O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

poniedziałek, 10 lutego 2020

Słowenia - cuda świata w pigułce cz. VII


Słowenia – mały kraj,
wielkie możliwości
Cz. VII




Druga połowa dnia to był ten moment, na który tak bardzo czekałam. Obserwowałam niebo, a wszyscy zaklinaliśmy pogodę, żeby przypadkiem chmury nie zepsuły nam przyjemności podziwiania Alp w fajnym wydaniu.  


W drodze ku górom...



Wyższe szczyty zaczynają być widoczne



Alpy, Alpy, przybywam! :)


Przejechaliśmy do gminy Bohinj, nad drugie duże jezioro Słowenii. O, jakże inne to jezioro w stosunku do Bledu. Tamto, choć malownicze i urocze, to jednak skomercjalizowane. To bardziej dzikie, u stóp gór, z plażą, łódkami i polami namiotowymi wokół. Spodobało mi się.


Gmina Bohinj wita



Pomnik Czterech Dzielnych Ludzi upamiętnia pierwszych zdobywców Triglava. Štefan Rožič (myśliwy), Matija Kos (górnik), Lovrenc Willomitzer (lekarz) i Luka Korošec (górnik) stanęli na szczycie 26 sierpnia 1778 r. Pomnik stanął w 200. rocznicę tego wydarzenia.



Nad Bohinjsko Jezero...



Cisza i spokój nad największym jeziorem Słowenii



Gdzieś w oddali szczyty Alp



I z bliska też Alpy widać ;)


Najpierw jednak pojechaliśmy na drugi kraniec bohinjskiego jeziora, do miejscowości Ukanc. Tu zaparkowaliśmy nasz autokar i daliśmy się porwać w górską kolejkę, która wywiozła nas wyżej na górę Vogel, gdzie czekały nas widoki na Alpy Julijskie i Karawanki.


Stary wysłużony wagonik kolejki na Vogel, gdzie znajduje się centrum narciarskie



ALPY LUBIĘ, MÓWIĘ SKRYCIE,
GÓRA VOGEL TO PRZEŻYCIE!...



I tak oto, przez chwilę ściśnięci w małym wagoniku, jechaliśmy na 1535 m n.p.m. Na górze czekał nas czas wolny i kózki.


Współczesny wagonik na Vogel



Widoki z jazdy kolejką są niezapomniane



Z każdym pokonanym w górę metrem, odsłaniają się Alpy Julijskie



Bardziej w prawo widać szczyty pasma Karawanki



Alpy Julijskie, z prawej najwyższy szczyt to Triglav



Jezioro Bohinj



Kolejka linowa na Vogel



Radosne kózki


Duży teren górnej stacji kolejki to rozwidlenie szlaków. Stąd drogi się rozchodzą w kilku kierunkach, ale my, choć bardzo bym chciała, nie mieliśmy w planie górskiego trekkingu. Dlatego mogliśmy tylko podziwiać panoramę gór spod stacji kolejki. Była cudowna. Stałam i zachwycałam się. Pogoda też się spisała, mogliśmy dostrzec ten najważniejszy szczyt dla Słowenii – Triglav 2864 m n.p.m. Takich widoków nigdy dosyć, one mi się nigdy nie znudzą. Stałam, patrzyłam, wzdychałam i się zachwycałam.


Górna stacja kolejki na Voglu i ski centrum



Widok w stronę góry Vogel (1923 m n.p.m.)



Panorama Alp Julijskich



Widok na lewą stronę jeziora



Alpy Julijskie



Triglav w lekkich chmurach



Zbliżenie na narodową górę Słowenii - Triglav nieco nieśmiały, skrył się wśród chmur ;)



Obowiązkowa sesja na tle gór ;)



Tu poczułam, że oddycham



Widok w stronę Vogla (1923 m n.p.m.) i Šiję (1880 m n.p.m.)



Vogel (1923 m n.p.m.)


Do tego razem z Sylwią i Darkiem mieliśmy zabawę przy drewnianych rzeźbach zwierzątek. Tańczył ktoś z Was z niedźwiedziem, albo dosiadał kozicy? Otóż, to, na Voglu to przeżyłam 😊 Humor mnie nie opuszczał. 


Jak w bajce... O tak!



Na Voglu z widokiem na Triglav :) I like it!



Koziczka z drewna



Dosiadłam kozicy pierwszy raz w życiu :) :) :)



Selfie z drewnianą kozicą :)



Są też i dziki



Sowy...



I nagle pojawiła się żywa krówka... Jakby z kolejki wysiadła. Przeszła dostojnie obok i zniknęła za załomem ścieżki



Miś(ię) chce z tobą zatańczyć...



Porwał mnie do tańca :)



A potem zaśpiewał "...weź nie pytaj, weź się przytul..."



A ten... ryś (?) jakiś smutny siedział...


Tęsknym wzrokiem patrzyłam nie tylko na Triglava, ale też na samego Vogla, którego wysokość wynosi 1922 m n.p.m. Od szczytu dzieliła mnie jedynie krótka i w miarę prosta droga, jednakże czas mój był ograniczony. To jest właśnie jedna z wad wycieczek zorganizowanych – nie do końca jest się wolnym. A góry dla mnie to wolność. Macie pojęcie jakie miałam wtedy rozterki? Jakie katusze? 😊


Mogłabym tak patrzeć bez końca...


I choć mogłabym spędzić tam jeszcze dobrą chwilę, przyszedł czas, że trzeba było pożegnać się z górami. Wszystkim ta część dnia bardzo się podobała. Stojąc w kolejce do kolejki wymienialiśmy się wrażeniami. Znów wagonik zabrał nas na dół. Po drodze mogliśmy ponownie podziwiać Bohinjsko Jezero o głębokości 30 m, a w najgłębszym miejscu nawet 45 m. Triglav chował się za szczytami, wreszcie znów widać było jedynie stok najbliższego wzniesienia.


Tu naprawdę jest pięknie!



Widok na Karawanki i jezioro Bohinj



Jezioro Bohinj i zabudowa miejscowości Stara Fužina



I podobne ujęcie z komóreczki :)



Zjazd z Vogla - widok na Triglava



Można powiedzieć - nie patrz w dół! Ale w tym przypadku to byłoby głupie, bo widok na jezioro jest wspaniały



Zbliżenie na Triglava (2864 m n.p.m.)



Alpy Julijskie, Triglav i Bohinjsko Jezero


Wysiedliśmy z kolejki i podjechaliśmy do Ribčev Laz – wsi w gminie Bohinj, leżącej na skraju jeziora. Tam zajrzeliśmy do kościółka tak trochę w alpejskim stylu Sv. Janez Krstnik (St. John the Baptist) – św. Jana Chrzciciela. Ten malowniczy kościółek jest filią parafii Srednja Vas w Bohinj. Zupełnie nie czuć, że stoi na małym wzgórzu, a droga do niego prowadzi przez stary, kamienny most.


Kamienny most prowadzący m.in. do kościoła św. Jana Chrzciciela przerzucony nad rzeczką Sava Bohinjka, wpadającą do Jeziora Bohinjskiego



Dzwonnica kościoła



Sava Bohinjka i dzwonnica kościelna


Świątynia została zbudowana przed 1300 r. i stanowi ważny zabytek kultury i historii, dlatego też, podlega ochronie dziedzictwa kulturowego. Napisałam, że to taki kościółek w stylu alpejskim, ale tak naprawdę, to stylów architektonicznych zawiera w sobie wiele, od surowego  stylu romańskiego aż po przepych baroku. Najbardziej interesująca jest drewniana głowa Jana Chrzciciela z 1380 r., która jest przechowywana przez Instytut Ochrony Dziedzictwa Naturalnego i Kulturowego. 


Zabytkowa drewniana głowa Jana Chrzciciela



Ołtarz główny w kościele i zabytkowe freski



Ołtarz główny 



Widok na ołtarz z chóru, widoczne zabytkowe freski



Rozetki, freski



Sklepienie kościoła



Drewniana ambona i freski z XIII w.


Kościół słynie też z fresków, z których najstarsze pochodzą z XIII w. Na południowej ścianie zewnętrznej kościoła, w zasadzie na trzech warstwach, znajdują się trzy obrazy św. Krzysztofa, patrona pielgrzymów, podróżników, kierowców, przewoźników, flisaków i żeglarzy. Wewnątrz odnaleźć można trzy różne, drewniane ołtarze z różnych okresów od XVII w.


Ostatnia warstwa fresków na zewnątrz - św. Krzysztof. Z prawej strony - wejście do kościoła


Do świątyni przylega barokowa dzwonnica, którą dodano w XVIII w. wraz z wejściem do samego kościoła. Jednak na wieżę nie wchodziliśmy, choć podobno jest z niej całkiem niezły widok na jezioro. Ja jedynie ograniczyłam się do wejścia na chór, bo wiecie, skoro drzwi otwarte to kot wchodzi, a jak Duśka widzi schody, to pójdzie na górę, przekonać się, jakie stamtąd są widoki 😉 Na chórze słuchając naszej przewodniczki, znalazłam kontakt i trochę podładowałam baterię w telefonie. Mam nadzieję, że taka mała (przysięgam i bardzo krótka!) kradzież odrobiny prądu, nie będzie mi policzona jako grzech…


Mały cmentarz przy kościele 



Bohinjsko Jezero



Cisza i spokój... to już jest raj



Zlatorog - pomnik legendarnej kozicy o złotych rogach, której omal nie zabił nieszczęśliwie zakochany myśliwy. Według podania, złote rogi zwierzęcia były kluczem do skarbu ukrytego w pobliżu Triglava. Legendę o kozicy spisał Karel Dežman w 1868 r.



Dziś kozicę większość kojarzy przede wszystkim z etykiety piwa Laško


Wreszcie nadszedł czas, byśmy wrócili do hotelu na nocny odpoczynek. Pełni wrażeń, zadowoleni i szczęśliwi. I tylko myśl, że następnego dnia, po południu, mieliśmy opuszczać już Słowenię, powodowała lekki smutek. Ale póki co jeszcze brataliśmy się z naszą „kurą”.


W MARIBORZE GRONA ŻYCIA,
JUŻ OD WIEKÓW SĄ DO PICIA!...


Kiedy rano pakowaliśmy się do autokaru, humory wciąż mieliśmy dobre. Grupa bardzo sprawnie układała bagaże w luku autokaru i posłusznie zajmowała swoje miejsca. Tym razem podążaliśmy do drugiego co do wielkości miasta Słowenii. Maribor to centrum kulturalne, gospodarcze, miasto uniwersyteckie i węzeł komunikacyjny z innymi regionami kraju. Położony nad rzeką Drawą, niedaleko z granicą słoweńsko – austriacką. Pierwsze wzmianki pochodzą z 1147 r. a w średniowieczu bardzo się rozwinął, dzięki wybudowaniu fortecy zwanej Marchburg. Miała ona za zadanie chronić Dolinę Drawy przed Węgrami. Miasto zamieszkiwali Żydzi, którzy także przyczynili się do rozwoju całej aglomeracji, zakładając winiarnie.
W XIV w. Maribor został otoczony obronnym murem z wieżami, z których do dnia dzisiejszego przetrwały cztery. Jako miasto handlowe rozwinął się za panowania Habsburgów. W trakcie II wojny światowej miasto było mocno zbombardowane, a po wojnie przejęli go partyzanci Broz Tity z zorganizowanego przez niego antyfaszystowskiego ruchu oporu i włączyli w skład Jugosławii. Od 1991 r. jest miastem niepodległej Słowenii.
Od razu powiem, że miasto mnie nie zachwyciło jakoś specjalnie. Nie wiem, może to wynik zmęczenia, bo przewodnik ciekawie opowiadał, ale ja jakoś nie mogłam się skupić. Jedno co mnie w jakiś sposób skrzywiło, to fakt, że najlepsze kadry miasta zobaczyłam dopiero sama w czasie wolnym. Dziwne, bo po takiej panoramie miasta może odbiór byłby inny. Kiedy wysiedliśmy przy stacji kolejowej z autokaru, kolejne godziny spędziliśmy na spacerze po mieście.


Dworzec autobusowy w Mariborze. Tuż obok, po drugiej stronie ulicy, znajduje się dworzec kolejowy


Niewątpliwie pierwszą z zauważonych, największą i najładniejszą budowlą była Bazylika św. Marii, Matki Litościwej (slov. Bazilika Sv. Marije Matere Usmiljenja), kościół, który należy do oo. Franciszkanów. Został zbudowany w latach 1892 – 1900 na miejscu starego kościoła. Zaprojektował go wiedeński architekt Rihard Jordan, a malowidła wewnątrz stworzył węgierski artysta Ferenz Pruszinskay. Świątynia od frontu nie robi wrażenia, ot zwykły kościół, jakich wiele. Za to patrząc na nią od tyłu, ma się wrażenie, jakby składała się z wielu różnych przybudówek. Kiedy miałam czas wolny, zajrzałam do bazyliki. Znów byłam sama wewnątrz.


Fasada frontowa Bazyliki św. Marii Matki Litościwej



Bazylika widziana z tyłu budynku



Kościół oo. Franciszkanów i z boku zabudowania klasztorne



Wnętrze bazyliki



Sklepienie nawy głównej



Ołtarz główny w Bazylice św. Marii Matki Litościwej




Ambona



Organy


W starej części miasta znajduje się Zamek w Mariborze. Pochodzi z XV w. i usytuowany jest w samym centrum. Złożony z kilku stylów, został wzniesiony przez cesarza Fryderyka III między 1478 r. a 1483 r. Dziś w zamku mieści się muzeum. Niestety nie mieliśmy w planie wizyty w tej budowli.


Plac Wolności i Zamek w Mariborze



Zamek w Mariborze i kulisty monument czyli Spomenik NOB na Placu Wolności



Wejście na mariborski Zamek


Na Placu Wolności obok zamku, stoi Maribor Liberation Monument, czyli Spomenik NOB, zwany „Kodžak”. Upamiętnia on prawie 700 zakładników i rebeliantów, którzy zostali zabici przez siły niemieckie podczas wojny o Wyzwolenie Narodowe za próbę przeciwstawienia się okupacji. Oficjalnie odsłonięto go 27 listopada 1975 r. Autorem rzeźby jest Slavko Tihec.


Na pomniku wewnątrz, na wąskich paskach, wyryte są twarze zabitych mieszkańców walczących z okupantem



Budynek "Vintag" z pocz. XIX w., w którym znajdują się zabytkowe piwnice z winem. Przed budowlą stoi stara drewniana beczka na wino...



Kolumna św. Floriana


Wprost przez gwarne uliczki miasta przeszliśmy w kierunku katedry Mariboru. Starówka, jak to starówka, ciasne uliczki z ładnymi i brzydkimi kamienicami. Mnóstwo sklepów, popularnych sieciówek i tych z wyższej półki. Kawiarenki wystawiły stoliki, przy których siedziało sporo ludzi. Było ciepło.


Plac Wolności



Narożnik kamienicy - ten ktoś siedzi, jak nic, na beczce z winem



Kamieniczki starej części miasta



Miejska studzienka kanalizacyjna z herbem miasta



W zaułkach miasta



Mniej reprezentacyjne uliczki Mariboru



Salzburski Dwór jest jednym z najładniejszych domów w Mariborze. Podstawa budynku pochodzi z XV w., natomiast obecny wygląd zyskał w XVIII w. po przekształceniu go w budynek mieszkalny z barokową fasadą.



Jedna z kamienic przy Głównym Placu



Kamienica z freskami


Wreszcie doszliśmy do Katedry św. Jana Chrzciciela. To najważniejsza świątynia w mieście. Pochodzi z XII w., zbudowana w stylu romańskim. Dzisiejszy wygląd katedry jest gotyckim odzwierciedleniem kościoła z XIV w. Do katedry przylega klasycystyczna 54 m dzwonnica z końca XVIII w.


Katedra mariborska pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela



Wejście boczne do katedry - przepiękne okucia przyciągnęły mój wzrok



Kamienna tablica pamiątkowa na ścianie katedry



Mariborska Katedra - widok od strony dzwonnicy



Nawa główna świątyni



Witraże katedry



Organy kościelne



Ambona



Witraż z naszym Papieżem, Janem Pawłem II, który beatyfikował pierwszego słoweńskiego duchownego


W 1996 r. złożono w kościele prochy słoweńskiego biskupa i polityka Antona Martina Slomšeka (1800 – 1862). Duchowny, który przyczynił się do uratowania języka ojczystego, popularyzował kulturę słoweńską, co podnosiło świadomość narodową, jest pierwszym błogosławionym słoweńskim, beatyfikowanym przez papieża Jana Pawła II w 1999 r. Jego pomnik znajduje się na wprost wejścia do katedry.


Pomnik Antona Martina Slomšeka. W tle budynek Uniwersytetu Mariborskiego


Wkrótce potem przeszliśmy w kierunku zachowanej Synagogi z XV w. To pozostałość po społeczności żydowskiej. Tuż obok można zobaczyć resztki murów obronnych miasta i zejść na nadbrzeże Mariboru, zwane Lent.


Zabudowa Mariboru



Stare z nowym ;)



Synagoga Żydowska, obecnie muzeum



Druciane postacie przy dawnej synagodze, a w tle Wieża Wodna, jedna z czterech pozostałych po dawnych murach obronnych miasta



Dawne mury obronne miasta



Mury obronne miasta i na końcu Żydowska Wieża


To właśnie tu, nad rzeką, znajduje się największa atrakcja miasta, czyli stara winorośl (slov. Stara Trta). To najstarsza winorośl na świecie! Liczy sobie około 400 lat. Dowodem na jej wiek są dwa obrazy z 1657 r. i 1681 r., na których widnieje budynek z tą właśnie winoroślą. W 1972 r. prof. dr Rihard Erker, dendrolog z lublańskiego uniwersytetu, przeprowadził badania, z których wynikało, że roślina ma przynajmniej 350 lat, a nawet i 400. To, co jest najbardziej zaskakujące to fakt, że każdego roku na krzewie rodzi się pomiędzy 35 a 55 kg winogron, co przekłada się na ok. 100 butelek wina. Oczywiście z ceną nieźle wywindowaną w górę. Nieźle, co? 😊


Lent - budynek z dawnych obrazów, na którym opiera się około 400 letni krzew winorośli



Stara Winorośl



Barierka ochronna dla winorośli



Lipiec 2019 r. - grona obsypane, wciąż krzew owocuje :)


Wolnym krokiem przeszliśmy na główny plac z ratuszem, po środku którego stoi marmurowa kolumna zarazy z 1743 r., wystawiona przez mieszkańców miasta z wdzięczności za koniec dżumy w 1680 r. 


Kamienice przy Głównym Placu



Kolumna morowa z XVIII w.



Kamienice przy Głównym Placu



Główny Plac - z prawej strony budynek starego ratusza


Ratusz nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza tym, że z jego balkonu przemawiał sam Adolf Hitler, który odwiedził Maribor podczas swojej jedynej podróży w ten rejon podczas wojny, a było to 26 kwietnia 1941 r.


Stary Ratusz




Na tyłach Starego Ratusza


I w tym miejscu dostaliśmy czas wolny. Poszłam więc, sama, by przejść się Starym Mostem na drugi brzeg Drawy. Stary Most został wybudowany w latach 1909 – 1913. I według mnie, najlepsza panorama miasta, jest właśnie z drugiego brzegu rzeki. Pokręciłam się nieco po nadbrzeżu i wróciłam na starą część miasta. 


Stary Most. Z lewej strony budynek Wydziału Medycznego Uniwersytetu Mariborskiego



Lent widziany z mostu



Panorama na starą zabudowę miasta



Na Starym Moście



Moim zdaniem, to najładniejszy kadr z Mariboru



Lent z drugiego brzegu. Widać budynek z najstarszą winoroślą na świecie



Stary Most



Stary Most. W głębi widać Most Titov.



W Mariborze... Obawiam się, że za 400 lat nie będę tak dobrze wyglądać, jak ta winorośl za mną... :)


Idąc w kierunku miejsca zbiórki, spotkałam Sylwię i Darka, do których dosiadłam się w knajpce i zjadłam lekki posiłek. Czas w fajnym towarzystwie mijał szybko i wkrótce szliśmy już do autokaru. Żegnaliśmy się z cudowną Słowenią.
Po południu przejechaliśmy przez Graz i Wiedeń do czeskiego Brna. Tam zostaliśmy na nocleg. To były ostatnie nasze chwile razem. 


Widok z hotelowego tarasu na Brno



I ten sam widok po zmierzchu


Rano, po śniadaniu, ostatni raz grupa sprawnie zapakowała się do autokaru. W krótkim czasie byliśmy już w Katowicach, skąd połączeniami antenowymi rozjechaliśmy się do domów. Skończył się nasz sen o „kurze”.

*

W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim osobom, z którymi dzieliłam przestrzeń autokaru w jego tylnej części. Dzięki Wam moja spontaniczna podróż była jeszcze weselsza 😊.
Szczególne podziękowania kieruję także dla Małgosi i Justynki, które przygarnęły mnie do pokoju po kilku nieprzespanych nocach. Niestety moja współlokatorka głośno chrapała, a ja niestety nie usnę kiedy ktoś chrapie. Małgosiu, Justynko – moja wdzięczność jest z Wami!



Koniec


9 komentarzy:

  1. Miałaś piękną pogodę i cudne widoki z Vogla. Nam też pogoda dopisała, a kościółek niedaleko jeziora Bohnij był bardzo intrygujący.Samo jezioro pięknie położone, ale gdy my tam byliśmy odbywały się zawody żeglarskie i nie było tak spokojnie. Maribor wydaje się ciekawym miastem, ale tam niestety nie dotarliśmy.Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, było całkiem przyjemnie. Jezioro mnie zachwyciło bardziej niż to w Bledzie, choć i tamtemu uroku nie brakuje. Co do Mariboru, to był to nasz ostatni punkt zwiedzania Słowenii i być może byłam już zmęczona, ale jakoś nie wpadłam w zachwyt spacerując po jego uliczkach. Ale mimo wszystko fajnie było znaleźć się w tym miejscu, choćby dla tej panoramy i winorośli. Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  2. O tak Agnieszko, zachwycający kraj. Malutki, ale całkiem słodki, niczym cukierek. Mały powierzchnią, ale wielki zabytkami zarówno przyrody jak i architektury.
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny kraj. Och, chciałabym tam kiedyś pojechać. Alpy zachwycają, a ja tylko je na zdjęciach oglądam, na żywo to bym tam chyba się popłakała z radości i szoku, że jednak tam jestem. hehe Piękne zdjęcia i Ty na nich piękna. Zdjęcie jak choćby tańczysz z niedźwiedziem, spowodowało szeroki uśmiech na mej twarzy. :) ozdrawiam serdecznie. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Kraj jest fantastyczny pod wieloma względami. Ja go zaledwie "liznęłam", jest jeszcze wiele miejsc do zobaczenia. Cieszę się, że choć jednym zdjęciem wywołałam dziś czyjś uśmiech, w tym przypadku Twój. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. No Duśka... napatrzyć się nie mogłem! rewelacyjna przygoda! Pozazdościć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć, że chwilami to sama sobie zazdrościłam :) Słowenia jest przepiękna! I naprawdę niesłusznie pomijana przez kierowców w drodze do Chorwacji. Jeśli kiedyś będziesz mieć okazję do wyruszenia tam, nie wahaj się ani chwili. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Łoj, Tuptusiu, tyle miejsc pokazałaś, że muszę wrócić, by jeszcze raz wszystko przeżyć.:)
    Wspaniała wyprawa. Widoki górskie zapierają dech. Faktycznie ten ryś jakosik smutny, za to misio, oj bardzo towarzyski. Do twarzy Ci z nim :)
    Buziaczki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracaj, wracaj, kiedy tylko zapragniesz :)
      A co do Miśka, to wiesz, każdy ma swojego M. :) No jakoś tak wyszło, że ja mam takiego ;)

      Usuń