Za mundurem panny sznurem…
I Duśce też się zdarza…
Cz.I
Parę lat temu trafiłam na opis wycieczki do Grudziądza.
Jakoś wcześniej nie zainteresowałam się tym, co mogę tam zobaczyć, co to za
miejsce w ogóle, jaką ma historię i czy warto, czy nie warto postawić tam swoje
stopy. Na wizytę w tym mieście musiałam zaczekać aż do tego roku. Ponieważ nie
wybrałam się nigdzie na Majówkę, tydzień później zrobiłam sobie wypad pod
hasłem „przeniesiona Majówka”. I moim celem stał się Grudziądz właśnie. Od
kilku osób usłyszałam – po co tam jedziesz, przecież tam nic nie ma. Ale ja,
jak to ja, sama chcę się o tym przekonać.
Bladym świtem wstaję, by zalać termos gorącą herbatą.
Kanapki na drogę spakowane, aparat fotograficzny ląduje w plecaku, więc w
zasadzie mam wszystko, co mi potrzebne będzie tego dnia. Pogoda nieco kapryśna,
niebo spowijają białe, ciężkie chmury. Oby tylko z nich nie padało.
Zawsze lubiłam jazdę przez Polskę. Krajobraz za oknem jest
taki zróżnicowany. Tym razem widzę pola przypominające żółte, puszyste dywany.
To za sprawą kwitnącego rzepaku. Jego intensywny kolor jest bardzo pozytywny,
zwłaszcza, gdy niebo obraża się na kolor niebieski, a słońce ma urlop w innej
części świata.
Po drodze mijałam całe żółte pola i albo po środku stało drzewo, albo jakieś domostwo. Wyglądało to świetnie...
Wreszcie jest Toruń. Miasto, które już odwiedzałam
przynajmniej ze dwa razy, ale zdjęć stamtąd mam niewiele, można by rzec, że
wcale. Trzeba nadrobić te zaległości i kiedyś się ponownie wybrać do miasta
Mikołaja Kopernika. Póki co, wielki astronom wita mnie z murala na jednym z
bloków.
Dokładnie o jakąś godzinę drogi od Torunia znajduje się mój
cel podróży. Miasto, w którym spędzę tylko jakieś trzy godzinki. I właśnie do
niego wjeżdżam…
Grudziądz,
Graudentum, Graudentium, Graudenz, Grudenz, Grudencz… Niegdyś miasto prężnie
rozwijające się, głównie dzięki wojskowym, którzy tu zamieszkiwali,
stacjonowali, uczyli się. Dziś nieco na uboczu, czyste choć zaniedbane pod
względem turystycznym.
Nazwa
miejscowości (przez wieki zmieniana, spłaszczana, przekręcana) może wywodzić
się z kilku dróg. Jedni uważają, że to od słowa „gród”, ponieważ tu takowy się
znajdował, inni, że od grudzistej ziemi, która występuje na tych terenach.
Jeszcze inni upatrują w tym nieco geograficzno-politycznej etymologii, wywodząc
nazwę miasta od Prusów, które przenikały na linię Wisły , przy której istniał
gród. Pierwsza wzmianka o Grudziądzu pojawiła się w 1064 r, ale za datę
powstania miasta przyjmuje się rok 1065. W 1218 r. Konrad Mazowiecki przekazał
miasto biskupowi Prus, Chrystianowi z Oliwy. Władał nim niepodzielnie aż do
decyzji o podziale Prus na trzy diecezje i przydzielenie Prus Krzyżakom, której
to decyzji, ostro się sprzeciwiał. W efekcie Krzyżacy przestali panować na tym
terenie dopiero w 1454 r. Grudziądz jako miasto na prawie chełmińskim
funkcjonuje od 1291 r. Ponieważ leżał na ważnym węźle szlaków kupieckich, był
sporem dla chętnych do władania tymi terenami. Dopiero w 1466 r. II pokój
toruński przyznał Grudziądz Polsce.
21 marca
1522 r. Mikołaj Kopernik wygłosił tu traktat o monecie, co upamiętnia postać
astronoma siedzącego na rynku na ławeczce. Nie omieszkuję skorzystać ze
sposobności, by dosiąść się do wybitnej postaci i pogadać, czemu to ja mam tak dużo
miesiąca na koniec pieniędzy ;)
Postać Mikołaja Kopernika, który na kolanie trzyma swój traktat o monecie a w ręku sakiewkę z monetami
Tablica pamiątkowa na jednej z kamienic przy rynku, przypominająca wizytę Mikołaja Kopernika w mieście
Wiek później
do Grudziądza przybyli oo. Jezuici, a chwilę potem siostry Benedyktynki. Z tymi
dwoma zgromadzeniami wiążą się dzisiejsze zabytki miasta.
A kiedy
przelał się przez Polskę Potop Szwedzki, wiadomo co po nim zostało… A na
dokładkę po I rozbiorze Polski, Grudziądz przeszedł pod panowanie Prus. W tym
też okresie zaczęto budowę cytadeli, której jednak tego dnia nie mam czasu
zwiedzić.
Idę przez
ulicę miasta. Po mojej lewej stronie mijam kościół i klasztor oo. Reformatów,
powstały w XVIII w. Kiedy na początku XIX w. nastąpiła kasata zakonu,
zabudowania klasztorne posłużyły jako zakład karny. Stan ten utrzymuje się do
dziś. Pierwszy raz spotykam się z faktem drucianych zasieków na zabytkowych,
nieświeckich murach. Dziwny widok i myśl, że więzienie znajduje się w samym
centrum miasta.
Kiedy Polska
odzyskała niepodległość, Grudziądz ponownie w 1920 r. jest miastem polskim. I w
tym samym roku powstała Centralna Szkoła Jazdy, która dała początek powstałemu
dziesięć lat później Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Kiedy byłam mała,
słyszałam, jak mówiło się, że w 1939 r. Polacy na czołgi szli z szabelkami. I
to szli właśnie ci, którzy szkolili się w Grudziądzu! A był to m.in. słynny
rotmistrz Witold Pilecki czy wsławiony obroną PAST-y w Warszawie, rotmistrz
Henryk Leliwa – Roycewicz. Aby tego dnia zaspokoić swój głód munduru, udaję się
do dawnego klasztoru sióstr Benedyktynek.
Dawny klasztor sióstr Benedyktynek. Z prawej strony jedyna pozostałość po średniowiecznych murach - Brama Wodna
Pod koniec
XIX w. powołano do życia Towarzystwo
Starożytności, będące zaczątkiem obecnego muzeum. W 1884 r. otwarto w
Grudziądzu Miejskie Muzeum Starożytności. Początkowo były to prywatne kolekcje,
które z czasem obejmowały nie tylko tematykę starożytną, ale także historyczną,
etnograficzną, artystyczną. Od 1956 r. wszystkie kolekcje muzealne prezentowane
są w zabudowaniach dawnego klasztoru Benedyktynek. Na zwiedzanie całego muzeum,
potrzeba kilku godzin, tym razem odwiedzam jedynie Pałac Opatek, aby nawiązać
do wojskowej przeszłości miasta.
O tym, że kiedyś była to świątynia, świadczy chociażby krzyż na zwieńczeniu budynku. Z prawej budynek Pałacu Opatek
Koga - statek handlowy, towarowy, pływający po Morzu Bałtyckim, Morzu Północnym oraz po dużych rzekach od XII do XV w. Kogi były w owym czasie środkiem transportu dla kupców zrzeszonych w międzynarodowym związku gospodarczo-politycznym zwanym Hanzą.
W owym
pałacu mieści się wystawa stała: Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu
1920-1939. Funkcjonuje tu od listopada 2018r. Możemy tu zobaczyć kolekcję
szabli lanc i odznak kawalerzystów. Dzięki filmowi – zapoznać się z historią
Centrum Wyszkolenia Kawalerii. W małej salce jest osobne miejsce poświęcone
jeździe konnej, gdzie prezentowane są siodła, nagrody, puchary i akcesoria
jeździeckie.
Największe
zainteresowanie wzbudzają we mnie mundury kawaleryjskie, żołnierskie
wyposażenie, kolekcja broni palnej oraz osobiste pamiątki tych, których w
większości wypadków, nie ma już razem z nami.
Maska pośmiertna Naczelnika Józefa Piłsudskiego. Dopiero teraz, porównując ze zdjęciami archiwalnymi, można zobaczyć jak bardzo Piłsudski był schorowany i wychudzony przed śmiercią
Strój pozasłużbowy kapitana lekarza medycyny z lat 1936-1939. Obok stoi pachołek do zdejmowania oficerskich butów, tzw. "piesek"
Od lewej: polska skórzana torba oficerska, pistolet sygnałowy "Perkun", wzór z 1924 r., pistolet sygnałowy z 1920 r. oraz trąbka sygnałowa
Ubiór wieczorowy podporucznika 23. Pułku Ułanów Grodzieńskich, Władysława Drzewieckiego, XV Promocja Oficerska, lata 1936-1938
Czapki rogatywki i okrągłe, garnizonowe, które różniły się kolorem otoku w związku z przynależnością do pułku czy regimentu
Szabla polska oficerska honorowa, tzw. złota szabla pana prezydenta, z lat 1921-1922, wręczona w 1928 r. prymusowi Oficerskiej Szkoły Kawalerii, podporucznikowi Ludwikowi Pawlikowskiemu
W centralnym
miejscu Sali ustawiono rzeźbę naturalnej wielkości. To oczywiście kawalerzyści
konno, w cwale, tacy, którzy w 1939 r. szli z szablami na czołgi. Rzeźba
nawiązuje do szarż 18. Pułku Ułanów Pomorskich oraz 14. Pułku Ułanów
Jazłowieckich.
Ekspozycje
muzealne zajmują częściowo największą atrakcję miasta, czyli grudziądzkie
spichlerze. Niestety od strony Wisły stoją puste. Aż proszą się o przerobienie
na klimatyczne hoteliki o pokojach z widokiem na Wisłę. Spichlerze stanowią
charakterystyczną panoramę i wizytówkę miasta od strony rzeki. Pierwszy spichrz
wybudowano w XIV w. a już w XVI w. było ich czternaście. Niestety podczas
pożaru miasta w 1659 r. spłonęło aż osiem budynków. Większość obecnych
spichlerzy powstała po odbudowie w XVIII w. Zniszczenia przyniosła wojna i
oblężenie miasta w 1945 r. Po wojnie odbudowano i odnowiono budynki, które
służyły głównie jako magazyny.
Aż prosi się o zrobienie tu hotelików czy hosteli z pokojami z widokiem na Wisłę... A tak, stoją puste...
Przyjemnie
pochodzić pod stromymi murami spichlerzy, które nie ukrywam, chciałam zobaczyć
z bliska. Najładniej pewnie prezentowałyby się z drugiego brzegu Wisły. Aby tam
się przedostać, trzeba by przejść mostem.
A Grudziądz
może pochwalić się najdłuższym mostem drogowo-kolejowym w Polsce. Jest stalowy,
kratownicowy, składający się z 11 przęseł o rozpiętości 100 m. Zbudowali go
Niemcy w latach 1876 – 1879r. Po II wojnie światowej odbudowano go, po
zniszczeniach wojennych. Most stał się miejscem tragicznej śmierci olimpijczyka
Bronisława Malinowskiego, który na moście stracił życie w wyniku wypadku
samochodowego w 1981 r. Bronisław Malinowski biegał na dystansach od 800 m do
10.000 m. Ustanowił rekordy Polski w biegu na 1 milę, na 2 mile, na 3000 m, na
5000m i na 3000 m z przeszkodami. Dziś most nosi jego imię.
Część
druga wkrótce…
Byłem parę razy... przejazdem, nie liczy się! Najwyższa pora zaplanować jakiś przynajmniej kilkugodzinny pobyt, bo widzę że warto.
OdpowiedzUsuńMaćku, warto! Z czystym sercem polecam wypad do Grudziądza na cały dzień. Przy okazji można zobaczyć Toruń, Bydgoszcz, czy miasto zakochanych Chełmno...Atrakcji w tej okolicy nie brakuje ;) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNo nie Duśka, tym razem tuptusiałaś w mieście.
OdpowiedzUsuńNigdy tam jeszcze nie dotarłam. W Toruniu natomiast byłam 2 razy, ale krótko...
Fajnie było z Tobą pospacerować.:)
Buziaki!!!
Basiu, ja tuptam wszędzie gdzie się da i jak kot zaglądam wszedzie, gdzie otwarte :) Zapraszam na drugą część, za moment na blogu :) Buziolki!
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam do innych wpisów na blogu. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń