O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

poniedziałek, 2 marca 2015

O czym szumią pienińskie sosny i co przekazują nam flisacy

PIENIŃSKIE BAJANIA,
CZYLI O CZYM OPOWIADAJĄ FLISACY

Tym razem Szanowny Mój Gościu zabiorę Cię na oglądanie okolicy z poziomu… wody. W magiczny świat Pienin wedrzemy się tratwą. Zapraszam na wspólny spływ Dunajcem.


 Karta wstępu na spływ Dunajcem


 Karta wstępu na spływ Dunajcem




 Karta wstępu na spływ Dunajcem























Karta wstępu na spływ Dunajcem




***

Naszą przygodę zaczniemy w Sromowcach Wyżnych, gdzie usadowimy się na flisackich tratwach. Dawniej spławiano nimi drewno i towary, dziś służą głównie do przyjemnej, relaksującej „przejażdżki” wraz z nurtem rzeki.


  Pola uprawne w okolicach Czorsztyna















Trzy Korony widziane z poziomu Dunajca. 1 czerwca 1934r zostało utworzone Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich. Początkowo pływano "dwojakami" czyli dwóch połączonych wikliną czółen. Obecnie tratwa ma pięć takich czółen.


Aby czas się nie dłużył, flisacy opowiadają legendy o malowniczej okolicy. Dziś i my poznamy ten fascynujący kąt Polski.

***

JAK POWSTAŁY PIENINY?
To pasmo górskie nierozerwalnie związane są z postacią ŚW. KINGI. Była to córka króla Węgier Beli IV oraz żona polskiego władcy, Bolesława V Wstydliwego. Oboje małżonkowie złożyli śluby czystości, więc ich małżeństwo nigdy nie było skonsumowane. Kinga, po śmierci swego męża, została klaryską w założonym przez siebie klasztorze w Starym Sączu. Kiedy Mongołowie najechali Polskę, wraz z mniszkami uciekła wysoko w pienińskie skały, by schronić się w Zamku Pienińskim. I wydawało się, że najeźdźcy je dogonią i zginą straszną śmiercią. Wtedy Kinga rzuciła za siebie RÓŻANIEC, a z paciorków pod końskimi kopytami wyrosły ostre skały. Wróg wciąż jednak je doganiał. Dlatego mniszka rzuciła KOŚCIANYM GRZEBIENIEM, który stał się gęstym lasem. I to nie powstrzymało wojsk tatarskich. Wtedy rzuciła za siebie WSTĄŻKĘ, która przemieniła się w rwący nurt rzeki. I to ostatecznie powstrzymało wojska.



 Tatry widziane ze Sromowców



 Widok na Tatry z drogi na Sromowiec






















W najwyżej w Polsce położonych ruinach Zamku Pienińskiego, gdzie schronienie znalazła św. Kinga



Czyli już teraz wiadomo, skąd wzięły się Pieniny. Dziś z Zamku Pienińskiego pozostały jedynie małe ruiny.

***

Płyniemy więc, dalej. I nasuwa się pytanie: SKĄD SIĘ WZIĄŁ DUNAJEC? Czy to ta właśnie rzeka, która powstała po rzuceniu wstążki?  I tu flisacy opowiadają kolejną legendę.


 Spokojny nurt rzeki


 Na Dunajcu

















Otóż dawno temu w Tatrach mieszkał KRÓL WĘŻÓW. Wszystkie inne węże słuchać go musiały. Był on strażnikiem skarbów, ukrytych w głębi ziemi. Nie jeden chciał te skarby przywłaszczyć, ale w zamian wąż tylko się złościł i na lud pieniński zrzucał same nieszczęścia. Pomyślano, by węża zgładzić. Znalazł się jeden śmiałek w Szczawnicy, a nazywał się PERŁOWICZ. Wyruszył on po specjalny kij, by ubić nim króla węży. Wąż zaczął uciekać, a swoim cielskiem wyżłobił kręte koryto.



                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         Początek przełomu Dunajca. Widok na Sromowce Niżne, góralską wioskę z XIVw.



 Dunajec widziany z Trzech Koron



 Przełom Dunajca. Trasa wynosi 15 km, mimo, że w linii prostej do Szczawnicy jest tylko 6 km. Różnica poziomów wynosi 36 m.


Perłowiczowi udało się zgładzić węża, a gdy wracał do wsi, w korycie płynęła już rzeka. On sam został mnichem i zamieszkał w Czerwonym Klasztorze.





















Widok z Trzech Koron na Czerwony Klasztor, pochodzący z XIVw.



***

Skoro mowa o mnichu, to warto tu wspomnieć o kolejnej legendzie. A jest nią SIEDEM MNICHÓW. To zaklęci w skały ojczulkowie, którzy zamiast się modlić, czas zajmowali grzesznymi myślami.



 Siedem Mnichów





















Zaklęci w skałę mnisi



Mieszkali w Czerwonym Klasztorze, a kiedy próbowali zakraść się do mniszki po polskiej stronie rzeki, zostali uwięzieni w skałach na zawsze. Mniszkę także spotkał ten sam los. Ponoć w skale można dojrzeć rysy jej twarzy.




















Czyżby grzeszna mniszka? Nie, to szczyt Trzech Koron, zwany Grubą Kaśką, choć może mniszka miała na imię Kaśka :)



***

Kiedy tak płyniemy Dunajcem, flisacy zadają zagadki, np. w którą teraz stronę zakręci rzeka? Nie jest to takie proste, bo rzeka wije się zakolami.


 Zakola rzeki


 Jesienne barwy pienińskiego drzewostanu


 Na rzece



 W okolicy Siedmiu Mnichów


 Najbardziej popularny szczyt w Pieninach - Trzy Korony



 Tuż za zakrętem przy Trzech Koronach


W pewnym momencie dopływa się do jej zwężenia i jest to miejsce szczególne. Tu flisacy snują opowieść o legendzie tych gór. Mówią o ZBÓJNICKIM SKOKU. Każdy zna postać JANOSIKA. Mówiono o nim, że to najdzielniejszy harnaś, nieustraszony i nieuchwytny. Taki Robin Hood, działający w Tatrach. Był Słowakiem. Choć w zasadzie był pospolitym bandytą, to wokół niego narosło wiele legend. Jedna z nich mówi, że kiedy wojsko go pojmało i osadziło w lochu, na zamku w Niedzicy, Janosik wyswobodził się z kajdan i uciekł. Wojsko zaczęło go ścigać, a gdy Janosik dotarł nad Dunajec, nie miał innego wyjścia, jak tylko przeskoczyć nurt rzeki. I zrobił to w miejscu, gdzie oba brzegi oddalone są od siebie o ok. 10m. Do dziś widać ponoć ślad kierpca odbitego w skale, na której odbił się harnaś. Choć mam bujną wyobraźnię, to dwukrotnie próbowałam ten ślad odnaleźć, ale na próżno.



  Pienińska jesień


 Świnia Skała. Według legendy, właśnie przy niej Janosik przeskoczył Dunajec


 Niedaleko Janosikowej skały























Prawdą jest, że to największe zwężenie na całej trasie Dunajca, a woda w tym miejscu jest bardzo głęboka.  Powiadają flisacy, że ponoć na tej właśnie skale, Janosik przeprowadzał rekrutacje na stanowiska członków swej bandy i tylko ci, którzy powtórzyli wyczyn harnasia, mogli dostać się do zbójnickiego kręgu.



  Słowackie cuda: sosna rosnąca na wierzbie


 I raz jeszcze Trzy Korony - Gruba Kaśka wciąż nie w humorze :)


 Nad pięknym, modrym Dunaj(c)em...


 ... słucha się flisackich opowieści























***

Pomału dopływamy do góry, która jest królową Pienin. To SOKOLICA. Według legend była zaklętą w skałę siostrą CZERTEŻA I CZERTEZIKA, którzy również pozostali w jej pobliżu jako skalne wzniesienia. Była też córką króla Pienina.


 Sokolica oraz skała poniżej zwana Głową Cukru
















Sokolica widziana z drugiej strony, po opłynięciu jej



 Szczyt Sokolicy z reliktową sosną, absolutnym symbolem tego szczytu



 Kultowa karłowata sosna na szczycie Sokolicy


Kiedy opływamy Sokolicę, słyszymy taką oto historię, którą zaczyna flisak: Kiedy grupa wybrała się na szczyt Sokolicy, zdarzył się na niej wypadek. Otóż z wierzchołka spadł przewodnik. Na pytanie, co zrobiła wtedy grupa, flisak spokojnie odpowiada: Ano nic. Grupa zeszła i kupiła sobie nowy przewodnik… J
I tak oto spokojnie płynie się Dunajcem.


 Koryto Dunajca - widok z Sokolicy. Ściany skalne są tu wysokie na 300 m






















Flisackie tratwy na Dunajcu



***

A czy wiecie, DLACZEGO FLISACY NA SWYCH KAPELUSZACH MAJĄ MUSZELKI? To na pamiątkę każdorazowego spływu Dunajcem aż do samego Bałtyku. Jedna wyprawa, to jedna muszelka. Tak odkładane, pokazywały ilość niebezpiecznych i długich wypraw.



 Flisak w tradycyjnym stroju polskich górali pienińskich. Słowacy mają serdaki w kolorze czarnym



 I ja na chwilę załapałam się na kapelusz z muszelkami :)


***

Legend pienińskich jest wiele, bo też region jest bardzo ciekawy. Przedstawię jeszcze kiedyś jakieś, przy okazji innych wpisów o Pieninach. Tymczasem wpływamy do Szczawnicy. Pora się rozstać z Dunajcem, flisakami, tratwą i ze świata legend przejść do rzeczywistości.


 Schronisko PTTK w Szczawnicy. Jest to pierwsze zabudowanie w pienińskim kurorcie w dolinie potoku Grajcarka. Sama miejscowość znana jest już od pocz. XVw. Dzięki rodzinie Szalayich, którzy odwiercili źródła, założyli park.




















Dopływamy do schroniska w Szczawnicy - znak to nieomylny, że spływ trwający od 2 do 3 godzin, w zależności od stanu wody, właśnie dobiegł końca



Hej!

6 komentarzy:

  1. Doskonały przykład, że i w niższych górach może być bardzo ciekawie. Lubię Pieniny i może w tym roku uda nam się wreszcie wybrać na spływ Dunajcem. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym miejscu jest ciekawie, jeśli tylko się nastawimy na pozytywny odbiór. Na spływie byłam dwa razy i dwukrotnie świetnie odpoczywałam. Nawet nie wiem kiedy godziny płynęły, wcale się nie nudziłam. Polecam w ramach przerwy między zdobywaniem szczytów lub jako weekendową atrakcję. Na pewno będziecie się dobrze bawić a ja poczytam i pooglądam co też dostrzegliście z tratwy :) Uściski dla Was.

      Usuń
  2. Na spływie byłam daaaawno, jeszcze w liceum i oprócz okolicy (co chyba oczywiste :)) bardzo mi się podobały zagadki flisaków. Kupa zabawy przy tym była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. A jak się nie odpowie prawidłowo to mówią: pierwszy rząd mówi wiersze, drugi rząd śpiewa piosenki, a trzeci skacze do wody :) :) :) I jak tu nie lubić pienińskich gondolierów? Serdeczności :)

      Usuń
  3. Jak ja lubię Pieniny. Ładnie je pokazałaś. I z dołu i z góry i z poziomu tratwy. Małe,ale bardzo malownicze pasmo pełne atrakcji. Nie sposób tam się nudzić, a spływ Dunajcem to jedna z większych przyjemności podczas pobytu w tych górach. Można Pieniny pokazać na jeszcze jeden sposób. Z wysokości siodełka rowerowego. Rower można pożyczyć w Szczawnicy i jechać wzdłuż Dunajca aż do Czerwonego Klasztoru.
    Polecam na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie wybrałabym się jeszcze raz w ten rejon, bo nie wszystko widziałam, np. nie miałam możliwości zwiedzenia Czerwonego Klasztoru. Rowerem może być ciekawie, bo nie wszędzie da się dojechać samochodem. Chciałabym ponownie wejść na Sokolicę i Trzy Korony i zobaczyć świat z Wysokiej. Ale kiedy to nastąpi? Nie wiem, ale warto choć palcem po mapie pojeździć i zacząć przyzwyczajać moją szanowną "J.Lo" do siodełka :)

      Usuń