscowości, brzmiące jak te same na Litwie, można się natknąć na tych
terenach. Przykładem jest choćby mijana po drodze Kłajpeda.
We wsi znajduje się również wiadukt,
ale mniej imponujący – ot, zwykły wiadukt nad drogą.
Za to kilkaset metrów od niego znajdują się drugie bliźniacze mosty kolejowe, nieco mniejsze, niż te w Stańczykach, ale równie urocze. Położone są one nad rzeką Bludzią.
Rzeczka Bludzia
Linia pierwotnie planowana była dla potrzeb lokalnych mieszkańców, lecz w latach 1917-18 uczyniono zeń dwutorową magistralę, która połączyć miała Chojnice z Wilnem.
I wojna światowa spowodowała niedokończenie linii i wszystko „utknęło” w takim właśnie stanie do dziś.
Urwany most...
Dziś już tylko trawa i drzewka zamiast torów...
Za to kilkaset metrów od niego znajdują się drugie bliźniacze mosty kolejowe, nieco mniejsze, niż te w Stańczykach, ale równie urocze. Położone są one nad rzeką Bludzią.
Linia pierwotnie planowana była dla potrzeb lokalnych mieszkańców, lecz w latach 1917-18 uczyniono zeń dwutorową magistralę, która połączyć miała Chojnice z Wilnem.
I wojna światowa spowodowała niedokończenie linii i wszystko „utknęło” w takim właśnie stanie do dziś.
Urwany most...
Dziś już tylko trawa i drzewka zamiast torów...
~*~
I właśnie takie osobliwości tych ziem
można tu spotkać. Są to niemi świadkowie historii i pewnie gdyby potrafili
przemówić, opowiedzieliby wiele. Dziś jednak mosty, choć w zasadzie są ruiną,
wciąż imponują. Przetrwały lata, wojnę i zawieruchę powojenną i stoją nadal, by
świadczyć o potędze umysłu konstruktorów jak i osób je budujących.
Zarówno Stańczyki jak i Kiepojcie
warto odwiedzić. Polecam gorąco.
KONIEC
Bardzo malownicze twory sztuki inżynieryjnej. Chciałbym kiedyś zobaczyć. Bardzo udane zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Na żywo" wyglądają o wiele lepiej :) Z budzącą się na wiosnę do życia, suwalską ziemią, tworzą ciekawy widok.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
mega :)
OdpowiedzUsuńWitaj na blogu :) Potwierdzam - mega :) Pozdrawiam serdecznie.
Usuńbyłem wczoraj właśnie w Kiepojciach, ale na tym pierwszym
OdpowiedzUsuńDzień dobry, szkoda, że nie dotarłeś do tych dużych mostów. Warto. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń