Życie dawne, życie minione…
XIX w., choć
dla niektórych może wydawać się odległy, to jednak zapoczątkował dzisiejsze
skanseny. Bo przecież domy kryte strzechą czy studnie z żurawiem, obecnie
podziwiamy właśnie w takich parkach tematycznych. A potem okazuje się, że dla
wielu z nas, to nie takie odległe czasy, bo dziadkowie mieszkali w takiej
chałupie, a to my sami mieliśmy dzieciństwo w takiej zagrodzie, albo pamięta
się czas, kiedy we wsi stała sobie jeszcze taka chałupka, albo karczma przy
drodze czy też nabierało się wody ze studni, bo kto słyszał o bieżącej wodzie w
kranie. I nagle takie obiekty nabierają innych barw. Przywołuje się
sentymentalne wspomnienia, łezka się w oku zakręci, uśmiech zabłąka się na
ustach. Osobiście bardzo lubię przenosić się w czasie i odwiedzać takie
przybytki. Dziś zapraszam Was do Parku Etnograficznego w Tokarni. Poznajmy
Muzeum Wsi Kieleckiej.
Skansen
powstał w 1976 r. a jego działalność zaczyna się rok później. Profesor Roman
Reinfuss, znawca kultury ludowej oraz etnograf dążył do umieszczenia w jednym
miejscu typowego układu osadniczego wiosek z ziemi kieleckiej, z różnych jej
części. I w zasadzie park jest realizacją pracy naukowej profesora. Odwiedzający skansen turyści, mogli wejść do niego dopiero w 1986 r. Całość
założenia ma 65 hektarów, z czego 20 hektarów to las. Jest to bardzo duży
teren, na którego zwiedzanie należałoby przeznaczyć cały dzień. Odwiedziłam
skansen dwa razy i wiem, że wszystkiego nie zobaczyłam ani za pierwszym, ani za
drugim razem.
Muzeum Wsi Kieleckiej jest podzielone na sektory, choć wszystkie
one przenikają się nawzajem, a spacerując wcale nie czuje się, że wkracza się
już w inną część. I tak, mamy sektor małomiasteczkowy, wyżynny, świętokrzyski,
dworsko-folwarczny, lessowy oraz nadwiślański. A w nich przykłady budownictwa drewnianego od XVII do XX w. Zapraszam na spacer, po drodze opowiem
coś nie coś ;)
Wita nas Chałupa z Siekierna, zbudowana w 1887 r. przez nieznanego cieślę. Obecnie jest to budynek zaadoptowany na muzealną karczmę.
Spichlerz z Wyszmontowa to XVIII w. budynek gospodarczy, dwukondygnacyjny i jeszcze z użytkowym poddaszem. Obecnie pełni funkcję sali wystawienniczej, prezentującej kulturę i sztukę ludową regionu Kielc.
Już na początku zwiedzania mija się Dom ze Skorzowa. W budynku tym odtworzono wnętrze domu doktora Witolda Poziomskiego (1878-1966), lekarza z Suchedniowa (miejscowości oddalonej o 25 km od Kielc). Ponoć był to człowiek z dużym poczuciem humoru, co zapewne pomagało w jego długoletniej praktyce zawodowej. Pomagał on chorym, bez względu na ich status majątkowy. Taki Doktor Judym...
Prezentowane meble są w większości sprzętami oryginalnymi sprzed II wojny światowej, w dodatku pochodzą z mieszkania doktora W. Poziomskiego.
Budynek ten powstał pod koniec drugiej połowy XIX w. Jego fundatorami byli zamożni rolnicy - Andrzej i Jadwiga Lasia, żyjący na przełomie wieków.
Taką serwantkę, tzn. niedokładnie taką, ale tego typu, miała moja Babunia. Na szczęście mój Starszy Brat oddał ją do renowacji i dziś ma oryginalny mebel w domu
W kuchni zachowała się oryginalna kuchnia na fajerki. Czyż posiłki z takiej kuchni węglowej nie smakowały lepiej?
I takie wnętrze pamiętam ze starej chałupy Babci - skrzypiąca szafa trzydrzwiowa i toaletka z wielkim lustrem, które już tak bardzo zaśniedziało, że mało co było widać... W takim pokoju spał lekarz
Niewątpliwie sporą atrakcją w Domu ze Skorzowa jest przedstawienie gabinetu lekarskiego. Między 1918 r. a 1939 r. w małych miasteczkach nie było stałych gabinetów lekarskich. Lekarze zazwyczaj dojeżdżali bryczkami do pacjentów, bądź przyjmowali ich we własnych mieszkaniach. W skansenie zaaranżowano taki gabinet. I tu pojawia się pewna ciekawostka. A właściwie kilka.
Otóż uwagę przykuwa dziwny stół z tubą. To przedwojenny aparat do naświetlań. To tzw. Budka Cieplna, Budka Polano, w której naświetlano miejsca chorobowe żarówkami w porcelanowych oprawach o mocy 25-40 W. Czas naświetlań był różny, od 20 do 30 minut, a temperatura wewnątrz dochodziła do 45-60 stopni.
Kolejną ciekawostką jest telefon czy żyrandol. To efekt upowszechniania się elektryczności, która już we wspomnianym Suchedniowie, gdzie działał doktor W. Poziomski, zaczęła pojawiać się w latach 30. XX w. Także wzrok przyciąga oryginalny fotel ginekologiczny. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kobiety zwykle rodziły we własnych łóżkach, tylko przy pomocy akuszerek lub bez nich, to przestaje nas dziwić liczba zgonów przy porodach trudnych. Dzięki takim fotelom i pracy lekarza, statystyki umieralności wydawały się o niebo lepsze. Także fotel taki był pomocny, kiedy chodziło o porady w leczeniu schorzeń dróg rodnych. Nie dziwi ten fakt, bo przy świadomości kobiet z chłopskiej warstwy społecznej, ich stan wiedzy nie był zwykle na wysokim poziomie.
W gabinecie lekarza - aparat do naświetlań. Obok umywalka przenośna, uruchamiana naciśnięciem na pedał na dole
Idąc dalej natrafiamy na Organistówkę z Bielin. To bardzo przyjemna ekspozycja. Oczywiście poza samą konstrukcją budynku, czy wyglądem zewnętrznym, czego tu nie neguję, ale fajniejsze jest to, co w środku. Urządzono tu bowiem.... XIX w. aptekę oraz wnętrza domu znanej rodziny aptekarzy Górbielów z Suchedniowa. Tutaj należałoby podkreślić, że taki aptekarz we wsi, często zastępował lekarza, dawkując leki przeciwbólowe, czy ziołowe nalewki.
Meble apteczne pochodzą z nieistniejącej apteki w Busku Zdroju. Ciekawostką jest oznaczanie buteleczek z miksturami. Te, zawierające środki odurzające, zwane "Narcotica" oznaczano czarnymi etykietami z czerwoną obwódką i białym napisem. Te butelki, które zawierały truciznę, oznaczone jako "Venena" lub "Tabula A" posiadały etykiety czarne z białym napisem. Leki o silnym działaniu, czyli "Tabula B" miały białe szyldy z obwódką i napisem czerwonym. Najwięcej flaszeczek w aptece było tych z lekami o słabym działaniu, czyli "Tabula C". Ich etykietki były białe z czarną obwódką i czarnym napisem. Weź się i nie pomyl...
Wnętrze apteki i lada służąca do wydawania leków. Syfony w aptece przypominają o fakcie, że w aptekach sprzedawano też lemoniady i wody mineralne
Miejsce pracy aptekarza. Na uwagę zasługuje tu duży słój na pijawki, moździerze do rozdrabniania tabletek i mieszania mikstur oraz unikatowe XVIII w. urządzenie do lania woskowych świec.
Tokarnia to skansen, w którym prezentowane są nie tylko "ładne" domy, ale przede wszystkim styl życia, jaki prowadzili ich właściciele, mieszkańcy, goście. Dzięki odtwarzanym wnętrzom, można po sprzętach czy ubiorach, poznać czym się zajmowali, jakie zawody uprawiali.
Chałupa z Daleszyc z 1892 r., a w niej urządzony warsztat małomiasteczkowego szewca
Chałupa z Daleszyc z 1892 r., a w niej urządzony warsztat małomiasteczkowego szewca
Chałupa z Szydłowa z 1705 r. a w niej ekspozycja przedstawiająca życie i pracę ubogiego żydowskiego krawca
Oryginalne meble sklepowe z lat 30. XX w. z kolekcją szkła do alkoholu, pudełka do tytoniu itp. Sklep wyposażony był w tzw. mydło i powidło, czyli od wyrobów wędliniarskich, przez produkty kosmetyczne do wyrobów papierniczych włącznie
Sklep wyposażony był w oryginalną lodówkę browaru HABERBUSCH i jak napis głosi służyła ona wyłącznie do piwa i lemoniady
Plebania z Goźlic z 1768 r. Wzniesiona na koszt dziedzica i jednocześnie plebana Jerzego Dobrzańskiego. To jedyna drewniana plebania z XVIII w. na terenie Kielecczyzny
Wnętrze kościółka z rokokowymi ołtarzami bocznymi. W ołtarzu głównym Madonna z Dzieciątkiem, obraz, który uznawany był za cudowny. Na suficie barokowe malowidła z elementami sztuki ludowej
Izba mieszkalna garncarza - ściany bielone wapnem, a u sufitu ludowe "pająki" z okresu wielkanocnego
Zagroda okolna z Kaliny Małej (1852 r.) - typ zagrody zamkniętej. Odtworzono tu warunki życia zamożnej rodziny chłopskiej z lat 30. XX w. Gospodarze, oprócz pracy na roli zajmowali się też powroźnictwem, o czym świadczą sprzęty i narzędzia zgromadzone przy wozowni
Wiatrak z Dębna, typowy "koźlak" wybudowany w 1880 r. To jedna z najstarszych i zarazem ostatnia taka budowla w Górach Świętokrzyskich. Większość z zachowanych wiatraków przestała działać między 1955 a 1965 rokiem
Fortepian w bawialni czy salonie służył do domowych koncertów, umilania sobie czasu podczas zimowych czy letnich wieczorów
Leżanka w stylu empire i obowiązkowo nad nią biała broń na ozdobnym gobelinie
Bawialnia we dworze to część zarezerwowana raczej tylko dla domowników, gości przyjmowano w reprezentacyjnym salonie
Izba czeladna, gdzie służba zajmowała się pracami gospodarskimi tj. praniem, prasowaniem, maglowaniem. Już wiem, dlaczego nie mam służby... bo nie mam izby czeladnej ;)
Ośmiorak z Rudy Pilczyckiej, wybudowany w 1914 r. to drewniany, wielorodzinny dom folwarczny z XIX w., który zamieszkiwała służba dworska
Na pierwszym planie - Wiatrak z Grzmucina z 1921 r. To drewniany młyn wietrzny tzw. "paltrak", w którym zboże mielone było do 1950 r.
Wiatrak "koźlak" z Janika z 1861 r. to obecnie najstarszy młyn wietrzny zachowany na Kielcczyźnie. A w głębi widać ruiny zamku w Chęcinach
Życie dawne, życie minione... Czy na pewno? Przekonajcie się sami!
Kocham zwiedzać skanseny. Niesamowite miejsce warte poznania prezentujesz. Ja byłam w parku etnograficznym Karpacka Troja koło Jasła. Polecam bardzo.
OdpowiedzUsuńWitaj :) Ja z kolei nie byłam w tym skansenie, o którym wspominasz. Ale każdy jeden ma swój urok. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNo to przy okazji Dusiu jeszcze zagladnij w okolice Szymbarku i do skansenu "naftowiertów" da się objechać jednego dnia.
UsuńJak się taka okazja trafi, to czemu nie? :) Nie byłam w tych miejscach, więc będzie to dla mnie coś nowego ;)
UsuńWieś kielecka co nieco różni się od tej naszej pogórzańskiej a jeszcze bardziej od wsi beskidzkich, dla tego zdjęcia oglądałem z dużym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńCo region to inaczej, inna technika, inny budulec, inne warunki życia. I choć zwyczaje, kalendarz czy obrzędy podobne, to inaczej mogły się też nazywać. Myślę, że warto odwiedzać takie skanseny, żeby móc się przekonać jak to "drzewiej bywało". Lubię takie klimaty, cieszę się, że post przypadł do gustu. Pozdrowienia ślę wraz z wiatrem, bo akurat wieje i pada ;)
UsuńDziękuję za kolejną wycieczkę - przypominajkę.:) Byłam tam kiedyś z młodzieżą gimnazjalną, ale nie mam żadnych zdjęć :( Tym bardziej chętnie pooglądałam Twoje.:)
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowionek i buziaków!!!
Trzeba nadrobić te braki i pojechać z kolejną wycieczką :) Albo najlepiej samemu delektować się tym miejscem. Ściski! :)
Usuń