Wstrzymał słońce, ruszył ziemię….
Frombork... Miasto, które jak się okazało, było ostatnim miejscem jego ziemskiej wędrówki. W 2008 roku gruchnęła wiadomość, że odkryto grób Mikołaja Kopernika, a szczątki, które tam spoczywały, na podstawie wyodrębnionego DNA, z pewnością należały do uczonego. Porównano je z DNA z próbek włosów znalezionych w manuskrypcie "Calendarium Romanum Magnum" Johannesa Stöfflera z 1518 r., które Kopernik miał przez całe swoje życie, a które Szwedzi w czasie Potopu Szwedzkiego raczyli wywieźć do siebie. Długa i żmudna praca przyniosła efekty i dwa lata później, Mikołaj Kopernik został ponownie pochowany, z honorami, pod posadzką katedry we Fromborku. Przez lata miejsce zapomniane i nieznane, mimo licznych poszukiwań, od 2010 r. oznaczone nagrobkiem z czarnego granitu z modelem Układu Słonecznego i dużym, złotym Słońcem, które to astronom wstrzymał. Na nagrobku widać też podobiznę Kopernika, a przez okienko w podłodze, można zerknąć do niszy, w której spoczywają szczątki w trumnie.

Z Fromborkiem wiąże genialnego uczonego także miejsce pracy. To tu prowadził swe obserwacje, sporządzał notatki, dokonywał pomiarów. Trwało to około 30 lat. We Fromborku, z wieży kościoła obserwował nieboskłon. Tu też miał swoją pracownię. Zdecydowanie był to najbardziej znany człowiek, mieszkający na Warmii.
Pewnego dnia, postanowiłam powrócić do miasta, które odwiedziłam raz, w czasie kolonii letniej w Elblągu. Miałam wówczas jakieś 12 - 13 lat. Niewiele pamiętałam z tej wycieczki, bo umówmy się, kto mając lat "naście" myśli o astronomii i gościu z dziwną fryzurą. Komu wtedy siedzą w głowie zabytki średniowieczne. Ważniejsze, czy starczy na lody i na ile kulek można sobie pozwolić, co by starczyło do końca kolonii. Tak, więc już jako dorosła osoba, objawiłam się we Fromborku, by przypomnieć sobie postać Mikołaja Kopernika. O lodach mogłam zapomnieć, bo tego dnia wiało i lało, za to widok z hotelowego okna miałam wprost na katedrę i.... kawał historii.
Kiedy dotarłam do hotelu, było już późne popołudnie. Po obiadokolacji wyruszyłam na mały spacer po mieście, które nie jest jakieś wielkie i da się go obejść w dwie godzinki. Dogłębne zwiedzanie zaplanowane było na kolejny dzień, także wieczorem tylko spacer, co by się dobrze spało ;)
Frombork (z niem. Frauenburg, z historycznej łaciny Castrum Dominae Nostrae, czyli "Zamek Naszej Pani" lub też Civitas Warmiensis, czyli "Miasto Warmińskie", bo też wówczas Frombork był stolicą Warmii, będącą własnością biskupów warmińskich) leży nad Zalewem Wiślanym w dawnej historycznej krainie Warmii Biskupiej, stanowiącej część dawnych Prus. I dlatego Niemcy chcieli sobie zawłaszczyć naukowca, twierdząc, że Nicolaus Copernicus jest ich ziomeczkiem. A on, nasz ci on! Nasz i kropka.

Nad Zalewem moja parasolka postanowiła zamienić się w łódkę i popłynąć w rejs hen, ku Bałtykowi. Podmuch wiatru wyrwał mi ją tak szybko, że nie zdążyłam jej złapać. W ręku została tylko rączka :) Dlatego postanowiłam wrócić do hotelu i modlić się o lepszą pogodę w dniu następnym. Chyba podziałało...
Rano po deszczu ani śladu. Po śniadaniu pierwsze kroki skierowałam na miejsce życia naszego astronoma, czyli na Wzgórze Katedralne.
Ponieważ moja wizyta zbiegła się z majową niedzielą, trafiła się komunia w katedrze.

Dlatego najpierw poszłam do dawnego Pałacu Biskupiego, w którym mieści się Muzeum Mikołaja Kopernika. Warto też dodać, że wśród licznych zawodów, które przypisuje się astronomowi, jest także fakt odbycia studiów prawniczych i bycia kanonikiem.
Pałac Biskupi na Wzgórzu Katedralnym powstał w 1523 r. i był wielokrotnie przebudowywaną rezydencją biskupów warmińskich. Obecnie gmach główny jest placówką muzealną, w której można dowiedzieć się co nie co o życiu Kopernika, zobaczyć jakimi sprzętami się posługiwał, jakimi narzędziami leczył ludzi, jakie miał pismo, albo jakie portrety. Bardzo ciekawa wystawa stała jest także uzupełniana wystawami czasowymi.










Oczywiście miejsce centralne Wzgórza Katedralnego stanowi katedra. Pełna jej nazwa to Bazylika Archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja. Duża bryła kościoła powstała w latach 1329 - 1388 w miejscu dawnej drewnianej katedry. Wówczas nie posiadała żadnej wieży. Pod koniec XVI w. dobudowano do niej sygnaturkę w stylu renesansowym, a w XVII w. umieszczono zegar kościelny. Dobudowano także dwie kaplice: św. Jerzego, zwaną Kaplicą Polską oraz Zbawiciela, zwaną też Kaplicą Świętych Relikwii. Ołtarz główny pochodzi z XVIII w. i przedstawia patronów kościoła, czyli Wniebowzięcie Maryi Panny oraz Męczeństwo św. Andrzeja.

To, co najbardziej zachwyca w świątyni to nie tylko piękne intarsjowane stalle czy boczne ołtarze, rzeźby i obrazy. To także organy. Kapituła Warmińska w 1683 r. podpisała umowę z organomistrzem Danielem Nitrowskim z Gdańska na wykonanie nowych organów, gdyż stare zostały wywiezione przez Szwedów w czasie potopu szwedzkiego. Niedługo przed II wojną światową postanowiono zbudować nowe organy. Organomistrz E. Kemper zachował starą barokową cześć główną organów i połączył ją elektrycznie ze stołem gry, który stał na posadzce katedry. I choć w czasie wojny organy zostały zniszczone, to udało się przywrócić je do stanu używalności. Od 1967 roku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej. Ja również miałam okazję wysłuchać mini koncertu. Muszę powiedzieć, że to naprawdę fajne doświadczenie.
Oczywiście rzesze turystów ciągną w katedrze tylko w jedno miejsce, czyli do grobu Mikołaja Kopernika. Ja poszłam się przywitać z jego popiersiem. Na cokole astronom trzyma w palcach astrolabium, czyli przyrząd astronomiczny służący do nawigacji i wyznaczania ciał niebieskich nad horyzontem, stosowany do początku XVIII w.
Mikołaj Kopernik mieszkał w jednej z wież na Wzgórzu Katedralnym. Niestety wieża ta nie jest dostępna do zwiedzania. (edit: od 2023 roku już ponownie otwarta) Jest za to inna, wieża Radziejowskiego. Dawniej była to dzwonnica. Wdrapałam się na taras widokowy, skąd roztacza się wspaniały widok na Frombork, Zalew Wiślany oraz okolice miasta. Zanim spiralnymi schodami doszłam na górę, minęłam jeszcze jedną atrakcję, w postaci wahadła Foucaulta, który pozwala zaobserwować ruch obrotowy ziemi. Kilka chwil stałam i patrzyłam na wahadło. Moja głowa nie mieści, jak rewolucjonizowano naukę za pomocą wahadła czy innych linijek. Zapewne dlatego nie zostałam uczoną ;)
Frombork nie jest jakimś mega wielkim miastem, więc w zasadzie większość w nim zobaczyłam. A przynajmniej to, co najbardziej istotne. Nie miałam czasu na planetarium, ale taka placówka znana mi jest chociażby z Torunia.
Nadszedł czas na kolejne miejsca do zobaczenia. I choć czas biegnie jak szalony, ja nie ustaję w wyszukiwaniu ciekawych kierunków i interesujących historii. Sporo opisów czeka "w poczekalni", wybaczcie, ale moja praca zawodowa i zajęcia po pracy, nie pozwalają na długie godziny przed komputerem. Mimo to jednak, będę starała się dalej zarażać Was Cudownym Światem. Póki co, życzę wszystkim Do Siego Roku! Spokojnego wejścia w 2024 rok!
Do zobaczenia!
Nadszedł czas na kolejne miejsca do zobaczenia. I choć czas biegnie jak szalony, ja nie ustaję w wyszukiwaniu ciekawych kierunków i interesujących historii. Sporo opisów czeka "w poczekalni", wybaczcie, ale moja praca zawodowa i zajęcia po pracy, nie pozwalają na długie godziny przed komputerem. Mimo to jednak, będę starała się dalej zarażać Was Cudownym Światem. Póki co, życzę wszystkim Do Siego Roku! Spokojnego wejścia w 2024 rok!
Do zobaczenia!