O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

niedziela, 20 września 2015

Tatry - Zawrat

TAM, GDZIE DUŚKA ZAWRACA,
CZYLI O WĘDRÓWCE
NA ŚWINICĘ PRZEZ ZAWRAT 
1

***
Część I: Kuźnice-Dolina Jaworzynki-Dolina Gąsienicowa-Czarny Staw Gąsienicowy-Zawrat
Czas przejścia: ok. 5,5 h (czas mojej wędrówki)
Szlaki: żółty przez Dolinę Jaworzynki, niebieski od Przełęczy między Kopami aż do Zawratu
***
Mój dzisiejszy cel to Świnica przez Zawrat. Trasę tę wymyśliłam sobie w zeszłym roku, ale dopiero w tym, postanawiam ją zrealizować. Kiedyś, w czasach studenckich, przeszłam ją w odwrotną stronę, tyle, że wtedy zeszłam za Małym Kozim Wierchem, z powodu załamania pogody. Dzisiejsze prognozy pogody zapowiadały się wspaniale, więc jak postanowiłam, tak też uczyniłam.
Wstaję wcześnie rano, bo dzień ma być dla mnie długi. Pakuję prowiant na drogę i po cichu zamykam drzwi. Na łóżku pozostawiam rozespaną Miśkę, która już nawet przestała zwracać uwagę na moje wczesne pobudki. Ponieważ rozkład jazdy busów mi nie pasuje, z buta idę na przystanek ze Skibówek do Al. 3 Maja. Tam łapię busika do Kuźnic.
Postanawiam przejść się Doliną Jaworzynki. Czyli wkraczam na dobrze znany mi szlak żółty, który początkowo idzie prawie po płaskim dnie doliny, by potem stromo wznosić się na Przełęcz Między Kopami. Dolina jeszcze śpi, pogrążona w porannej mgiełce. Choć kilka osób już wędruje ścieżką, panuje wokół cisza. Korzystają z niej sarny i jeleń, które pod lasem skubią sobie śniadanko. Niektórzy nawet ich nie zauważają, pogrążeni w rozmowach w czasie marszu. I dobrze, bo dzięki temu ja delektuję się ich widokiem.


Śniadanko w Dolinie Jaworzynki



Dolina Jaworzynki


Kolejne wzniesienia doliny pokonuję dość szybko i po pewnym czasie jestem już na przełęczy. Tu jak zwykle przysiadam na chwilę, by rzucić okiem na świat, który otwiera się z tej perspektywy.


Boczań i Skupniów Upłaz z drogi na Przełęcz między Kopami



Giewont z Przełęczy między Kopami



Fioletowy Tojad Mocny a za nim żółty Omieg Górski



Biała delikatność - nie wiem co to za kwiatek, ale taka nazwa robocza mi pasuje :)



Modrzyk Górski



Płochacz Halny, przez niektórych zwany wróbelkiem, choć nim nie jest :) Wiele razy towarzyszył mi w wędrówkach, bo wbrew pozorom nie jest z niego taki płochacz :)


 Łyk ciepłej herbaty, kawałek kanapki i podążam dalej, ku schronisku w Dolinie Gąsienicowej. Murowaniec kusi szarlotką, ale tym razem sobie daruję. Mijam je, obchodząc skrótem i podążam ku niebieskiemu szlakowi, który kamienną ścieżką wyprowadzi mnie wprost do Czarnego Stawu Gąsienicowego.


Znajomy widok Hali Gąsienicowej



Wierzbówka Kiprzyca



Orla Perć z dodatkami w zachmurzonej szacie



Mały Kościelec, Kościelec i Świnica



Głaz upamiętniający śmierć M. Karłowicza u stóp Małego Kościelca


Tu jak zawsze muszę na chwilę przystanąć, by popatrzeć w toń stawu, nasycić oko panoramą od Żółtej Turni po Kościelec. No i przywitać się z kaczkami, stałymi mieszkańcami tej okolicy. Choć przy wejściu wisi znak zakazu dokarmiania tych ptaków, nie brakuje chętnych do rzucenia im kanapek. Wiem, że litość w sercu podskakuje, żeby im coś dać, ale zanim się to zrobi, pomyśleć należy o ich żołądkach, które niekoniecznie tolerują szyneczki i serki w tychże kanapkach.


Panorama znad Czarnego Stawu Gąsienicowego od lewej: Wierch pod Fajki, Skrajny Granat, Pośredni Granat, Zadni Granat, Kozi Wierch, Kozie Czuby, Kozia Przełęcz i Zamarła Turnia



Ciąg dalszy panoramy znad stawu: Kozi Wierch, Kozie Czuby, Kozia Przełęcz, Zamarła Turnia, Zamarłe Czuby, Mały Kozi Wierch, z prawej Zadni Kościelec i Kościelec



Spojrzenie w stronę, w którą idę


Okrążam Czarny Staw Gąsienicowy i kieruję się niebieskim szlakiem ku Zawratowi. Jest pięknie. I tak ma być. Mozolnie zaczynam się wspinać, zwiększając tym samym wysokość. Przede mną masa kamieni. Skalne ściany zdają się czasem piętrzyć ponad miarę. Pokonuję je kamień po kamieniu. Za mną za to rysuje się kleks Czarnego Stawu z każdym krokiem coraz mniejszy.


Czarny Staw Gąsienicowy i zbocza Kościelca



Widoczna Kozia Przełęcz. Tuż przed wejściem w Zawratowy Żleb



Szlak niebieski na Zawrat



Czarny Staw Gąsienicowy w pełnej krasie



Szlak wokół stawu, prowadzący na Zawrat (między innymi)



Wierch pod Fajki i Granaty



Na szlaku, skały się zacieśniają



Z każdym krokiem nabywam wysokości



Tu trzeba się nieco wspiąć



Kozi Wierch i Kozie Czuby, Zamarła Turnia i Mały Kozi Wierch, jeszcze tak daleko przede mną :)



Rozstaj dróg. W lewo odchodzi szlak żółty na Kozią Przełęcz, w prawo niebieski na Zawrat


Wchodzę w Zawratowy Żleb, więc teraz nie ma zmiłuj, wciąż pod górkę. Po malutku dochodzę do rozstaju dróg. W tym miejscu odbija szlak żółty ku Koziej Przełęczy. Ja jednak pozostaję na niebieskim. Wciąż mozolnie pokonuję kolejne wzniesienia, to przystając na odsapnięcie, to znów by zrobić zdjęcie.


Zawrat po środku



Niby mówią, że tu wszystko zamarło, ale ja jeszcze dycham :)



Podążający ku Zawratowi turyści. Widoczny tak zwany Stary Zawrat, czyli żleb, którym dawniej wiódł szlak


Mijam z lewej strony,  w kotle skalnym pod ścianą Małego Koziego Wierchu, Zmarzły Staw. To jeziorko o długości 77m, szerokości 50m i głębokości 3,7m znajduje się u wylotu Koziej Dolinki. W zimie zamarza i przez większość roku pozostaje pod lodem, zwykle pokazując swe wody w okresie od czerwca do września.


Granaty, a pod nimi Zmarzły Staw



Z każdym krokiem staw jest coraz mniejszy, a wokół pojawia się obsypujący się spod nóg, rumosz skalny



W niepogodę szlak jest śliski


Staw ten był przedmiotem wielu opisów przez zapuszczających się w te rejony poetów i pisarzy. Również o nim pisał w 1865r., polski pisarz, komediopisarz i publicysta Michał Bałucki. Rozsławiał Tatry w swych nowelach, powieściach, opisach wycieczek. Opisywał górali bez zachłystywania się ich kulturą, patrząc na nich krytycznym okiem, doceniał ich zalety, widział wady. A oto krótki jego opis drogi na Zawrat i Zmarzłego Stawu (pisownia oryginalna):
„…Pochyłość bowiem tego przejścia jest bardzo stroma, a cały bok góry zasypany jest drobnemi kawałkami granitu, niby cukru porąbanego, który usuwa się ciągle z pod nóg, że nie można na nim pewnie stanąć. W niektórych miejscach płachty zmarzłego śniegu przecinają drogę. Przewodnicy wtedy robią toporkami karby, po których jak po schodkach wchodzi się w górę. Droga na Zawrat prowadzi koło tak zwanego Zamarzłego. Jest to jeziorko małe, po brzegach grubą skorupą lodu okryte i stąd jego nazwa. Lód ten przez całe lato nie ginie. Groźno, cicho i martwo tutaj. Skały żółtawym mchem porosłe wznoszą się, niby ławy w amfiteatrze, na których tu i owdzie bieleją płachty śniegu. Zresztą żadnej roślinności nie ma w tej granitowej pustyni, żadnego ptaka ani stworzenia…” (Michał Bałucki „Zaklęte pieniądze. Opowiadanie z życia ludu górskiego”, źródło: www.wolnelektury.pl)



W Zawratowym Żlebie. Żółta Turnia i Granaty, a w dole małe oczko Zmarzłego Stawu



Zalegający śnieg, o którym pisał również Michał Bałucki



Orla Perć i Zmarzły Staw



Łańcuchy na szlaku


Przyznać muszę, że i dziś opis ten nie stracił na swej aktualności. No może poza tym, że cicho tak do końca nie jest, bo tabuny turystów ciągną na to magiczne miejsce. Ale i tak ma się poczucie, że tu wszystko wokół zamarło. Granit zdecydowanie tu rządzi.
Kiedy już nasycam oczy widokiem, jaki mam za plecami, przychodzi pora, by zmierzyć się z najtrudniejszym fragmentem szlaku. Zaczynają się łańcuchy, klamry i wysokie progi, gdzie nie tylko nogi zadrzeć wysoko w górę trzeba, ale i sprawdzić wytrzymałość naszych dłoni, na których sile przyszło nam opierać swe ciało (jak to ładnie poetycko zabrzmiało i nawet się zrymowało J ).


Nie ma lekko, za łańcuch i do góry



Klamry na szlaku



Wysokość robi wrażenie



Niby tu wszystko zamarło, a tu proszę - kolejne życie: starsze i jeszcze takie całkiem małe



Trudno od nich oderwać wzrok, są takie urocze



Między skałami wiedzie mnie szlak



I znów obrazek, który mam za plecami

Pomału pokonuję każdy kamień na ścieżce, uważnie stawiam stopy, choć w niektórych miejscach przychodzi mi to z trudem. Osoby niskie (jak ja), mogą mieć tu malutki problem. Na szczęście zawsze jest ktoś, kto poda pomocną dłoń. Tak też dzieje się i w moim przypadku. Schodzący szlakiem pan podaje dłoń, bym mogła wspiąć się na skałę i zręcznie się z nim wyminąć. Wielkie dzięki raz jeszcze.
Wchodzę w nowo wytyczoną trasę, tzw. Nowy Zawrat w ścianie Małego Koziego Wierchu. Stara trasa biegła niegdyś żlebem, który teraz mam po swojej prawej stronie.


Skały robią się chwilami nieco pionowe



Tu trzeba zadrzeć nogi wysoko


Jeszcze chwila i w polu widzenia dostrzegam figurkę Matki Boskiej. To nie zmęczone oczy robią mi figla. Ta figurka jest tam naprawdę. To Matka Boska Zawratowa, wysoka na 1,2 m, stojąca w ścianie Zawratowej Turni. To chyba najwyżej położony punkt kultu maryjnego w Polsce. Umieścił ją tam ksiądz Walenty Gadowski w 1904r, kiedy wytyczał szlak Orlej Perci. Uczcił w ten sposób 50. Rocznicę ogłoszenia Dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Figurka wykonana jest z piaskowca z Pińczowa. Teraz czuwa nad tymi, co idą na szlak Orlej Perci czy też zapuszczają się w rejon Świnicy. Czuję, że i mnie dziś otoczy swą opieką.


Matka Boska Zawratowa



 Jeszcze chwila i już jestem na Zawracie



Widok z Zawratu na szlak, którym przyszłam


Kilka kroków i już jestem na Przełęczy Zawrat (2159 m n.p.m.) Wieje niemiłosiernie. Po drodze już zdążyłam ubrać cieplejszą odzież. Teraz siadam i zarzucam na siebie polar.


Przełęcz Zawrat (2159 m n.p.m.)



Początek Orlej Perci - Przełęcz Zawrat


Ciepły łyk herbaty dobrze mi zrobi. Pochłaniam też kanapkę, delektując się smakiem nie tyle jej samej, co panoramy jaką mam przed oczami. A jest na co popatrzeć… W dole widać stawy Doliny Piątki tak zwanej, w tym zwykle nie widziany spod schroniska, Zadni Staw Polski.


Widok z Zawratu. Idąc od dołu, pierwszy plan: Kołowa Turnia z Czarnym Stawem Polskim oraz z prawej - Zadni Staw Polski. Drugi plan: Szpiglasowa Przełęcz (2110 m n.p.m.), Szpiglasowy Wierch (2172 m n.p.m.), Czarna Ławka (1969 m n.p.m.), Kotelnica, Gładki Wierch (2065 m n.p.m.). Trzeci plan: Mięguszowiecki Szczyt Wielki (2438 m n.p.m.), Cubryna (2376 m n.p.m.), Koprowy Wierch (2367 m n.p.m.). Czwarty plan: Hlińska Turnia (2330 m n.p.m.), Szczyrbski Szczyt (2385 m n.p.m.), Solisko (2404 m n.p.m.), Hruby Wierch (2428 m n.p.m.). Piąty plan: Krywań (2494 m n.p.m.)


Wyżej nad nim  wystają ostre zakończenia Walentkowej Grani, potem piętrzą się Liptowskie Mury. Wzrok biegnie ku Krywaniowi, a chwilę później do Szpiglasowego Wierchu z dobrze widocznym zygzakowatym szlakiem na Szpiglasową Przełęcz.


Walentkowy Wierch (2156 m n.p.m.) oraz Walentkowa Grań oraz Tatry Zachodnie. Na drugim planie Wielka Kopa Koprowa.



Zawrat


Z lewej widzę szlak niebieski prowadzący do Piątki tuż obok Kołowej Czuby (2105 m n.p.m.) A za nią stoki Miedzianego i dalej szczyty Tatr Wysokich. Przejrzystość powietrza w miarę dobra, więc i panorama przednia.


Szlak z Zawratu, wiodący do Doliny Pięciu Stawów Polskich



Panorama z Zawratu: pierwszy plan: Miedziane (2233 m n.p.m.), drugi plan: Gerlach (2655 m n.p.m.), Niżne Rysy (2430 m n.p.m.), Rysy (2499 m n.p.m.), Wysoka (2560 m n.p.m.), Kończysta (2535 m n.p.m.), trzeci plan: Staroleśny Szczyt (2476 m n.p.m.), Sławkowski Szczyt (2452 m n.p.m.) i Świstowy Szczyt z trzema wierzchołkami (2383 m n.p.m.)


Siedzę i się gapię. Tak po prostu. To stąd właśnie, z Zawratu, zaczyna się najtrudniejszy szlak w Polskich Tatrach – Orla Perć. I jest to szlak jednokierunkowy, aż do Koziego Wierchu.


I znów towarzyski Płochacz Halny



Droga z Zawratu na Świnicę



I jeszcze jedno spojrzenie na Zadni Staw Polski i wychylający się zza Muru Hrubego Krywań


Ale stąd można jeszcze zawrócić, jak sama nazwa wskazuje i zejść do Doliny Pięciu Stawów Polskich lub też iść na Świnicę.
Ponieważ mam dziś iść na Jej Wysokość Świnicę, muszę się zbierać w dalszą drogę. Bo choć szlakowskaz mówi, że mam tylko 50 minut do szczytu, to ja zakładam, że potrwa to nieco dłużej. No bo jak tu się śpieszyć, kiedy wokół takie widoki.


Zawrat i Mały Kozi Wierch (2228 m n.p.m.)


Ale o tym, jak wygląda ścieżka na szczyt, który wdziera się w prawie każde moje zdjęcie, opowiem w następnym poście. Zatem do ponownego spotkania na Zawracie.

Hej!

9 komentarzy:

  1. A ja takiego pięknego Płochacza Skaknego jeszcze w Tatrach nie spotkałam! Czekam na ciąg dalszy wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skadi droga, ja ciągle z nimi chodzę, czy raczej one ze mną :) Są śliczne i różne w swym umaszczeniu. Ciąg dalszy nastąpi już niebawem :) Uściski!

      Usuń
  2. Drobny ptaszek i drobne sprostowanie. Płochacz halny /Prunella collaris/. Przystojniak z niego. Pozdrawiam - szuwarek wiślany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, masz rację, już poprawiłam w tekście. Choć spotkałam się w kilku publikacjach z wersją, że jest to Płochacz Skalny, może dlatego, że zamieszkuje skalne szczeliny. Dodatkowo zdziwiłam się kiedy przeczytałam pierwszy raz, że to niezwykle rzadkie ptaki i trudno je spotkać, bo ja widuję je bardzo często zwłaszcza w wyższych partiach gór :) I zawsze budzą mój uśmiech. Dzięki za uwagę. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Lubię panoramę z Zawratu! :) Czekam na ciąg dalszy, ciekawa jestem, jak też Cię ta Świnka ugościła :):)
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, na tą panoramę to można patrzeć i patrzeć.... a Świnka była dla mnie bardzo przyjemna tego dnia, nawet specjalnie nie chmurzyła się i co najdziwniejsze i najfajniejsze, była prawie pusta! W ogóle szlak był "przejezdny", dopiero na Beskidzie i Kasprowym jak zwykle mrowie ludzi. Ściskam mocno :)

      Usuń
  4. Gratuluję wędrówki - Widzę, że moje róże u M.B.Z. trzymają się :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję sierpniowej wędrówki. Widzę, że moje róże u M.B.Z. trzymały się trochę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Nie wiem kiedy były zostawione, ale stały :)

      Usuń