O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

poniedziałek, 19 listopada 2018

Beskid Żywiecki - Pilsko

W poszukiwaniu radości na szczycie,
czyli gdzie zaszły Tuśka i Duśka
w pewien letni, lipcowy dzień

Lipcowy, tegoroczny wypad do Korbielowa zdecydowanie był świetnie spędzonym czasem w górach. Nie tylko ze względu na towarzystwo mojej kochanej Siostrzenicy Tusi, ale także ze względu na super pogodę. W takie ciepłe, słoneczne dni, największym szczęściem jest położyć się na zboczu góry i patrzeć w niebo, albo… w wierzchołki innych szczytów. I taki też cel przyjęłyśmy tego dnia, w którym postanowiłyśmy pójść na Pilsko.
Z Korbielowa ruszyłyśmy żółtym szlakiem, który idąc i za mapą i za szlakowskazami, wskazywał nam czas 2h do Hali Miziowej.


No to w drogę! :)


W wesołych nastrojach ruszyłyśmy w drogę. Początkowo biegła ona między zabudowaniami, które jednak po krótkim czasie zniknęły za plecami, ustępując lasowi. A w lesie cisza i spokój, zakłócany jedynie odgłosami ptaków. Ta część szlaku nie jest widokowa, szłyśmy po nim same, rozmawiając jak zawsze, na babskie tematy. I nagle Tusia mówi: Ciocia, tam chyba jest sarna, bo ma biały kuperek! W rzeczy samej, zobaczyłyśmy biały kuperek tyle, że należał do miejscowej kobiety zbierającej jagody, ubranej w białą spódnicę J. Ale trzeba przyznać, że kobieta nas nieco wystraszyła, bo nie spodziewałyśmy się jej w głębokim lesie, a myśląc, że to zwierzę, nie chciałyśmy płoszyć. Zabawna sytuacja, standardowe „dzień dobry” i poszłyśmy dalej.


Początek asfaltem...



...potem szutrem...



... a następnie kładeczką :)



Żółty szlak lasem...



... bez widoków po drodze



Na szlaku



Pierwsze okienko widokowe po drodze



Na zakręcie drogi


Po pewnym czasie minęłyśmy Polanę Gackówkę, na której nieprzyzwoite koniki polne, dosłownie na środku drogi, oddawały się miłosnym uniesieniom. Oj, to się kiedyś źle dla nich skończy.
Wreszcie doszłyśmy do zielonego szlaku, gdzie na chwilę usiadłyśmy przy ławach, żeby odsapnąć. Nie trwało to jednak długo, wszak chciałyśmy skorzystać tego dnia ze słońca, a nie kryć się w cieniu drzew.


Od tej pory szlak zielony



Jeszcze tylko 45 minut i jesteśmy pod schroniskiem



Marta na szlaku 



Kawałek Hali Górowej



Leśny strażnik przy szlaku ;)


Powędrowałyśmy ostro pod górkę, by po niecałej godzince, dojść do Hali Miziowej. Tu oczywiście zrobiłyśmy sobie kolejny krótki postój, przybiłyśmy pieczątki w schronisku, złapałyśmy łyk wody i powędrowałyśmy dalej, obierając znów żółty szlak.


Schronisko PTTK na Hali Miziowej



Szlakowskaz na Hali Miziowej



Królowa Beskidów - Babia Góra widziana spod schroniska na Hali Miziowej


Królowe dwie ;) :)



W stronę Beskidu Śląskiego



I znów wkraczamy na żółty szlak



Na Hali Miziowej u stóp masywu Pilska



Beskid Śląski widziany ze szlaku



Hala Miziowa w tle




Jezioro Żywieckie - spod Pilska widziane jako wąska, niebieska wstążka


Chwilami zadzierałyśmy wysoko nogi, przedzierałyśmy się przez zarośla i kosodrzewinę, a czasami stawałyśmy w zachwycie, kiedy otwierały się małe okna widokowe. Oczywiście mój wzrok wędrował nieustannie ku szczytom Tatr, ledwie widocznych na horyzoncie.


Jedna z przeszkód na szlaku, nogi w górę!



W stronę Tatr...



Tatry na horyzoncie! :)



Babia Góra widziana z Pilska



Babia Góra i żywieckie wsie u jej stóp


Na zboczu niższego wierzchołka Pilska – Góry Pięciu Kopców (1543 m n.p.m.), tuż przy szlaku, znajduje się symboliczny grób żołnierza Franka Basika, poległego w tym miejscu 1 września 1939 r., a więc byłego jedną z pierwszych ofiar kampanii wrześniowej. Tu zatrzymałyśmy się na chwilę zadumy. Z zamyślenia wyrwał nas dziwny odgłos dobiegający z pobliskiej kosodrzewiny. Ponieważ pomruki nie wskazywały na ptactwo, stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie jak się szybko ulotnimy z tego miejsca. Do dziś nie wiemy co to było…


Symboliczny grób żołnierza z kampanii wrześniowej


Krok za krokiem i już po chwili byłyśmy na polskim Pilsku, czyli na granicy. Przez moment studiowałyśmy tablicę z mapą okolicy, wędrując po niej palcem. I wreszcie po jakiś 15 minutach doszłyśmy na ten właściwy szczyt, już po stronie słowackiej.


Kosodrzewina na masywie Pilska



Wyszłyśmy ze szlaku żółtego po prawej stronie



Polskie Pilsko



Mapa okolicy na granicy



Na granicy Polski ze Słowacją 



Szlakowskaz graniczny



Szczyt słowackiego Pilska z widocznym krzyżem nad kosodrzewiną



I już na szczycie :)


Pilsko (słow. Pilsko) według Słowaków znajduje się w Beskidzie Orawskim, a według Polaków w Beskidzie Żywieckim. Jest drugim (po Babiej Górze) szczytem w Beskidzie Żywieckim, pod względem wysokości. Mierzy 1557 m n.p.m. Przez jego grzbiet przebiega granica państwa oraz Wielki Europejski Dział Wodny, który oddziela Morze Bałtyckie od Morza Czarnego.
Szczyt Pilska porośnięty jest kosodrzewiną. Znalazłyśmy z Tuśką ustronne miejsce przy jednej kępie i oddałyśmy się błogiemu lenistwu.


Duśka i Tuśka na Pilsku



Lenistwo na zboczu Pilska ;)



Mówiłaś coś ciociu? :) :)


Nazwa góry ma kilka wskazówek co do pochodzenia i każda wydaje się logiczna i z sensem. Mówi się, że Pilsko wzięło swą nazwę, od znanej już w XVIII w. z dokumentów, nazwy podszczytowej hali „Pielsko”, związanej z nazwiskiem właściciela – „Piela”. Inne pochodzenie wskazuje na miejsce „piłowania”, czyli zrębu drewna. W ludowych podaniach pojawia się słowo „opijanie się” orawskich zbójników, którzy na dość płaskim grzbiecie góry, zbierali się i obradowali, a co za tym idzie, kosztowali gorzałki. Wreszcie etymologia nazwy Pilsko to zniekształcona słowacka nazwa Polski (jako Pol'sko).
Tak, czy owak, teraz obie z Tusią siedziałyśmy pod szczytem Pilska, delektując się widokami. A te są wyborne, w zasadzie całe 360˚. Od strzelistych grani Tatr i Małej Fatry, przez Orawę i majestat Babiej Góry, z którą mamy z Martusią porachunki do wyrównania, aż do Jeziora Żywieckiego po drugiej stronie.


Tatry ledwo widoczne ze szczytu Pilska



Tatry w przybliżeniu. Pod nimi Jezioro Orawskie



Czubek Diablaka, czyli Babiej Góry



W stronę Spiszu... początek zarysu Tatr



Orawa



Gdzieś tam Mała Fatra



W stronę Małej Fatry


Naprawdę warto było wspiąć się na ten szczyt. I nawet grupa ludzi, rozlokowanych gdzieś koło kosodrzewiny nie przeszkadza w odpoczynku. Siłą rzeczy panuje tu cisza. A wszystko to możliwe, że z powodu ołtarza polowego z krzyżem, ustawionych tu przez mieszkańców orawskiej wsi Mutne na Słowacji. To jakby człowiek był w świątyni. Ale będąc w górach, czyż nie jesteśmy w najwspanialszej świątyni na świecie? Myślę, że właśnie wtedy bliżej Boga, niż w dusznych ścianach kościołów. Co roku, w ramach ewangelizacji na szczytach odbywa się na Pilsku msza, na którą przyjeżdża ksiądz proboszcz z Mutnego. Niestety tegoroczna msza miała odbyć się w tydzień po naszym wyjeździe z Korbielowa.


Pod słupkiem szczytowym



Ołtarz polowy na szczycie Pilska



Na Pilsku



Tuśka i Duśka na szczycie Pilska



Msza tutaj musi być wyjątkowa...


Pierwszym zdobywcą szczytu był ksiądz Gabriel Rzączyński, polski jezuita, przyrodnik i prekursor zoologii w Polsce. I to on, w swoim dziele „Historia Naturalis Curiosa Regni Poloniae…” w 1721 r. po raz pierwszy użył w druku nazwę „Pilsko”. Czy mógł przypuszczać, że po nim wejdą kolejne pokolenia turystów, chcących podziwiać dzieło boże?
Od 1971 r. Pilsko w całości objęte jest ochroną jak rezerwat przyrody. I choć u podnóża, na Hali Miziowej jest schronisko PTTK i niby od wierzchołka jest niedaleko, ale jednak góra jest dość myląca i mamiąca przy złych warunkach pogodowych. Na zboczach masywu Pilska rozegrał się dramat, skończony niestety tragicznie. Zimą 1980 r. we mgle zgubiła się grupa szesnastu uczniów klasy sportowej z Kalisza, w wieku 12-17 lat. Szli z trenerem i zabłądzili. Troje z dzieci (najstarsi chłopcy) zmarli z wyczerpania i wychłodzenia. Niech ten fakt będzie dla wszystkich ostrzeżeniem, że nawet niskie góry mogą być niebezpieczne w czasie mgły czy zamieci śnieżnej.


I jeszcze sesja obowiązkowa w stronę Tatr...



... i z widokiem na Jezioro Orawskie


Czas na wierzchołku biegł swoim rytmem. Przyszła jednak pora, żebyśmy wracały do Korbielowa. Ścieżką pośród kosodrzewiny zeszłyśmy tym razem czarnym szlakiem na Halę Miziową.


Zejście w stronę granicy



Widok w kierunku Żywca



Tym razem szlak czarny dla urozmaicenia drogi



Schronisko PTTK na Hali Miziowej widoczne ze szlaku czarnego



W stronę Beskidu Śląskiego, na początek Rysianka i Romanka



Strome zejście po rumoszu skalnym w stronę Hali Miziowej



Na czarnym szlaku



Jeszcze chwila i już w schronisku


W schronisku zaserwowałyśmy sobie jabłecznik i herbatę. Z prawdziwą przyjemnością słuchałyśmy, jak zorganizowana grupa młodzieży wsłuchana była w swego opiekuna, którym był ksiądz. I jak ładnie się do siebie zwracali. Chyba byli uczestnikami jakiegoś obozu wędrownego lub rajdu. W schroniskowej stołówce ustalali plan działania na wieczór i kolejny dzień. Od tamtej chwili Tusia wie, że jak ciotka każe wstać o siódmej, żeby iść na szlak, to to wcale nie jest wcześnie. Grupa usłyszała, że ma wstać o czwartej i ruszać od razu w drogę… J.


Jabłecznik i herbata - zestaw obowiązkowy :)


Po posileniu się, weszłyśmy na zielony szlak, którym miałyśmy dostać się bezpośrednio do Korbielowa. Niestety szlak był źle oznakowany i zamiast zejść wzdłuż wyciągu, my poszłyśmy dalej. Po jakimś czasie zorientowałyśmy się, że nie widzimy nigdzie szlaku, choć szłyśmy niby prostą drogą. Na szczęście pracujący na leśnej polance, przy sianokosach miejscowi, naprowadzili nas na leśną ścieżkę, która wyprowadziła nas na zabudowania peryferyjne Korbielowa. Martusia skwitowała to krótko i jakże sensownie. Powiedziała: a może On to zrobił specjalnie, bo na szlaku coś by nam się stało i dlatego kazał nam pobłądzić. Spytałam: Kto? I padła krótka odpowiedź: Bóg. Może nasz odpoczynek na szczycie z krzyżem, wywołał takie skojarzenie Tuśki? Jedno jest pewne - czuwał nad nami wtedy.


Powrót na zielony szlak



W tym miejscu szlak to jak miła alejka spacerowa



Jeszcze w tym miejscu nie wiemy, że zabłądzimy ;)



Powinnyśmy zejść pod wyciągiem, a poszłyśmy dalej prostą drogą... Bywa ;)


Dzień był wspaniały. Wspinaczka udana, widokowa, pełna magicznych chwil, które na długo zostaną w naszych wspomnieniach i sercach. I dla takiej magii warto jest mieć zadyszkę J. Polecam Pilsko w piękny, słoneczny i ciepły dzień. Zajrzyjcie na jego szczyt przy okazji wędrówek po Beskidzie Żywieckim.

Hej!


14 komentarzy:

  1. Pilsko... nie byłam nigdy, a podobno piękne też w zimie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie jest tam zimą, ale bywa groźnie i niebezpiecznie. Jak zresztą wszędzie w górach :) A to jest naprawdę sympatyczna góra z panoramą dookoła. Przy ładnej pogodzie dobra do wypoczynku. Zimą, przy ostrzejszej widoczności, może ładniej prezentowałyby się Tatry z Pilska. Może kiedyś to sprawdzę ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Piękny mieliście widok na pasmo Babiej Góry, a i Tatry można było podziwiać. Udana, wspaniała wycieczka, a taki odpoczynek pod szczytem to prawdziwa nagroda za poniesiony trud. No i oczywiście szarlotka w schronisku.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szarloteczka zawsze podniesie upadające morale ;) A wycieczka była bardzo udana, pogoda dopisała. W przeciwieństwie do późnosierpniowego wypadu w Tatry. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Cudownie tam. Wszystkiego dobrego życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie, to prawda. Zwłaszcza przy dobrej pogodzie. A taka się akurat trafiła. Ja również życzę dobrego i ciepłego dnia! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Ja zawsze kojarzyłem Pilsko z Pilznem, pilsnerem itp.
    A tereny tak piękne że mógł bym stamtąd nie wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, głodnemu chleb na myśli, spragnionego napoić i takie tam :) Na tej górze można się i nakarmić i napoić widokami (i piwem też), o ile pogoda temu sprzyja. Akurat my trafiłyśmy na super aurę. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Pilsko jest cudne! Warto wybrać się w Beskidy Żywieckie przynajmniej na kilka dni, aby mieć możliwość obejścia kilku świetnych tras.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda to. Na swoim blogu opublikowałam już kilka tras w Beskidzie Żywieckim. Trzy z nich mają swój początek w Korbielowie, a będą i kolejne. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Pilsko... I znów przywołujesz wspomnienia...
    Ty wiesz jakie...
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale to te dobre wspomnienia. Przecież i po tych drogach chadzają wciąż Anioły... Przytulam mocno do serca!

      Usuń
  7. Pilsko wciąż do zdobycia. Piękne te miejsca w Beskidzie Żywieckim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie lubię Beskid Żywiecki. Nie tylko za widoki, ale i za pustki na szlaku. Jest cisza, spokój i oby tak zostało długo ;) Polecam Ci to pasmo, a samo Pilsko jest wspaniałe z pięknymi panoramami przy sprzyjającej pogodzie. Warto tam wejść.

      Usuń