Misja św. Franciszka,
czyli
Dzień
Pamięci o Zwierzętach
W moim corocznym
kalendarzu, pierwsza niedziela października, zawsze ma jedną uwagę – Cmentarz w
Koniku Nowym k/Warszawy. To tego dnia uroczyście obchodzony jest Dzień Pamięci
o Zwierzętach. Wypada on zwykle w okolicach imienin Franciszka, czyli 4 października.
Takie imię nosił święty z Asyżu, który ukochał sobie zwierzaki, mówiąc o nich,
że są naszymi Braćmi Mniejszymi. Wyznawał zasadę braterstwa wszystkich stworzeń
na Ziemi, bez względu na ich wielkość, pochodzenie, majątek czy pełnioną
funkcję. A skoro mówił o wszystkich stworzeniach, to i o zwierzętach też.
Przyznam, że ta idea jest mi bliska, ponieważ w moim rodzinnym domu zawsze były
zwierzęta i nigdy nie były traktowane inaczej, niż na prawach członka rodziny.
Światowy
Dzień Zwierząt został ustanowiony w 1931 roku we Florencji. Celem nadrzędnym,
jaki przyświeca temu dniu, jest zwrócenie uwagi na nasz stosunek do zwierząt,
na to, że to istoty żywe, które myślą, mają uczucia, tak samo jak człowiek
cierpią albo się cieszą. I także na to, że mają swoje prawa, które często są
łamane, czasem w imię korzyści finansowych człowieka.
Najstarsza część cmentarza |
Skoro już
kochamy wszystkie skaczące, pełzające, pływające i latające stworzenia, chcemy
dla nich jak najlepiej. Za każdym razem, kiedy jadę do Konika, słyszę od ludzi historie
ich miłości, przyjaźni, przywiązania i wreszcie walki o życie ich pupili. Jest
to dla mnie takie normalne, bo ja sama też tego doświadczyłam i doświadczam
każdego dnia. Problem w tym, że człowiek to takie „głupie” zwierzę, że te
zwierzaki kocha czasem bardziej od siebie. A one, choćby w każdej chwili
okazywały nam bezinteresowną miłość, tak, jak i my kiedyś, po prostu odejdą za
Tęczowy Most. I tu zaczyna się prywatny dramat każdego właściciela. Bo zawsze
istnieje jakaś magiczna więź między człowiekiem a zwierzęciem, które codziennie
daje nam tyle radości. I ta więź zostaje przerwana z chwilą śmierci naszego
podopiecznego.
Cmentarz jest kolorowy, pełno na nim wiatraczków w różnych kształtach, zabawek, które uwielbiały nasze pupile |
Nagrobki zwierząt są różne: od dużych, wystawnych, przez proste płyty, czy kamienie. Każdy po swojemu czci pamięć o swoich czworonogach |
Co zrobić,
kiedy mieszka się w bloku, nie ma się działki, ogródka, kawałka pola, żeby
pochować zwierzaka? Można oddać go do kliniki, gdzie zostanie poddany
utylizacji. Dla mnie to słowo kojarzy się ze śmieciami. Zdecydowanie moja
kotka, która odeszła cztery lata temu, śmieciem nie była, więc ta opcja
zdecydowanie odpadła. I właśnie w takim przypadku, z pomocą przychodzi nam
Cmentarz dla Zwierząt w Koniku Nowym k/Warszawy. Choć nazywa się „Psi los”, to
znajdują się tu groby nie tylko piesków, ale i kotów, papużek, królików,
szynszyli, a nawet skremowanego konia. Tu można godnie pochować zwierzaka,
pożegnać się z nim, a potem odwiedzać go kiedy zajdzie taka potrzeba.
Cmentarz jest kolorowy przez cały rok |
Fragment cmentarza |
Jeden z nagrobków - prosty i ujmujący |
Cmentarz ten
jest miejscem szczególnym. Tu nikt nie ukrywa swoich łez. Ale też stąd płynie pozytywna
energia, czuć wspólnotę ludzi, których łączy strata pupila. Zawiązują się znajomości,
ludzie wymieniają się doświadczeniami, swoimi historiami, okazują sobie
wsparcie. Ci, co pielęgnują pamięć o zwierzętach, często myślą, że to
idiotyczne, ale i tak robią swoje. Ja tak nie myślę. Co roku jeżdżę do mojej
kotki Silver. Jedno światełko mam dla niej, drugie symbolicznie dla wszystkich zwierząt,
które w moim życiu dzieliły ze mną radości i smutki. I wiem, że nie jestem w
tym odosobniona.
Tu leży moja Silvunia |
Pierwsza
niedziela października na cmentarzu, to także dzień, w którym przed bramą
ustawiają się różne fundacje i stowarzyszenia, które namawiają do adopcji
bezdomnych istot o smutnych oczach i mokrych nosach. Często takie bezbronne
stworzenia towarzyszą opiekunom, by swoim wyglądem zachęcić do znalezienia
sobie domku i kochającego właściciela. Jeśli zastanawiacie się nad wzięciem zwierzaka
ze schroniska, ale boicie się własnych uczuć po wejściu na teren przytuliska,
to parking przed cmentarzem jest dobrym miejscem. Pracownicy schronisk, azylów,
fundacji służą radą. Można też wspomóc finansowo daną instytucję albo wrócić do
domu z jakimś Bratem Mniejszym.
Jedna z fundacji |
Parking przed cmentarzem |
Pamiętajmy
więc, że październik jest miesiącem wszystkich zwierząt. Dbajmy o nie,
szanujmy, nie krzywdźmy i mądrze wychowujmy. W zamian dostaniemy miłość, której
często nie dostaniemy od drugiego człowieka. Z doświadczenia wiem, że warto.
Dla tych, co
nie są zmotoryzowani, dojazd jest łatwy. Z Warszawy, z Ronda Wiatraczna, z
pętli autobusowej, jeździ raz na godzinę, autobus 704. Wysiada się na
przystanku „Terespolska”. Okolica wydaje się dziwna, bo kto by przypuszczał, że
droga między stacją benzynową, a składami budowlanymi, może prowadzić pod las,
w którym znajduje się cmentarz dla zwierząt.
Droga na cmentarz - stacja benzynowa z prawej, z lewej składy budowlane |
Nic nie wskazuje na to, że tędy dojdziemy na cmentarz, a jednak... |
Ale zainteresowanie ludzi było tak
wielkie, że jakiś czas temu, po drugiej stronie szosy, otworzono nowy cmentarz,
bo na starym zabrakło miejsca. Wystarczy iść za tłumem, a drogę np. w tym roku
wyznaczały baloniki jednej z fundacji.
Drogę wskazują różowe baloniki jednej z fundacji |
Z daleka też słychać szczekanie psów, bo
to chyba jedyne miejsce, gdzie nie ma zakazu wprowadzania psów. Wręcz
przeciwnie, są mile widziane i często idą z właścicielami na groby swoich
poprzedników, albo swoich rodziców, choć chyba u zwierząt nie ma takiej pamięci.
Jest za to pamięć ludzi i myślę, że to się naszym czworonogom należy. Zatem pamiętajmy
o misji św. Franciszka i kochajmy naszych Braci Mniejszych.
Ten uroczy psiak przyszedł ze swoim właścicielem być może odwiedzić swojego przyjaciela? |
P.s. Pisząc
ten tekst, na biurku pod komputerem leży Mycha, która grzejąc się pod lampką,
mruczy przyjemnie a chwilę potem odpływa w sen. Ciekawe czy śni o Silvuni?
Patrzę na nią i wiem, że to absolutnie najukochańsza istota na świecie. Bo
przecież dla każdego właściciela, jego pupil jest naj…
Nawet nie wiedziałam, że mamy cmentarze dla zwierzaków. Dla właścicieli, którzy byli z pupilami bardzo zżyci to zapewne świetna możliwość.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Choć w Stanach Zjednoczonych to nie nowość, w Polsce długo funkcjonował stereotyp, że zwierzę to TYLKO zwierzę. Na całe szczęście to się zmienia i kiedy przychodzi czas rozstań, dzięki takim miejscom pamięć jest żywa.
UsuńTrudno się nie zgodzić, u siebie na makrodrogach mam cały franciszkański dekalog.
OdpowiedzUsuńMoja Aura jest ze schroniska i okazała się najlepszym moim wyborem od lat. Poprzedni mój pies został pochowany tam gdzie najbardziej lubił spacery, nad brzegiem rzeki. Choć sąsiad ma w ogródku grób swojego i to z nagrobkiem.
Moja Siostra też wzięła ze schroniska sunię, która po okresie przyzwyczajenia się, że jej nikt nie krzywdzi, nie bije, teraz bryka wesoło i jest najkochańszym stworzeniem dla nich. Taki zwierzak po przejściach potrafi znów zaufać człowiekowi i to jest piękne. Uściskaj zatem ode mnie swoją Aurę :)
UsuńMoja się nie bała bicia, nie była bita ale porzucona i tego faktycznie się boi - do dziś nie lubi jazdy samochodem, gdy zabieram ją na rajdy za miasto. Jest też wściekle zazdrosna, potrafi złapać zębami gdy głaskam innego psa. Za to do dzieci jedyna, mogą ją tłamsić i kłaść się na niej.
UsuńKolejny jej atut, do ogromna wytrzymałość - robi ze mną 20 km po Pogórzu i nie widać u niej specjalnego zmęczenia. Umie też świetnie biegać za rowerem, choć już coraz mniejsze dystanse w ten sposób pokonujemy, bo i Aurze latka lecą.
A widzisz, każde zwierzątko ma swoją historię. I pamięć. Co dowodzi, że czują, przeżywają, tak samo się cieszą i mają zupełnie ludzkie odruchy, jak właśnie zazdrość. Moja Leda (spanielka) też była zazdrosna, lubiła słodycze i dałaby się za nie pokroić, a z kolei Mycha ostentacyjnie schodziła z sofy, kiedy obok nas wskakiwała Silver :) Zwierzaki są cudne...
UsuńW lipcu po 17 latach odeszła od nas nasza ukochana sunia. Życie się zmieniło, ale będziemy mieć miejsce w którym możemy ją odwiedzić - to cmentarz dla zwierząt w Toruniu. Takie miejsca są potrzebne. Trzeba też uświadamiać ludzi że zwierzę to nie rzecz, także czuje, ma swoje nastroje, a co najważniejsze kocha bez ograniczeń.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że i w Toruniu jest taki cmentarz. Ale to dobrze, że takie miejsca powstają. Przykro mi z powodu Waszej suni. Wierzę jednak, że teraz za Tęczowym Mostem jest jej dobrze. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMiejsce pełne wzruszeń.
OdpowiedzUsuńO tak... Ale ludziom potrzebne, zwłaszcza gdy kochają zwierzęta. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń