Cuda natury i cuda
wydobyte z rzeki,
czyli czym zachwycałam
się
w Tomaszowie
Mazowieckim
Julian Tuwim
napisał: „A może byśmy tak, najmilsza, wpadli na dzień do Tomaszowa?...”
No to
najmilsza odrzekła: „Oczywiście, najmilszy, pasuje mi sobota 13 października”
I właśnie w
tym dniu pojechałam przekonać się, co takiego może mieć w sobie niespełna 64
tys. miasto, że nawiązał do niego słynny poeta (pomijając fakt, że jego żona,
Stefania Tuwimowa urodziła się w Tomaszowie).
Rano
zapakowałam się w pekaes na dworcu Zachodnim, by wysiąść na drugim przystanku
ponad dwie godziny później. Dzień był cudowny i zupełnie nie przypominał
październikowej aury. Było słonecznie, ciepło i sucho, a kolory jesieni pięknie
były wyostrzone. W sam raz na spacer i fotograficzne safari.
Swoją
wędrówkę zaczęłam od najdalej położonej części miasta, od prawdziwego cudu
natury. Troszkę pomogli mi kierowcy autobusów, którzy podpowiedzieli gdzie mam
wysiąść, gdzie i w co się przesiąść. Dziękuję im bardzo, bo dzięki temu, nie musiałam
iść na piechotę przez całe miasto.
Stałam u
bramy prowadzącej do Rezerwatu „Niebieskie Źródła”.
Ten rezerwat przyrody
został utworzony w 1961 r. na powierzchni 29 ha, celem ochrony malowniczych źródeł
krasowych o błękitnym zabarwieniu, a także, by ochronić różne gatunki ptaków,
które tu mają swoje „domostwa”.
„Niebieskie
Źródła” to trzy wywierzyska, oddzielone od siebie wyspą, a w każdym z nich
pulsuje obok siebie po kilkanaście źródeł. Zabarwienie wody w tych źródłach, to
nic innego jak refleks świetlny, gdzie czysta woda pochłania promienie czerwone,
a przepuszcza promienie niebieskie i zielone.
Pierwsze
wzmianki pisane o „Niebieskich Źródłach” pochodzą z połowy XVIII w. Ludzie nazywali je przeróżnie, np. „Modrymi
Wodami”, „Błękitną Wodą” czy „Kolorowymi Źródłami”. U ujścia źródeł stał
młyn, do którego dobudowano karczmę, nazwaną od nazwiska młynarza, „Utratą”.
Źródlany młyn stał tu do września 1939 r.
U źródeł było wielu dostojników, w tym car Mikołaj II.
Wodzie przypisywano właściwości lecznicze, a na początku XX w. chciano tu
urządzić leczniczy kurort. W tym samym czasie mieszkańcy pobliskiej Brzustówki,
czerpiąc wodę, zwietrzyli interes i za opłatą (10 gr. za wiadro), zaopatrywali
mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego. Konnymi beczkowozami przewożono wodę
bogatą w minerały (w tym wapno). Chętnie używano jej do parzenia herbaty,
namaczania grochu czy do mycia włosów. Wybuch II wojny światowej przerwał ten
proceder.
W latach 30.
XX w. władze Tomaszowa Mazowieckiego podjęły próbę przekształcenia wywierzysk
w park turystyczno – przyrodniczy. Usypano groblę, wykopano sztuczne kanały,
ale wybuch wojny wstrzymał prace. Niemcy planowali urządzić tu ośrodek
wypoczynkowy dla żołnierzy urlopowanych z frontu. Zbudowali pomost widokowy nad
źródłami oraz drewniane kładki. Wycięli też znaczną część drzewostanu „Niebieskich
Źródeł”, przygotowując się do obrony przed ofensywą Armii Czerwonej na linii rzeki
Pilicy.
W wyniku
zabiegów łódzkich i tomaszowskich miłośników przyrody w 1954 r. rozebrano
pomost i kładki, tworząc na wyspach ostoję ptaków i rezerwat roślinny.
Ostatecznie w 1961 r. miejsce to stało się oficjalnie Rezerwatem Przyrody „Niebieskie
Źródła”.
Ponieważ pogoda
była idealna do spacerów, postanowiłam najpierw przejść się nieco po lesie, w
którym zostałam zaatakowana przez cieszącego się na mój widok psa, który
spacerował z właścicielami. Pies skakał z radości, choć pierwszy raz mnie
widział. A na jego pysku, mogłabym przysiąc, widziałam ciągły uśmiech. Kiedy
już piesek pobiegł za właścicielami, którzy z trudem próbowali go odciągnąć ode
mnie, wróciłam na ścieżkę przyrodniczą. Szeroka alejka sprzyjała spacerom
całych rodzin. Po drodze porozmawiałam chwilkę z mieszkańcem Tomaszowa
Mazowieckiego, który dokarmiał łabędzie i kaczki. Od niego dowiedziałam się, że
to stali mieszkańcy wyspy i w tym roku para łabędzi dochowała się kolejnego potomstwa.
Obserwacja ptaków jest fascynująca.
Spacer do źródeł
był bardzo przyjemny. Po drodze zjadłam kanapkę i napiłam się ciepłej herbaty z
termosu. Polecam zakosztowania tej przyjemności, jaką daje ta atrakcja miasta.
Po wyjściu z
parku przeszłam na drugą stronę ulicy. Dosłownie na wprost wejścia do Rezerwatu
„Niebieskich Źródeł” znajduje się kolejne fajne miejsce w Tomaszowie
Mazowieckim.
A jest nim
Skansen rzeki Pilicy. To pierwsze w Polsce muzeum, które poświęcone jest rzece.
Pierwszym i największym obiektem znajdującym się na tym terenie, jest młyn
wodny ze wsi Kuźnica Żerechowska, zbudowany w 1925 r. W jego wnętrzu można
zobaczyć ekspozycję poświęconą tradycjom młynarstwa wodnego w dorzeczu Pilicy.
Skarby wydobyte z dna Pilicy, należące do żołnierzy niemieckich - widoczny znak swastyki na odwrocie porcelany
Tuż obok młyna zlokalizowano największą w Polsce kolekcję kamieni młyńskich
(jest ich ponad 30). I wszystkie one pochodzą z młynów, które kiedyś stały nad
Pilicą.
W skansenie
mieszczą się też różnego rodzaju militaria związane z II wojną światową. Większość
z nich wydobyto z rzeki, inne pochodzą z terenów nadrzecznych. Najcenniejszym
eksponatem jest opancerzony ciągnik artyleryjski Luftwaffe, który w 1945 r.
zatonął podczas próby forsowania rzeki. Dziś po pieczołowitym odrestaurowaniu,
jest jedynym, zachowanym tego typu pojazdem na świecie.
Czołg średni T-34/85, produkowany przez Rosjan od 1943 r., uważany za najlepszy czołg średni II wojny światowej (z lewej) oraz opancerzony ciągnik artyleryjski Luftwaffe na prototypie podwozia, wydobyty z dna Pilicy (z prawej)
Zresztą w
tak małym skansenie naprawdę można znaleźć przeróżne eksponaty. Myślę, że
poniższe zdjęcia zobrazują to lepiej, niż słowa.
Kuter holowniczy KH-200 przeznaczony do holowania promów przewozowych i członów mostów pontonowych, a także do przeprawy 20 żołnierzy desantu
Elementy mostu pontonowego typu PP-64 - pływający i brzegowy - każdy złożony z dwóch żelaznych pontonów, których łączna waga wynosi ponad 7 ton.
Armaty radzieckie z okresu II wojny światowej. W tle budynek dawnej świetlicy z nieistniejącej już kolonii letniej w Wąwale. Została ona utworzona w latach 20 - tych XX w. przez Ubezpieczalnię Społeczną w Tomaszowie Mazowieckim dla dzieci z biednych rodzin.
Elementy mszalne wykonane ze stopionego żelastwa - w czasie wojny nie musiało być złote a i tak było na wagę złota...
Budynek spichlerza na paszę dla żubrów z dawnego zwierzyńca w Smardzewicach, z 1934 r., zbudowanego dla Prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Na pierwszym planie okopy niemieckiej obrony Linii Pilicy
Okop z ziemianką dla 3 osobowej obsługi karabinu maszynowego, zbudowany na podstawie oryginalnej, niemieckiej instrukcji saperskiej z okresu II wojny światowej
Niemiecki Schron Bojowy typu "TOBRUK", zbudowany w II połowie 1944 r. jako element tworzonej przez dowództwo niemieckie obronnej Linii Pilicy.
Schron Bojowy typu "TOBRUK" był wykorzystywany do walki z żołnierzami radzieckimi. Miejsca w nim nie było zbyt wiele, a całość ogrzewał mały piecyk, typu koza
Pancerne drzwi pochodzą prawdopodobnie z poniemieckiego schronu kolejowego w Jeleniu. Ważą po kilkaset kilogramów, są gazoszczelne, mające 3 cm grubości. Znaleziono je na prywatnej posesji w 2011 r. Być może to element unikatowy na skalę krajową, bowiem takie rzeczy po wojnie zabierano na złom.
Niemiecki schron wartowniczy typu "einmannbunker". To żelbetonowa konstrukcja ustawiana głównie na terenach kolejowych i przemysłowych. Tu mógł się ukryć wartownik w pozycji stojącej lub siedzącej na wypadek bombardowania aliantów lub ostrzału artyleryjskiego.
W Skansenie
Rzeki Pilicy znajdują się też obiekty pochodzące z nieodległej Spały, z czasów,
kiedy to miejscowość ta pełniła funkcję rezydencji rosyjskich carów. I tak
jasny budynek z przełomu XIX i XX w. pełnił funkcję carskiej toalety
pochodzącej z myśliwskiej rezydencji w Spale. Obok ozdobne słupki pochodzą z
bramy, prowadzącej niegdyś do carskiej rezydencji.
Pierwszy budynek z lewej to carska toaleta. Przed budynkiem słupki z bramy wiodącej do carskiej rezydencji w Spale
Herb Tomaszowa Mazowieckiego to jednocześnie herb szlachecki Rawicz, który nawiązuje do założyciela miasta - hrabiego Antoniego Jana Ostrowskiego, który nazwał miasto na cześć swojego ojca, Tomasza. Siedząca na niedźwiedziu kobieta w koronie nawiązuje do legendy: otóż początek herbu jest w Anglii. Powiada się, że król angielski, umierając pozostawił córkę i syna. Synowi przypadało królestwo, a córce wszelkie ruchome dobra i kosztowności. Brat zmiarkował, że jeśli siostra, o której względy starali się zamożni kawalerowie na świecie, wyjdzie za mąż, to dobra przepadną. Dał ją więc, na pożarcie niedźwiedziowi. Ale ten, za sprawą Boską, zamiast ją rozszarpać, to stał się jej miłym zwierzęciem, na grzbiecie którego wyjechała na zamkowy taras. Brat przeprosił ją i wydał za mąż za księcia lotaryńskiego, a gdy młodzi spłodzili kilku synów, to im ten herb nadano. Synowie pożenili się po różnych krajach, m.in. trafili do Czech, a stamtąd do Polski. To tylko legenda, ale ma sens :)
Znajdujący
się tuż obok zielony budyneczek to wartownia ze Spały. Pierwotnie stała przy
jednej z bram wjazdowych do rezydencji prezydenckiej w Spale w okresie II
Rzeczypospolitej. Budynek, przeniesiony po wojnie do Tomaszowa Mazowieckiego
służył jako stróżówka przy bramie wjazdowej do zakładowego osiedla „Michałówek”.
Potem w 1957 r. przeniesiony do przystani wioślarskiej, należącej do
Tomaszowskich Zakładów Włókien Sztucznych, a po upadku tychże, trafił do
skansenu w 2008 r.
Jednak dla
mnie najładniejszym obiektem w Skansenie Rzeki Pilicy jest budynek byłej
poczekalni z przystanku kolejowego „Czarnocin” (dawniej „Wolbórka”). Zbudowany
w 1896 r. przez Szkołę Techniczną Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej w Warszawie
(moją szkołę średnią, choć ja uczyłam się już pod szyldem Technikum Kolejowego)
jako drewniany pawilon wystawowy tej kolei na Wszechrosyjską Wystawę
Przemysłową i Artystyczną w Niżnym Nowogrodzie. Po wystawie pawilon ten
zaadaptowano na poczekalnię dla pasażerów na stacji „Wolbórka”. W 1925 r.
zmieniono nazwę stacji na „Czarnocin”.
Podczas II wojny światowej z rozkazu
władz niemieckich, budynek ten przeniesiono na drugą stronę torów, dostawiając
go do stojącej tam nastawni. I przez kolejne lata pełnił funkcję kasy i
poczekalni, ale pod pieczą PKP niestety niszczał. W 2002 r. wpisano go wreszcie
do rejestru zabytków, a w 2006 r. przeniesiono do Skansenu Rzeki Pilicy.
Zaprezentowany rozkład jazdy pociągów jest pisany językiem dawnej Polski, przy
nim przeniosłam się w czasie…
A tak prezentowała się stacyjka w prawdziwym terenie, przed 1914 r. Zdjęcie archiwalne z tabliczki oznaczającej obiekt w skansenie
Te dwie
atrakcje Tomaszowa Mazowieckiego to nie wszystko, co zobaczyłam tego dnia.
Miasto ma do zaoferowania dużo więcej. Ale o tym napiszę w innej relacji. Zatem
do zobaczenia!
Jutro jeszcze raz tu wrócę, bo pokazałaś tyle ciekawych rzeczy, że muszę poczytać i pooglądać jeszcze raz zdjęcia. Rezerwat, jeziorka śliczne. A skansen zawiera mnóstwo niezwykłych i ciekawych eksponatów i informacji.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz na zdjęciach.
Buziaków moc!!!
Wracaj, wracaj :) Dzięki za komplement ;) A może Tomaszów Mazowiecki będzie celem jakiejś wycieczki z młodzieżą w ramach czytania Tuwima? Czy w ogóle przerabia się jeszcze takich poetów??? Buziaki!
UsuńPrzerabia, przerabia. Tylko, że ja już nie chciałam w tym roku wychowawstwa. Za dużo różnych problemów własnych mam na głowie...
UsuńChyba, że koleżanki polonistki zorganizują.
Buziole. :)
Pomysł podsunięty jakby co ;)Buźka!
UsuńMiejsce mi znane, raz już byłem bardzo blisko, w Sulejowie, ale nad źródła nie dotarłem. Teraz widzę u Ciebie, że i fantastyczny skansen jest w pobliżu rezerwatu. Urzekła mnie ta stacja kolejowa. Wspaniały obiekt. Zachęciłaś mnie do wycieczki w te rejony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ha! No to wycieczka się szykuje, u Ciebie to tylko kwestia czasu :)A stacyjka i mnie urzekła bardzo. Jakoś tak głupio czułam się koło niej, mając sportowy strój na sobie. Bardziej pasowałaby długa suknia z koronką i wielki kapelusz. Tylko ja nie znoszę nakryć głowy :) Pozdrawiam jeszcze niedzielnie! :)
UsuńOd długiego czasu ostrzę zęby na Pilicę, na spływ kajakowy i rzecz jasna na skansen.
OdpowiedzUsuńSwietnie opisane.
Ps. Wywierzysko nie "wywietrzysko".
Dzięki, poprawiłam w tekście :) Jeśli chodzi o spływ kajakowy po Pilicy, to nie podpowiem Ci jak jest, bo nie płynęłam. Ale widoki od strony rzeki mogą być niesamowite. Skansen polecam, choć jest malutki i bardzo różnorodny. Ale taki jest Tomaszów Mazowiecki :) Pozdrawiam :)
UsuńSuper. I to stosunkowo niedaleko mojej rodzinnej miejscowości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo proszę! Czyli miejsce już znane, czy dopiero teraz poznane? Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń