Czym
się różnią
wąwozy
od parowów, jarów i głębocznic,
czyli o tym, co robiłam
na
początku października
Nie minęły
dwa lata, jak pojawiłam się znów w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Choć zupełnie
nie planowałam wyjazdu tam, to na początku października, w ulewnym deszczu w
Warszawie, stałam i czekałam na busik jadący w stronę Lublina. Po drodze
zastanawiałam się, czy pomysł spacerowania w takiej aurze, nie skończy się
siedzeniem w knajpie albo kichaniem na dobre. Cóż, stało się, nie było już
odwrotu, gdyż byłam w tak zwanej drodze.
Ale nie sam
Kazimierz Dolny był moim celem tego dnia. Bardziej ciekawiła mnie okolica, a
dokładniej słynne lessowe wąwozy, których jak dotąd, nie miałam okazji
zobaczyć.
Foto: Jacek
I tu
następuje wartkie pytanie: czym różnią się wąwozy od parowów, jarów i głębocznic?
Dobre pytanie.
Wąwóz to głęboka,
sucha dolina, której cechą charakterystyczną są strome, urwiste zbocza i
płaskie dno. Powstaje w skałach takich jak glina, less czy iły, czyli tam,
gdzie materiał jest dość miałki. Następuje to na skutek erozji wód okresowych.
Jego wygląd przypomina kształt litery V. I może przekształcić się w parów.
Parów zaś,
to sucha dolina o płaskim dnie, ale jej zbocza nie są strome i urwiste. Po
intensywnych deszczach może wypełniać się wodą.
Jar to
wydłużone zagłębienie o wąskim dnie i stromych zboczach, powstaje najczęściej w
wyniku działalności wody i wiąże się z korytem potoku. Raczej to naturalny twór
krajobrazu, w którego nie ingerował zbytnio człowiek.
Głębocznica
to rodzaj wąwozu, który związany jest z działalnością człowieka. To, co
niszczyła czy też tworzyła, na swej drodze woda, ludzie jeszcze pogłębili. Dnem
głębocznicy prowadzone były dawniej drogi, po których koła pojazdów
pozostawiały koleiny. Również zwierzęta gospodarskie niszczyły roślinność. I
właśnie tym charakteryzują się głębocznice – pionowymi ścianami pozbawionymi
roślinności, z dnem, wykorzystywanym jako droga i w przeciwieństwie do wąwozów,
nie mające odnóg.
Foto: Jacek
I właśnie
taka głębocznica była celem wyjazdu w okolice Kazimierza Dolnego.
Wąwóz
Korzeniowy inaczej zwany Korzeniowym Dołem ma 700 m długości. I wielka szkoda,
że tak mało, bo spacerując jego dnem, chciałoby się dłużej. To cudne miejsce
powstało w wyniku erozji wodnej skał lessowych. Prowadząc drogi po stromych
zboczach, ludzie doprowadzili do tego, że spływając, wody opadowe i z
roztopionego śniegu, rozcinały pokrywy lessowe. Z biegiem lat, pogłębiało się
to do tego stopnia, że powstał wąwóz.
Foto: Jacek
Dziś stanowi on atrakcję Kazimierza
Dolnego, podobnie jak i inne wąwozy w okolicy. Odsłonięte w wyniku erozji
korzenie starych drzew i krzewów, układają się w fantastyczne kształty,
przypominając rzeźby.
Foto: Jacek
Wąwozy, zwiedzane
jesienną porą, kiedy kolorowe liście szeleszczą pod butami, są najlepszą porą
na uśmiech i łapanie chwilowego szczęścia. Choć pogoda tego dnia, nie
sprzyjała, słońce nie otulało ciepłymi promykami, to miejsce to nie pozwoliło
na przytulenie się do jesiennej melancholii. To, co robi tam Matka Natura (choć
z pomocą ludzi na przestrzeni lat) jest piękne i znalazłam tam kawałek
Cudownego Świata. Tym bardziej nie chce uwierzyć, że ktoś chce tam wybrukować
dno i postawić latarnie…
Niedaleko wyjścia
z Korzeniowego Dołu stoi Stara Chata, zabytek klasy zerowej z przełomu XVII i
XVIII w. Oprócz wartości historycznej ma też wartość sentymentalną, jest bowiem
rodzinną pamiątką rodziny Kobiałków i Niezabitowskich. Stara Chata służyła rodzinie
jako schronisko w pobliżu istniejących tu 200 pszczelich uli. Dokładna data
budowy nie jest znana, choć przypuszcza się, że ze względu na technikę budowy
bez użycia piły, mógł to być rok 1700. Dziś rodzina udostępnia chatę do
zwiedzania i wypoczynku. I choć nie miałam okazji zobaczenia jej w środku,
niech będzie to kolejny powód do powrotu do Kazimierza.
W tym
miejscu dziękuję koledze Jackowi, który wpadł na genialny pomysł uruchomienia
moich szwendaczy i zaproponował spacer w okolicach miasta. A te mają jeszcze
dużo do odkrycia…
Foto: Jacek
Następnym razem…
Znam!
OdpowiedzUsuńKlasyczne przejscie przez "Korzeniowy" a potem na Górę Trzech Krzyży napatrzeć się na Kazimierz. "Korzeniowy" to chyba jedyny tych rozmiarów wąwóz lessowy dostępny bez opłat.
I mam nadzieję, że jeszcze długo będą bez opłat :) A taka klasyka jest relaksująca. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńSpacer takim wąwozem to świetny pomysł. Spacerowałem podobnym, ale w okolicach Sandomierza. Świetnie wyglądają te zwisające korzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A to zapewne wędrowałeś Wąwozem Królowej Jadwigi. Też mi się podobał☺. Pozdrawiam ☺
UsuńNiestety dowiedziałam się o tym miejscu już po odwiedzinach w Kazimierzu. Lubuję się w takich spontanicznych wyjazdach, jak Twój. Ze szczęściem bardzo Ci do twarzy :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, jakoś tak postanowiłam się z tym szczęściem zaprzyjaźnić ;) A wąwóz stanowił do tego fajne tło ;) Uściski!
UsuńDuśka, Ty "Tuptusiu". Gdzieś Ty jeszcze nie zatuptasiałaś.
OdpowiedzUsuńŚLicznie wyszłaś na zdjęciach i też Ci cudnie w niebieskościach. Przyćmiłaś widoki...
Basieńko, no jak to gdzie? Do Rybnika! :) :) :) Ale, co się odwlecze...itd. A na niebieskości mam jakąś dziwną fazę, chyba zapatrzyłam się na Twoje stylizacje :)
UsuńMusisz do Rybnika zatuptusiać. Koniecznie!!!
UsuńNiewykluczone, że i tam dotrę. W każdym razie dam wcześniej znać ;)
Usuń