TURCJA CZ. III:
TROJA – PERGAMON – EFEZ - PAMUKKALE
Poprzez
Cieśninę Dardanelską przeprawiam się promem z Europy do Azji. Wieje wiatr od
wody.
Na promie - przeprawa przez Cieśninę Dardanelską
Wreszcie po jakimś czasie ruszam wybrzeżem, z którego widać grecką wyspę Lesbos.
Przystanek na trasie - z mojej lewej strony było widać grecką wyspę Lesbos
Tureckie rarytasy w kramiku po drodze
Jadę w kierunku swojego małego marzenia. Tyle razy słyszało się o Troi. Teraz ją sobie obejrzę z bliska.
Na promie - przeprawa przez Cieśninę Dardanelską
Wreszcie po jakimś czasie ruszam wybrzeżem, z którego widać grecką wyspę Lesbos.
Przystanek na trasie - z mojej lewej strony było widać grecką wyspę Lesbos
Tureckie rarytasy w kramiku po drodze
Jadę w kierunku swojego małego marzenia. Tyle razy słyszało się o Troi. Teraz ją sobie obejrzę z bliska.
TROJA, czyli
Truva, to ruiny miasta, odkrytego w XIXw. Częściowo pokrywają się z opisem Troi
ze słynnego poematu Homera. Co mnie dziwi najbardziej, to fakt, że Troi jest
dziewięć. Dotąd wydawało mi się, że jest tylko jedna. Szybko jednak dowiaduję
się, że kolejne numery wiążą się z jej odkrywaniem.
Ruiny Troi z lotu ptaka
Ruiny Troi z lotu ptaka
Pierwotna
osada Troja I, pochodząca sprzed ok. 3000 lat p.n.e., nosi ślady budowli o
charakterze obronnym, ale uległa pożarowi. Kolejne trawił pożar lub trzęsienie
ziemi. Zgodnie z przekazami historycznymi Troja upadła ok. V w n.e. Zapomniano
o niej, aż do odkrycia jej przez Henryka Schliemanna w 1870r. Trojanie
rozwijali własną kulturę, tzw. egejską. O sile grodu, zawdzięczającego
pomyślność m.in. dzięki położeniu przy szlaku handlowym, świadczą resztki potężnych
murów, ruiny pałacu królewskiego i otaczających go domów, a także przedmioty
znalezione w obrębie ruin.
Cały teren
starożytnej Troi to cała masa kamieni, w sumie nie ma tam nic interesującego
dla osób nie związanych z historią czy archeologią. Za każdym razem musimy
umówić się, że ten wystający murek był tym i tym i służył temu czy owemu. Ale
powiedzmy sobie szczerze: moja ciekawość została zaspokojona. I dlatego warto
tam się wybrać, by samemu wyrobić sobie zdanie na temat tego terenu. I choćby
po to, by poczuć mały dreszczyk emocji, przechadzając się po ruinach, mając
świadomość, że kiedyś było to prężne i dumne miasto.
Przed
wejściem na teren wykopalisk stoi rekonstrukcja słynnego konia trojańskiego, w
którym podstępem skryli się greccy wojownicy. Achajowie, symulując odwrót,
pozostawili konia, jako dar wotywny dla Ateny. Kiedy nocą Troja spała, Grecy
otworzyli bramy miasta. Mieszkańców wymordowano a miasto spalono.
Ja, starożytna kolumna i koń...z drewna
Ja, starożytna kolumna i koń...z drewna
Wchodzę do
wnętrza konia i wyobrażam sobie całą masę greckich wojowników, jak w upale siedzieli
ściśnięci w brzuchu drewnianej konstrukcji. Gdyby tak któryś np. kichnął, cały
plan zdobycia miasta by upadł. I może bieg historii byłby inny.
Koń trojański - macham z pierwszego poziomu
Z tymi myślami podążam dalej ku kolejnym ruinom…
Koń trojański - macham z pierwszego poziomu
Z tymi myślami podążam dalej ku kolejnym ruinom…
Po nocy
spędzonej w Bergamie, jadę w jego okolice, gdzie odkryto ruiny PERGAMONU. Został
on założony na żyznym, równinnym terenie nawadnianym m.in. przez wody rzeki
Bergana Cayl.
Nowy meczet w Bergamie - mój widok z hotelowego okna
Ten sam meczet wieczorem
Wzmianki o istnieniu Pergamonu pojawiają się ok. IV w p.n.e., ale wykopaliska archeologiczne wskazują na istnienie człowieka na tym terenie już w epoce kamienia. Antyczna historia miasta rozpoczyna się od momentu rozpadu imperium Persów po śmierci Aleksandra Wielkiego.
W drodze do Pergamonu
Nowy meczet w Bergamie - mój widok z hotelowego okna
Ten sam meczet wieczorem
Wzmianki o istnieniu Pergamonu pojawiają się ok. IV w p.n.e., ale wykopaliska archeologiczne wskazują na istnienie człowieka na tym terenie już w epoce kamienia. Antyczna historia miasta rozpoczyna się od momentu rozpadu imperium Persów po śmierci Aleksandra Wielkiego.
W drodze do Pergamonu
Najbardziej
okazałą pozostałością po dziejach antycznych jest amfiteatr, który mógł
pomieścić ok. 15.000 widzów.
Amfiteatr w Pergamonie
Z kolei pergamoński Akropol leży na wzgórzu ok. 3 km od centrum Bergamy. Posiada on ruiny słynnej, rywalizującej z Aleksandryjską, biblioteki królewskiej, posiadającej ponad 200.000 woluminów, a której najcenniejsze zbiory podarował Kleopatrze – Marek Antoniusz.
Ruiny biblioteki królewskiej
Pozostałość świątyni Trajana - zostały się tylko marmurowe kolumny
Amfiteatr w Pergamonie
Z kolei pergamoński Akropol leży na wzgórzu ok. 3 km od centrum Bergamy. Posiada on ruiny słynnej, rywalizującej z Aleksandryjską, biblioteki królewskiej, posiadającej ponad 200.000 woluminów, a której najcenniejsze zbiory podarował Kleopatrze – Marek Antoniusz.
Ruiny biblioteki królewskiej
Pozostałość świątyni Trajana - zostały się tylko marmurowe kolumny
Spacerując
wśród ruin, można zauważyć wiele kolumn w stylu korynckim, a także świątyń
takich jak Dionizosa, Trajana czy Hery.
Kolumna w stylu korynckim
W ruinach Pergamonu
Pomiędzy starożytnymi kamieniami są pozostałości ołtarza Zeusa, wzniesionego na cześć zwycięstwa nad Galatami w II w p.n.e. I wśród nich niesamowicie piękne drzewo, które dając upragniony cień, sprawia wrażenie mistycznego.
Przepiękne drzewo w ołtarzu Zeusa
Odkryte przez archeologów ruiny zostały w większości przewiezione do Berlina. Choć słońce mocno przypieka, nie zrażona jadę w kierunku Efezu.
Kolumna w stylu korynckim
W ruinach Pergamonu
Pomiędzy starożytnymi kamieniami są pozostałości ołtarza Zeusa, wzniesionego na cześć zwycięstwa nad Galatami w II w p.n.e. I wśród nich niesamowicie piękne drzewo, które dając upragniony cień, sprawia wrażenie mistycznego.
Przepiękne drzewo w ołtarzu Zeusa
Odkryte przez archeologów ruiny zostały w większości przewiezione do Berlina. Choć słońce mocno przypieka, nie zrażona jadę w kierunku Efezu.
Po drodze
zatrzymuję się w SELCUK.
Tu z daleka podziwiam ruiny bizantyjskiej twierdzy, które górują nad miastem,
a wśród nich mieszczą się ruiny bazyliki
św. Jana, zbudowanej w VIw.
Ale to, na
co najbardziej patrzę, to ruiny jednego z 7 cudów świata – świątyni Artemidy, z
której pozostało kilka kamieni i jedna kolumna. Herostat (Herostatos) – szewc z
Efezu (żył w IV w p.n.e.), chcąc zdobyć sławę w 356r podpalił świątynię. Za ten
czyn skazano go na karę śmierci, a imię jego na zapomnienie. Trzęsienie ziemi,
jakie nawiedzały te tereny, dopełniły dzieła zniszczenia.
Pozostałość po świątyni Artemidy - tak dziś wygląda jeden z 7 cudów świata
Oddalam się
o jakieś 8km od Selcuku…
Pod szczytem
Aladac znajduje się MERYEMANA, miejsce, gdzie prawdopodobnie ostatnie
lata swego życia spędziła Maryja. Miejsce to, zwane Wzgórzem Słowików, odkryto
w XIX w, po opublikowaniu objawień niemieckiej zakonnicy Anny Katarzyny
Emmerich. Kierując się jej słowami, odkryto ruiny kościoła, źródło i
pozostałości murów. W 1892r kościół uznał ślady pobytu Matki Boskiej w tym
miejscu za autentyczne. Meryemana jest celem wielu pielgrzymek. Papież Paweł VI
nadał temu miejscu rangę równą Lourdes i Fatimie.
Dom, w którym zasnęła Maryja
Dom, w którym zasnęła Maryja
W ciszy i
skupieniu, turyści przemieszczają się przez skalne wnętrza. Dziwne uczucie,
Matka Boża wydaje się nam postacią odległą, boską, a przecież była człowiekiem
z krwi i kości, choć wybraną przez Boga. Maryja nie umarła, Maryja zasnęła.
Przyjmuje się, że właśnie tu, na Wzgórzu Słowików, to się stało. Ja również
przechodzę skupiona przez pozostałości kościółka.
Wnętrze kościółka
Na wzgórzu Słowików
Wnętrze kościółka
Na wzgórzu Słowików
Czas
przemieścić się dalej. Tym razem celem jest starożytne miasto EFEZ. Zostało ono
założone przez Greków w IXw p.n.e. Miasto zaprojektował urbanista Hippodamos z
Miletu. Główne ulice prowadzące do portu to Droga Arkadyjska i Droga Marmurowa.
Palące
słońce wcina się w każdą komórkę skóry, ale mimo to podążam Drogą Kuretów ku
największemu zabytkowi Efezu. Droga Kuretów to zbiór kolumn, posągów, portali i
marmurowych reliefów. Swą nazwę uliczka zawdzięcza mitologicznym postaciom
Kuretów oraz kasty kapłanów ze świątyni Artemidy, którzy sprawowali władzę w
budynku, który dziś nazwalibyśmy ratuszem (tzw. prytanejon).
Kamienna elewacja przy Drodze Kuretów - wieniec laurowy był dla zwycięzców
Kamienna elewacja - wzór liścia akantu był częstym elementem zdobniczym starożytnych budynków
Kamienna elewacja przy Drodze Kuretów - wieniec laurowy był dla zwycięzców
Kamienna elewacja - wzór liścia akantu był częstym elementem zdobniczym starożytnych budynków
Bezsprzecznie
największą atrakcją jest fasada Biblioteki Celsusa, jedna z najpiękniejszych
rzymskich elewacji. Front budynku jest zwrócony na wschód, aby od samego rana
światło wpadało przez okna do pokojów – czytelni. Bibliotekę zbudował bogaty
Rzymianin C.I. Aquila, by uczcić pamięć swego ojca Celsusa, prokonsula
prowincji Azja.
Fasada Biblioteki Celsusa
Droga Kuretów, w tle Biblioteka Celsusa
Chwila odpoczynku od spiekoty dnia
Niestety wnętrze biblioteki wraz z cennymi woluminami uległo spaleniu podczas najazdu Gotów. Budynek budzi podziw. Wyobrażam sobie jak wielki to był gmach. A jak musiało to wyglądać wewnątrz!
Pod Biblioteką Celsusa
Fasada Biblioteki Celsusa
Chwila odpoczynku od spiekoty dnia
Niestety wnętrze biblioteki wraz z cennymi woluminami uległo spaleniu podczas najazdu Gotów. Budynek budzi podziw. Wyobrażam sobie jak wielki to był gmach. A jak musiało to wyglądać wewnątrz!
Pod Biblioteką Celsusa
Moją uwagę przyciąga portal wejściowy świątyni Hadriana.
Widnieje na nim popiersie bogini Tyche (opiekunki miasta) i Meduzy, jej
klasycznego wyobrażenia.
Ruiny świątyni Hadriana - na pierwszym planie słabo widoczna Tyche, w głębi Meduza
Ruiny świątyni Hadriana - na pierwszym planie słabo widoczna Tyche, w głębi Meduza
Największe
uśmieszki pojawiają się w… toalecie publicznej. Bliskość otworów gwarantowała
intymność rozmów, a odgłosy organizmu zagłuszała fontanna. Mimo wszystko wolę
swoją malutką łazienkę J.
W publicznej toalecie
W publicznej toalecie
Spacerując
wśród ruin trafiamy na starożytny kierunkowskaz do lupanarium.
Kierunek do domu uciech
Współczesna wersja brzmi: idź lewą stroną, zobaczysz piękne kobiety, spotkasz miłość – akceptujemy karty kredytowe J. W rzeczywistości kierunkowskaz odnosił się do domu publicznego, znajdującego się po lewej stronie ulicy, a ilość kropek w sercu oznaczała cenę usługi. Ciemne kółko nad sercem to miejsce, gdzie stała oliwna lampka, oświetlająca ulicę.
Kierunek do domu uciech
Współczesna wersja brzmi: idź lewą stroną, zobaczysz piękne kobiety, spotkasz miłość – akceptujemy karty kredytowe J. W rzeczywistości kierunkowskaz odnosił się do domu publicznego, znajdującego się po lewej stronie ulicy, a ilość kropek w sercu oznaczała cenę usługi. Ciemne kółko nad sercem to miejsce, gdzie stała oliwna lampka, oświetlająca ulicę.
Amfiteatr w
Efezie przetrwał do obecnych czasów w doskonałym stanie. Mógł pomieścić ok. 24
tys. widzów, a ostatni rząd widowni wznosił się na wysokość 30m ponad poziom
orchestry (miejsca, gdzie grali aktorzy) i był zwieńczony czymś w rodzaju
portyku, co miało zapewnić doskonałą akustykę.
Amfiteatr w Efezie
Amfiteatr w Efezie
Droga biegnąca od amfiteatru do portu
Po dzień dzisiejszy robi wrażenie.
Amfiteatr w Efezie
Amfiteatr w Efezie
Droga biegnąca od amfiteatru do portu
Po dzień dzisiejszy robi wrażenie.
Pora jednak
ruszać w dalszą podróż. To będzie już ostatni punkt zwiedzania w Turcji.
Jestem w
miejscu niesamowitym. To cud, który sprawiła sama natura. To PAMUKKALE, czyli
„bawełniany zamek”, „bawełniana twierdza”. A wszystko to za sprawą trawertynu,
który wygląda jak śnieg.
"Bawełniane" wzgórza
"Bawełniane" wzgórza
Wody
gorących źródeł, spływające ze skraju wapiennego płaskowyżu, ukształtowały zdumiewającą
kaskadę z białych stalaktytów, tworząc bajkowy widok. Pod wpływem działania
rozmaitych źródeł mineralnych, zawierających sole wapnia, powstały fantastyczne
formy na podłożu z trawertynu. Bogate w minerały wody, spływając w dół
szeregiem tarasów, utworzyły zastygłe wodospady, zmieniając swoje kolory w
zależności od kierunku padania światła. Z daleka ta biała masa odcina się od
otaczających wzgórz i przywodzi na myśl pola bawełny. W tarasach zalega ciepła
woda, tworząc baseny termalne, w których jeszcze kilka lat temu, można się było
kąpać. Obecnie udostępnionych jest turystom tylko kilka basenów.
Pamukkale na pocztówce
Tak dawniej wyglądały tarasy
Wyschnięte dziś tarasy w Pamukkale
Pamukkale na pocztówce
Tak dawniej wyglądały tarasy
Wyschnięte dziś tarasy w Pamukkale
Doskonałe
właściwości lecznicze tutejszych wód, znane od starożytnych czasów w sąsiednim
Hierapolis, wykorzystywane są współcześnie w licznych uzdrowiskach, przeważnie
wchodzących w skład okolicznych kompleksów hotelowych.
Dawniej w tarasach zalegała woda
Dawniej w tarasach zalegała woda
Przechadzam
się po wapiennych tarasach na bosaka, po twardej powierzchni i czuję jak stopy
same mi się masują. Pamukkale o zachodzie słońca wygląda cudownie. Ciepła woda
stanowi ukojenie dla zmęczonych stóp. Jest wspaniale.
Jeszcze w niektórych tarasach jest ciepła woda, która daje ukojenie dla zmęczonych stóp
Spacer wśród bielutkich skał
Jak dobrze!
Trawertyn z bliska, przypomina on raczej pumeks i taki też jest w dotyku
Jeszcze w niektórych tarasach jest ciepła woda, która daje ukojenie dla zmęczonych stóp
Spacer wśród bielutkich skał
Jak dobrze!
Trawertyn z bliska, przypomina on raczej pumeks i taki też jest w dotyku
Całe
terytorium Pamukkale stanowi przedmiot szczególnej troski ze strony władz,
które dbają o zachowanie i poszanowanie tego wyjątkowego obszaru.
Obok
wapiennych tarasów znajdują się ruiny miasta HIERAPOLIS, założone w II w p.n.e. Do dziś zachowały
się m.in. łaźnie, zasilane wodą z gorących źródeł, bazylika bizantyjska, teatr
i budowla ku czci męczeństwa Filipa Apostoła, który zginął tu ok. 80r.
Na uliczce starożytnego miasta...
Wchodzę na
teren poprzez Łuk Domicjana, czyli bramę z trzema wjazdami, wzniesioną za
czasów Juliusa Frontinusa, który był prokonsulem prowincji anatolijskiej w I w
n.e. Miasto w 17r n.e. zostało zburzone na skutek potężnego trzęsienia ziemi,
ale miasto odbudowano. Rozkwitało ono pod panowaniem kolejnych cesarzy. Dziś
archeolodzy wciąż prowadzą tam prace wykopaliskowe.
Łuk Domicjana - widok przed wejściem do miasta
Łuk Domicjana - widok od strony miasta
Łuk Domicjana - widok przed wejściem do miasta
Łuk Domicjana - widok od strony miasta
Moja szalona
wyobraźnia podsuwa mi obraz pędzącego rydwanu przez ulicę miasta. Widzę faceta
w białej powiewającej todze i umięśnioną łydkę z rzemieniami od sandałów i …
hola, hola, Duśka, nie rozpędzaj się. Moja wyobraźnia płata figla, a wszystko
to za sprawą prowadzonych prac remontowych, które powodują co chwila wzbijany
tumult kurzu, niczym po przejeździe rydwanu właśnie.
Starożytne Hierapolis
W ruinach Hierapolis
Starożytne Hierapolis
W ruinach Hierapolis
Na terenie
cmentarnym, który tworzy jedną z najbardziej rozległych nekropolii w całej Turcji,
znajdują się kaplice grobowe, mauzolea, groby przypominające kurhany.
Kamienny sarkofag
Kamienny sarkofag
Nie mam już
czasu na oglądanie Hierapolis z poziomu amfiteatru. Zaglądam jeszcze na słynny
basen Kleopatry, gdzie moczą się turyści, a gdzie na dnie leżą fragmenty
kolumn.
Jeszcze chwila
wytchnienia przy tarasach z wodą i pora pożegnać się z wspaniałą Turcją.
Jadę do
hotelu przebrać się, umyć i naszykować do lotu samolotem.
Około
północy wyruszamy autokarem prosto do Antalyi. Stamtąd mamy powrotny lot do
Warszawy. Zmęczenie z całego dnia robi swoje i każdy zasypia otulony ciepłem
autokaru, pogrążony we własnych marzeniach sennych. Niestety jakieś dwie
godziny później nasz sen jest brutalnie przerwany. I bynajmniej nie przez
mikrofon naszej pilotki.
Pisk opon.
Zarzucenie tyłu. Mocne szarpnięcie do przodu. Krzyk naszego kierowcy. Głuchy
huk i brzdęk szkła. Mamy wypadek.
Po wstępnych
własnych oględzinach, że mamy jedynie drobne stłuczenia i powierzchowne
otarcia, wychodzimy w dość chłodną noc na drogę. Widzę, że nie mamy przedniej szyby,
a miejsca, gdzie siedział nasz turecki przewodnik już kompletnie nie ma. Gdyby
nie krzyk kierowcy i szybki refleks naszego przewodnika, który wskoczył po
schodkach nieco wyżej, mogłoby się to skończyć bardzo źle.
Wszystko
widzę jak w zwolnionym tempie. Jak na taśmie. Nagle słyszę, jak ktoś woła, czy
mamy na pokładzie lekarza. Mamy jedynie dwie pielęgniarki, które natychmiast,
odruchowo udzielają pierwszej pomocy. Ludziom nic się nie stało, mimo, że
wezwane jest pogotowie i policja. Mnie najbardziej żal poranionych zwierząt,
bowiem nasz autokar wjechał w nieoświetlony samochód, który na pace wiózł kozy.
Siła zderzenia wyrzuciła zwierzęta na asfalt. Teraz część z nich leżała z
połamanymi kończynami, głośno cierpiąc, część w szoku wybiegła w przydrożne krzaki.
Nie wytrzymałam… Łzy poleciały same…
Wiem, że
ludziom ktoś pomoże, ale co ze zwierzętami? Po jakimś czasie zdaję sobie
sprawę, że zrobiło się cicho. Nie chcę patrzeć. Nie chcę myśleć…
Trwa
gorączkowa wymiana telefonów. Przed nami w drodze na lotnisko pojechały dwa
autokary, my byliśmy ostatnim. Czekamy na transport zastępczy. Piloci
kontaktują się ze sobą. Wiemy, że nie dojedziemy na czas na lotnisko. W takich
chwilach jest to ciężka próba dla organizatorów naszych urlopów. Muszę
przyznać, że strona turecka zachowała się tu w najwyższym stopniu zasługującym
na pochwałę.
Wreszcie
dostajemy dwa busiki, którymi mamy być zawiezieni na lotnisko. Każdy ma jakiś
uraz do siedzenia z przodu… Przejeżdżamy przez skaliste góry z dość
przepastnymi otchłaniami w dół. Uświadamiam sobie fakt, że do wypadku doszło na
prostej, asfaltowej drodze. Strach pomyśleć, co by było, gdyby to wydarzyło się
kilka kilometrów dalej, kiedy przeprawialiśmy się przez Taurus…
Wreszcie
docieramy na lotnisko. Tu, uprzedzeni o naszym wypadku, otwierają nam dodatkowe
bramki, szybka odprawa (choć tylko bagażowa), bowiem cały samolot czeka na nas
od ponad godziny. To czarter, gdyby to był rejsowy lot, pewnie musielibyśmy
wracać innym samolotem. Ale i tak jest to spora trudność dla załogi lotniska.
Kiedy
wreszcie czuję, że startujemy, myślę już o domu. I o tym, że zobaczę Bliskich.
Stres i potworne zmęczenie robi swoje. Odpływam.
I wreszcie
Warszawa. Widzę ją budzącą się wraz ze słońcem. Wstaje nowy dzień.
Już całkiem blisko do lotniska
Warszawa o świcie - dobrze wrócić do domu...
Już całkiem blisko do lotniska
Warszawa o świcie - dobrze wrócić do domu...
Tak oto
spełniłam swoje marzenie podróżnicze. Zobaczyłam kawałek Turcji. Wtedy nie
wiedziałam jeszcze, że kilka lat później do niej powrócę. I wiecie co? O
dramatycznych chwilach już się nie myśli. W pamięci zostały jedynie wspaniałe
obrazy. Mam jeszcze wielką chętkę na odwiedzenie wschodniej Turcji, ale to już
będzie temat na oddzielną historię.
Do zobaczenia!
Choć
opowieść ta pisana jest w 1 os. l.p. to muszę zaznaczyć, że uczestniczyli w
niej również moja Ciocia z Wujkiem oraz mój ówczesny Mąż. Wszystkich serdecznie
pozdrawiam! J
KONIEC
Tak szybko opowiedziałaś o tej podróży, a to każdemu miejscu wypadałoby poświęcić osobny post i pokazać więcej zdjęć. Cudowna podróż i wspomnienia. Akurat na dzisiejszy smętny dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Drogi Wkraju, tak, to prawda, przy każdym miejscu można by dłużej się zatrzymać. Tu historia zapisana jest niemalże w każdym kamieniu. Cieszę się, że dałam odrobinę słońca i ciepła zdjęciami.
UsuńPozdrawiam w równie ponury dzisiejszy poranek :)
Fantastyczne te białe skały, wyglądają jak zaśnieżone :)
OdpowiedzUsuńMarysiu, tyle, że w dotyku śnieżnego puchu nie przypominały :) Ale to takie cudo natury, szkoda, że część tarasów, już jak ja byłam, była wyschnięta. Co będzie dalej - nie wiadomo...
UsuńPozdrawiam :)
Faktycznie, bardzo przyjemnie się czyta i ogląda w perspektywie pewnej szaro-burości za oknem, jaka chwilowa zagościła. Pięknie, egzotycznie... Ja szczególnie chciałabym trafić na taki turecki kramik :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kiedy przygotowywałam się do opisu mojej relacji z Turcji, było tuż po Bożym Narodzeniu. Zimno, ponuro, a ja wspomnieniami w kolorowym i ciepłym świecie. Oj, na tyle, co już Cię poznałam, to myślę, że na niejednym kramiku dostałabyś tzw. oczopląsu co do kolorów, towarów, pyszności, ale też zapachów. Bo podobnie jak ja, chłoniesz ten świat wszystkimi zmysłami. Może kiedyś zawitasz do Turcji, czego Ci życzę :) Buziaki!
Usuń