O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

wtorek, 3 października 2017

Pałace i dwory Podlasia - Mordy i Mościbrody

Coś na NIE, coś na TAK,
czyli co kryje w sobie
bliskie Podlasie

Blisko rok temu, w listopadzie, przemierzałam znów drogi na pograniczu Mazowsza z Podlasiem.


Gdzieś na podlaskiej wsi...



Dom z typowymi dla Podlasia okiennicami


O tym, że dawniej tętniło w tym rejonie życie typowo ziemiańskie, pisałam nie raz. Te majątki, które powróciły do prawowitych spadkobierców lub zakupili je mądrzy ludzie (w obu przypadkach z zastrzykiem gotówki), miały szczęście. Znów powróciło do nich życie, a właściwie dano im drugie życie, choć w obecnych czasach, w zupełnie innym wydaniu.
Nie wszystkie jednak mogą cieszyć się nową fasadą, czy wnętrzami. Są takie, o których wszyscy zapomnieli. Stoją trzymane starą zaprawą murarską lub tylko pamięcią najstarszych mieszkańców. Choć zostały zakupione, nikt o nie, nie dba…

Coś na NIE.

Nazwy miejscowości w Polsce czasem śmiesznie brzmią. Jedną z nich są Mordy. Choć miejsce to bardziej przypomina wieś, to ma prawa miejskie. Nazwa taka pojawiła się w XV w, a w piśmie z 1580 r. można przeczytać o niej jako o Mordi. Prawdopodobnie pochodzi od przezwiska „Morda”, użytego w liczbie mnogiej. A być może nazwa pochodzi od słowa „mord”, który dotyczył bitwy z 1264 r., stoczonej przez Bolesława Wstydliwego z Jaćwingami lub też mordu ludności dokonanej przez Tatarów.


Pierwsze spojrzenie na majątek w Mordach


Jeszcze w XV w. Mordy były własnością Korczewskich, potem Hlebowiczów. Wiek później zarządzali nimi Radziwiłłowie. Między 1552 – 1571 były ośrodkiem wyznania Braci Polskich, czyli Arian. W 1571 r. Mordy stanowiły własność Ciecierskich, herbu Rawicz, którzy wznieśli tu zamek obronny. Oczywiście zamek ten został zniszczony w czasie Potopu Szwedzkiego. W 1717 r. na miejscu dawnego zamku, wybudowano barokowy pałac. To stało się podwaliną do gruntownej przebudowy pałacu w 1 poł. XIX w., w stylu klasycystycznym. Dokonali tego kolejni właściciele – Zembrzuscy, którzy władali nim od 1838 r. I to oni właśnie postawili na rozwój miasta, odkupując na przykład od żydowskiego właściciela, browar z gorzelnią, znajdujący się po drugiej stronie stawu. Fabryka działała do lat 20. XX w., kiedy to z powodu złej wody, piwo nie miało odpowiedniego smaku.


Browar i gorzelnia, które dawniej należały do majątku Zembrzuskich


Ostatnimi właścicielami była rodzina Przewłockich herbu Przestrzał, która gospodarzyła tu do 1944 r. Po II wojnie światowej pałac został upaństwowiony. Ostatni remont pałacu wykonano w latach 60. XX w. W latach 70. urzędowała tu Akademia Podlaska, która chyba nadal, po przykrych perypetiach, jest właścicielem obiektu.


Widok na pałac spod bramy wjazdowej



Pałac w Mordach w dużym przybliżeniu - widok smutny, tym bardziej, że bryła pałacu jest piękna


Niestety pałacu nie można zwiedzić wewnątrz. Nawet z zewnątrz widziałam tyle, co przez kratę. To bardzo przykry widok. Wspaniały pałac popada w coraz większą ruinę. Nie miał szczęścia do nowego gospodarza, mądrego i majętnego. Straszą zabite okna, obdrapany tynk… Nawet piękne drzewa wokół, tego dnia, wydawały się smętne. Fakt, to był listopad…
Stałam przed barokową bramą wjazdową, pochodzącą z początku XVIII w. i patrzyłam na dwukondygnacyjny budynek z przybudówkami. Od frontu widać było tympanon z herbem „Doliwa” rodziny Zembrzuskich i piękny balkon tarasowy z żeliwną, kutą balustradą, niestety częściowo wyrwaną, być może skradzioną. Całość przedstawiała smutny obrazek.


Barokowa brama wjazdowa z pocz. XVIII w.



Pałac Zembrzuskich z widocznym herbem "Doliwa"



I ostatnie spojrzenie w kierunku pałacu w Mordach


Po obejrzanych tego dnia majątkach w Korczewie i Dąbrowie, ten przedstawiał sobą duży kontrast. Choć dawniej, w majątek wliczał się okazały, prawie 10 ha park ze stawami, to było coś na NIE tego dnia.


Staw w Mordach, za którym znajduje się pałac i dawny zespół parkowy



Mur otaczający pałac i park



Nawet św. Jan Nepomucen jakiś smutny się wydawał...



Odrobina koloru, którą znalazłam w Mordach


Dzień chylił się już ku końcowi. Pora była zjeść ciepły posiłek, który zamówiony był w innym majątku.


Jeszcze chwila i będzie ciemno...



Zmierzch



Coś na TAK.

I znów pojawiła się śmieszna nazwa. Mościbrody. Nazwa wsi wcale nie wywodzi się od bujnej brody, lecz od moszczenia brodów do przeprawy przez okoliczne bagna i podmokłe tereny lub od marszczącej się wody na brodach.


Tabliczka powitalna


Wieś sama w sobie pewnie nie byłaby żadnym specjalnym miejscem, gdyby nie zabytkowy XIX w. zespół dworsko-parkowy ze stawami rybackimi oraz zakładem mięsnym, działającym tuż za płotem. Folwark swe początki miał w latach 40. XIX w. Założyła go rodzina Jarząbów. Sam dwór powstał ok. 1848 r. Cały majątek stanowiły, obok dworu, oficyna, czworak, obora i spichlerz.


Dwór w Mościbrodach


W 1863 r. właścicielowi majątku – Andrzejowi Jarząbowi skonfiskowano dobra, za udział w Powstaniu Styczniowym. Aby majątek nie przepadł, przepisano go na brata Józefa, który nie brał udziału w zrywie narodowym. W bitwie pod Siemiatyczami, na której czele, po stronie armii rosyjskiej stał generał Niestrujew Maniukin, zwany katem Podlasia, zginął Andrzej Jastrząb. Wtedy generał zarządził zajęcie majątku, a sam zamieszkał we dworze. W 1882 r. generałowi się zmarło, a majątek przeszedł w ręce jego syna – Mikołaja Zacharewicza Maniukina – Rotmistrza gwardii pułku ułanów. Zarządzał majątkiem do 1915 r. W roku tym, tuż przed wybuchem I wojny światowej ewakuował się z rodziną do Rosji, pozostawiając w Mościbrodach cały swój dobytek. Miał nadzieję na powrót do majątku.


Małe nawiązanie do polowań



Wystrój oficyny, w której miałam przyjemność zjeść obiad



Na stole zaskoczyła mnie zastawa stołowa z Bolesławca, a załoga restauracji dodawała małe akcenty naszej flagi, ponieważ dzień wcześniej było Święto Niepodległości - fajny gest :)



Wnętrze oficyny, gdzie mieści się restauracja



I jeszcze jedno okienko, w które ułan Maniukin już nie zapuka...


Niestety ten, opuszczony, zajęli Niemcy, a po wycofaniu się wojsk, przeszedł w ręce Państwa Polskiego. Oczywiście, podczas II wojny światowej, znów stacjonowali tu Niemcy. Po wojnie, dwór zajął PGR, dzięki któremu majątek powoli stawał się ruiną.
I tu następuje coś na TAK. Przełom nastąpił w 2000 r., kiedy całość nabyli prywatni właściciele, którzy postanowili uratować ten zabytek. Dwór został odrestaurowany ze szczególnym uwzględnieniem detali architektonicznych z okresu jego świetności. Teren uporządkowano, zadbano, kolejne budynki doprowadzono do stanu użytkowania.


Teren dawnego zespołu dworsko-parkowego



Główna aleja, prowadząca do dworu



A tak witają w Mościbrodach :)


Ciepły posiłek zjadłam w oficynie, gdzie mieści się restauracja. Niestety samego dworu nie mogłam zwiedzić, z powodu jakiejś konferencji językowej. Dziś oba budynki przeznaczone są na hotel, mogą tu odbywać się także przyjęcia, wesela, biznesowe spotkania. Kuchnia słynie z mięs i wędlin miejscowych, robionych w zakładzie tuż obok. Miejsce żyje drugim życiem…


Wnętrze części hotelowej



Schody na korytarzu


Wyszłam na zimne powietrze. Jak wiele dziś zobaczyłam… Skoro jedne miejsca mogą dostać drugą szansę, mam nadzieję, że inne też ją dostaną. Oby nie było dla nich za późno… Bo tak to już w życiu jest: czasem coś jest na TAK, a czasem na NIE. Od mądrych ludzi zależy, czy dawne Podlasie, choć teraz już Mazowsze, będzie miało kolejny świetny punkt na mapie Polski. Bardzo sobie tego życzę.


Wieczór we dworze w Mościbrodach


Do zobaczenia!


6 komentarzy:

  1. Przeuroczo :) Kocham Podlasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa, że ja też :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Podlasie to magiczna kraina. Nawet tam gdzie smutek i cbylące się do upadku riuny, to i tak czuć magię tej krainy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne ładne miejsce na Podlasiu. Jedno potrzebuje pilnie inwestora. Najlepiej, póki dach cały, bo potem to już tylko zostanie ruina.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest najgorsze. Chciałabym się za jakiś czas przekonać, że jednak coś w tym temacie drgnęło na TAK. Że pałac będzie żył, że będzie można przejść się po parkowych alejkach... Serdeczności!:)

      Usuń