O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

piątek, 2 stycznia 2015

Wyprawa w Tatry Zachodnie: Błyszcz i Bystra



Tatry... Moje miejsce na ziemi. Moja największa pasja.
Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole.
A dlaczego chodzę po górach?
Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu...

Bo góry są.

  Brat Polak, Siostra Słowaczka,
czyli o zacieraniu granic

 Choć te ubiegłoroczne wakacje nie obfitowały jakoś specjalnie w ładną pogodę, to jednak czasem udawało się ją jakoś przechytrzyć. I tak pewnego dnia wybrałam się na wędrówkę granią Tatr Zachodnich. Jednocześnie szłam  granicą naszego kraju. Moim celem była słowacka góra Bystra i polski szczyt Błyszcz.
Swój spacer zaczęłam w Dolinie Chochołowskiej, by po mniej więcej półtorej godzinie znaleźć się u wylotu Doliny Starorobociańskiej. Dalej szlak czarny wiódł mnie aż do Siwej Przełęczy (1812 m n.p.m.). Dolinę Starorobociańską można określić w trzech słowach: czarne, grząskie bagno. A w jednym słowie: MASAKRA. Zwózka drzew w tym rejonie powoduje rozjechanie dróg, z którymi pokrywa się szlak. Jak dla mnie jest to najgorszy szlak w Tatrach. Dobrze, że tylko początkowy jego odcinek, ten, który wiedzie przez las. Dalej już jest całkiem znośnie.


W Dolinie Starorobociańskiej


Gładka Ubocz i Starorobociańska Przełęcz


Czarny szlak poprzez Dolinę Starorobociańską jest też najszybszą drogą, by dostać się na przełęcz, a stamtąd na granicę naszego państwa.


W Żlebie pod Pyszną



Dolina Starorobociańska widziana z Siwej Przełęczy. Z lewej masyw Kulawca



Masyw Ornaku



Starorobociański Wierch widziany od strony Żlebu pod Pyszną


Przemknęłam go możliwie jak najszybciej i znów kuliłam się przed wiatrem na Siwej Przełęczy. Zawsze tam wieje, ale widoki są przednie.


Widok z Siwej Przełęczy. Od lewej: Tomanowy Wierch Polski (1977 m n.p.m.), Smreczyński Wierch (2066 m n.p.m.), Hlińska Przełęcz (1907 m n.p.m.), w chmurach Kamienista (2127 m n.p.m.) i najbliżej Pyszniańska Przełęcz (1788 m n.p.m.). Z Kamienistej odchodzi masyw zwany Babimi Nogami. Poprzez te szczyty poprowadzona jest granica Polski.



Widok w stronę Doliny Starorobociańskiej



Na Siwej Przełęczy, z lewej Kominiarski Wierch (1829 m n.p.m.)


Szybkie spojrzenie w stronę mojego dzisiejszego celu i poczułam mały zgrzyt. Błyszcz był w chmurach. Czy zatem uda się coś z niego zobaczyć? Jak się nie wdrapię, to nie będę wiedzieć.


Błyszcz (2158 m n.p.m.) w chmurach


Z tym postanowieniem zaczęłam mozolną wędrówkę szlakiem zielonym, poprzez Siwe Turnie ku Siwemu Zwornikowi. Znany był mi on z wyprawy na Starorobociański Wierch.


Z lewej Tomanowy Wierch Polski, z prawej Kamienista. Pomiędzy nimi wystaje Świnica (2301 m n.p.m.)



Dolina Pyszniańska



Ornak. Na pierwszym planie Zadni Ornak (1867m n.p.m.)



Liliowe Turnie i Błyszcz



Na Siwym Zworniku (1965 m n. p. m.)


Tym razem skręciłam w lewo na szlak czerwony, wiodący wzdłuż granicy państwa. Granice tu się zacierają, bo pełno tu turystów zarówno polskich jak i słowackich.

Račkova Dolina



Babie Nogi i granica Polski z Liliowych Turni

Kroczyłam szlakiem aż do jego rozwidlenia na Bystrym Karbie (1953 m n.p.m.). Tu skręcałam na szlak niebieski, prowadzący mnie już do celu. Po prawej stronie pysznił się najwyższy szczyt w polskich Tatrach Zachodnich, czyli Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.), zaraz za nim masyw Otargańców. W dole hulał wiatr w Račkovej Dolinie. Powoli wyłaniał się widok na Kominiarski Wierch i masyw Kulawca z Trzydniowiańskim Wierchem i Czubikiem. Było po prostu cudownie.


Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.)



Račkova Dolina



Przy Bystrym Karbie (1953 m n.p.m.)



Dolina Pyszniańska i Kominiarski Wierch



Bystry Karb



Szlakowskaz na Bystrym Karbie


Z tej perspektywy zbocze Błyszcza wydawało się takie płaskie. Nie pierwszy to raz, kiedy góry płatają takiego figla. W rzeczywistości kąt nachylenia jest dość spory. A upragniony wierzchołek Bystrej jeszcze był tak daleko…

Złudnie płaskie zbocze Błyszcza



Trawers zbocza Błyszcza



Starorobociański Wierch, Wielkie Jamy i Liliowe Turnie



Trawers Błyszcza



Dolina Bystra - z prawej Jakubina (2194 m n.p.m.) i masyw Otargańców



Widok spod Bystrej w kierunku Krywania skrytego za chmurami


Po drodze spotkałam sympatycznych Słowaków. Zapytam ich jak się wymawia w ich języku słowo Błyszcz. Na co usłyszałam, że „Blyšť to ne hora”… No dla nich to nie góra, dla Polaków a i owszem. Choć formalnie nie ma szlaku z Bystrej na Błyszcza, to i tak da się przejść granią. A przez naszego Błyszcza wiedzie granica i szlak w kierunku Pyszniańskiej Przełęczy.


I wszystko jasne...

Jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik i już zobaczyłam końcową kropkę niebieskiego szlaku. A właściwie był to kwadracik. Wszystko jedno, znak to był nieomylny, że byłam u celu wędrówki.  Na szczycie Bystrej (2248 m n.p.m.) siedziało już kilkoro wędrowców. Usiadłam i ja.


Pyszniańska Przełęcz i kawałek doliny o nazwie Kamenistá Dolina


Końcowa kropka, a właściwie kwadracik na Bystrej (2248 m n.p.m.)


Pod nisko zawieszonym pułapem chmur, dało się zobaczyć przepiękne widoki. Tak, tym razem udało się złapać w pamięć wspaniałą panoramę Tatr nie tylko Zachodnich, ale i Wysokich.


Ja i Krywań nade mną :)



To się nazywa pogłaskać Starorobociański Wierch :)



Zbliżenie na Świnicę i Tatry Wysokie



Tatry Wysokie i górująca w kadrze Świnica


Mój wzrok przyciągał Krywań, który zdawało się, jakby chciał wykrzywić swój czubek w stronę aparatu. Zachłannie patrzyłam na Świnicę i dalej w kierunku Rysów, gdzie wierzchołki zlewały mi się w niebieskawej poświacie. W dole lśniły też Velké i Malé – Bystré Plesa. Z ich prawej strony miałam masyw o nazwie Grúň, a dalej masyw Otargańców. Przed nimi piętrowo rysowała się Dolina Bystra.


Zbliżenie na Krywań


Bystra Dolina, a w niej Velké i Malé – Bystré Plesa


Rzut oka w kierunku Tatr Zachodnich - Jakubina i Otargańce



Na pierwszym planie masyw Grešovo i Krywań na horyzoncie


Siedziałabym tak w zachwycie jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że szczyty oddalone były znacznie od dolin, którymi ewentualnie mogłabym wrócić do mojej kwatery.


Zbocze Kamienistej i wyraźnie widoczne Babie Nogi, za nią Smreczyński Wierch. Daleko z prawej Świnica.



Zbliżenie na Tatry Wysokie - widok z Bystrej



Gdzieś tam w dole czeka cywilizacja, tu na górze hula wiatr


Około 13.00 z minutami zaczęłam mały odwrót. Przeszłam nieoszlakowaną drogą na czubek Błyszcza (2158 m n.p.m). Znów byłam w kraju J.


Bystra - widok z drogi nieoszlakowanej na Błyszcza


Bystra - siostra Słowaczka


I podobnie jak na Bystrej, tu również pogoda nie nawaliła i miałam wspaniałe widoki.


Błyszcz - brat Polak



Kamienista, a w dali Krywań


Tym razem patrzyłam na masyw Ornaku, którym zamierzałam wracać. Za sobą pozostawiałam Bystrą, słowacką siostrę Błyszcza. Teraz pozostawało mi tylko zejść z polskiego brata Bystrej. Zakosami pokonałam strome zbocze Błyszcza, idąc już czerwonym granicznym szlakiem.


Na Błyszczu, na granicznym słupku, za mną masyw Ornaku


Cały czas na Błyszczu - widok na Starorobociański Wierch



Wciąż na Błyszczu - widok na Bystrą


Kiedy ponownie znalazłam się na Bystrym Karbie i powędrowałam przez Liliowe Turnie ku Siwemu Zwornikowi, co i rusz odwracałam głowę. Tym razem stok Błyszcza już nie był taki płaski. Prężył dumnie swą pierś, jakby chciał pokazać, że jednak jest górą. Dla mnie zdecydowanie jest.


Błyszcz (2158 m n.p.m.) - z tej perspektywy stromy i wysoki



Račkova Dolina



Błyszcz i Bystra - zawsze razem


I znów poprzez Liliowe i Siwe Turnie znalazłam się na Siwej Przełęczy. Wiatr na niej ani na chwilę nie ustaje.


Liliowe Turnie


Kominiarski Wierch widziany z Liliowych Turni



Na czerwonym szlaku - widok na Błyszcza i Bystrą z lewej strony.



I jeszcze jedno spojrzenie na granicę Polski



Smreczyński Staw w dużym przybliżeniu



I ponownie na Siwym Zworniku



Ornak z Siwej Przełęczy


Mała pogawędka z napotkanymi turystami i już podążałam szlakiem zielonym na Ornak. To bezsprzecznie łatwy i miły szlak do szczytu. Potem człowiek zmienia zdanie J. Nie mniej jednak wędrowałam najpierw na Zadni Ornak (1867 m n.p.m.), by potem wejść w głazowiska, z których słynie szczyt o nazwie Ornak (1854 m n.p.m.)


Ornak (1854 m n.p.m.)



Na Ornaku



Głazowisko na Ornaku - widok na Kamienistą i Smreczyński Wierch



Na Ornaku - widok w kierunku Beskidów


Po drodze podziwiałam na horyzoncie sylwetkę Babiej Góry.


Zbliżenie na Babią Górę


Stąd rzuciłam jeszcze tęskne spojrzenie na Krywań, który bardzo bym chciała, aby w przyszłym roku był moim celem. Może się uda wybrać na Słowację. Zobaczymy co los przyniesie.


Zbliżenie na Krywań


Patrzyłam też w kierunku Tatr Wysokich, które stały majestatycznie na dalszym planie. Za to właśnie kocham Tatry Zachodnie, za ich wspaniałe panoramy.


Tatry Wysokie na dalszym planie - widok z Ornaku


Powoli wzrok powędrował w kierunku Doliny Iwanickiej, do Iwanickiej Przełęczy, dokąd zaprowadził mnie szlak z Ornaku. I tu właśnie piękny i cudowny szlak zamienia się w upierdliwe schody, które idą aż do samej przełęczy. Męczy to przeokrutnie.


Zejście z Ornaku do Doliny Iwanickiej



Męczący szlak jest też szlakiem przez martwe lasy


Dalej szlak żółty powiódł mnie do schroniska na Hali Ornak i dalej prosto znaną już Doliną Kościeliską. A jaki jest szlak w Iwanickiej Dolinie opiszę w innym poście, przy okazji innej wędrówki.


Schronisko na Hali Ornak

Tak oto skończyła się graniczna wyprawa i bliskie spotkania polsko-słowackie. Początek był o 8.00 rano, a koniec około 19.00. Po tak długim dniu, nawet zamówiony obiad nie wchodził szybko, zmęczenie swoje zrobiło. Po godzinie już było ciemno i busa jak na lekarstwo. Ni widu ni słychu. Zaczęłam już w myślach nakreślać wizję pieszego powrotu na kwaterę. I kiedy zaczęłam powoli tracić nadzieję na transport, zza zakrętu wyłonił się jakiś dodatkowy autobus, szczęściem jadący dołem na Krzeptówki. W sam raz. Wysiadłam na swoim przystanku i z czołówką w ręku powędrowałam do mojego lokum.
W drzwiach powitała mnie Myszasta, której pilno było na zwiedzanie piętra, bo ileż można siedzieć samej w pokoju. Zrobiłam sobie ciepłej herbaty i usiadłam na łóżku. Popijając ciepły napój, zaliczyłam ten dzień do bardzo udanych. Moje wewnętrzne Ja było usatysfakcjonowane. Moje zewnętrzne – nakazało szybki skok do łóżka. Usłuchałam go i odpłynęłam…

Hej!

22 komentarze:

  1. Na każdym zdjęciu gdzie jesteś - szczęśliwy uśmiech. Jak ja to dobrze znam. Radość bycia w górach :) Super! A oba szczyty jak dla mnie jeszcze do zdobycia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Skadi, no nie chce mi jakoś ten banan zniknąć z ust, kiedy jestem na górze :) Życzę Ci w Nowym Roku, żeby nie tylko te szczyty były dla Ciebie dostępne, tymczasem pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Polska część Tatr Zachodnich to bardzo wdzięczny teren na górskie wycieczki. Łatwe trasy, w miarę bezpieczne nawet powyżej 2000 m a do tego z pięknymi panoramami tak na polską jak i słowacką stronę. Lubię właśnie tam spędzać czas w Tatrach. Twoje zdjęcia tylko to potwierdzają. Bardzo fajna relacja.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja też lubię wędrówki w tamtych terenach. Marzą mi się Rohacze :) Ale póki co trzeba przetrwać zimę, a to oznacza wirtualne przechadzki po różnych kącikach świata :) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. O, moja ulubiona Bystra :) Tak jak Skadi wcześniej napisała, aż miło się patrzy na Ciebie, taką uśmiechniętą, szczęśliwą w górach... Oto chyba właśnie chodzi :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki piękne :) Myślę, że po to właśnie się tam wdrapuje, by choć przez chwilę być szczęśliwym. A może to tylko ja tak mam? Eee, chyba nie. Ściskam mocno :)

      Usuń
  4. To tereny jeszcze przez nas nieodwiedzone, więc tym bardziej oglądałam z radochą wielką wszystkie fotki. Fajnie, że aura dopisała i chmury się nie pakowały w pole widzenia. Widoki przednie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. To prawda, widoki są cudowne, więc warto wstać raniutko i się tam wybrać. Polecam. Uściski :)

      Usuń
  5. Widok z Bystrej najlepszy, oraz z Siwej Przełęczy. Ogólnie bardzo przyjemna wyprawa :). Obiecałem żonie że zabiorę ja w Tatry Zachodnie przyszłą jesienią, a Ty przypominasz mi dziś stare ścieżki.Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro obietnica została wypowiedziana, to musisz ją dotrzymać, jeszcze Ci żona obiadu nie da :) A Tatry jesienią są bajeczne, więc wędrówka na pewno będzie udana. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Wiesz co? Ostatnimi czasy ja gotuję ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo... gotujący facet to skarb w domu :) :) Ale swoją drogą to co za czasy, mężczyźni gotują, a kobiety same sobie kładą panele w pokoju i skaczą po drabinie... Dobrze, że jeszcze górskie wędrówki są po równo dla wszystkich :)

      Usuń
  7. Piękny blog. I moja ulubiona część Tatr :)
    Gorąco Pozdrawiam i zapraszam do mnie (zaczynam dopiero).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I zapraszam do lektury innych wpisów. Życzę powodzenia w tworzeniu własnej przestrzeni blogowej, oby dawała Ci radość i zadowolenie. Zajrzę na pewno :) Serdeczności :)

      Usuń
  8. Widok Błyszcza i Bystrej w styczniowym słońcu przy ośnieżonych stokach wręcz powala! Gratuluję trasy i wspaniale opisanych zdjęć. A i mam pytanie... Iwanicka czy Iwaniacka Przełęcz (na szlakowskazie jest Iwaniacka, a na mapie mam Iwanicka).

    OdpowiedzUsuń
  9. Nazwy stosuje się chyba zamiennie. Ja również na mapie mam Iwanicką, podobnie jak jest Iwanicka Dolina i Iwanicki Potok. Może kiedyś ktoś pomylił się na szlakowskazie i dodał jedną literkę, albo ten, co sporządzał mapę jedną zjadł ;)Tak, czy inaczej, wiadomo o jaką przełęcz chodzi :O) A międzynarodowe rodzeństwo górskie, czyli Błyszcz i Bystra w zimowej szacie rzeczywiście musi robić wrażenie. Zresztą które góry nie robią? Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bystra i Błyszcz zimą są cudowne. Polecam zimowe wejście. Ja miałem cudowne morza chmur i dlatego to zimowe wejście najmilej pamiętam :)

      Usuń
    2. Każde góry zimą są cudne. Choć mi zimą do nich zawsze jakoś daleko :)

      Usuń
  10. Aż mi serce zamarło, gdy pomyślałam, że chmury mogłyby przesłonić Ci te widoki! Pięknie tam! Mam nadzieję, że po pierwszym - nieudanym - podejściu i nam uda się je w końcu popodziwiać :)

    Póki co mamy tylko relację z nie-wejścia na Bystrą: http://stopawstope.blogspot.com/2016/09/tatry-o-tym-jak-nie-weszlismy-na-bystra.html Swoim wpisem jeszcze bardziej nas zachęciłaś. Poprawimy się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witajcie :) No tak to już w górach jest, że raz się uda, innym razem nie. Też mam już nieudane wyjścia w teren i szybki powrót. Ale góry są... jak nie w tym roku, to w następnym, oby sił starczyło ;)Czego i Wam życzę. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  11. W tym roku planuję Ornak i Starobociański Wierch. Dawno nie bylam w Tatrach gdzieś wysoko. Najdalej na Polanie Chochołowskiej. Przepiękna dolina, byłam zachwycona jej urokami. Moje ukochane góry to Gorce i Pieniny mimo, że nie takie wysokie jak Tatry. Moja mama uwielbiała Tatry i Bieszczady ponad życie, schodziła je prawie całe.

    Dużo uśmiechu na co dzień. Cudowne zdjęcia

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie góry są fajne. Podejście na Ornak od Iwanickiej Przełęczy - masakra, same schody. Lepiej chyba nimi schodzić. A jeśli chodzi o drugi szczyt to jest to STAROROBOCIAŃSKI - od starej roboty a nie od bociana. To częsty błąd popełniany przez turystów. Jest trochę piargu na podejściu, ale widoki magiczne. Zresztą całe Tatry Zachodnie są magiczne, a Starorobociański jest ich najwyższym szczytem po stronie polskiej. Masz cele na ten rok całkiem zacne :)

      Usuń