Coś na NIE, coś na TAK,
czyli co kryje w sobie
bliskie Podlasie
Blisko rok
temu, w listopadzie, przemierzałam znów drogi na pograniczu Mazowsza z
Podlasiem.
O tym, że dawniej tętniło w tym rejonie życie typowo ziemiańskie,
pisałam nie raz. Te majątki, które powróciły do prawowitych spadkobierców lub
zakupili je mądrzy ludzie (w obu przypadkach z zastrzykiem gotówki), miały
szczęście. Znów powróciło do nich życie, a właściwie dano im drugie życie, choć
w obecnych czasach, w zupełnie innym wydaniu.
Nie wszystkie
jednak mogą cieszyć się nową fasadą, czy wnętrzami. Są takie, o których wszyscy
zapomnieli. Stoją trzymane starą zaprawą murarską lub tylko pamięcią
najstarszych mieszkańców. Choć zostały zakupione, nikt o nie, nie dba…
Coś na NIE.
Nazwy
miejscowości w Polsce czasem śmiesznie brzmią. Jedną z nich są Mordy. Choć
miejsce to bardziej przypomina wieś, to ma prawa miejskie. Nazwa taka pojawiła
się w XV w, a w piśmie z 1580 r. można przeczytać o niej jako o Mordi.
Prawdopodobnie pochodzi od przezwiska „Morda”, użytego w liczbie mnogiej. A być
może nazwa pochodzi od słowa „mord”, który dotyczył bitwy z 1264 r., stoczonej
przez Bolesława Wstydliwego z Jaćwingami lub też mordu ludności dokonanej przez
Tatarów.
Jeszcze w XV
w. Mordy były własnością Korczewskich, potem Hlebowiczów. Wiek później
zarządzali nimi Radziwiłłowie. Między 1552 – 1571 były ośrodkiem wyznania Braci
Polskich, czyli Arian. W 1571 r. Mordy stanowiły własność Ciecierskich, herbu
Rawicz, którzy wznieśli tu zamek obronny. Oczywiście zamek ten został
zniszczony w czasie Potopu Szwedzkiego. W 1717 r. na miejscu dawnego zamku,
wybudowano barokowy pałac. To stało się podwaliną do gruntownej przebudowy
pałacu w 1 poł. XIX w., w stylu klasycystycznym. Dokonali tego kolejni
właściciele – Zembrzuscy, którzy władali nim od 1838 r. I to oni właśnie
postawili na rozwój miasta, odkupując na przykład od żydowskiego właściciela,
browar z gorzelnią, znajdujący się po drugiej stronie stawu. Fabryka działała
do lat 20. XX w., kiedy to z powodu złej wody, piwo nie miało odpowiedniego
smaku.
Ostatnimi właścicielami była rodzina Przewłockich herbu Przestrzał,
która gospodarzyła tu do 1944 r. Po II wojnie światowej pałac został
upaństwowiony. Ostatni remont pałacu wykonano w latach 60. XX w. W latach 70. urzędowała tu Akademia Podlaska, która chyba nadal, po przykrych perypetiach,
jest właścicielem obiektu.
Niestety
pałacu nie można zwiedzić wewnątrz. Nawet z zewnątrz widziałam tyle, co przez
kratę. To bardzo przykry widok. Wspaniały pałac popada w coraz większą ruinę.
Nie miał szczęścia do nowego gospodarza, mądrego i majętnego. Straszą zabite
okna, obdrapany tynk… Nawet piękne drzewa wokół, tego dnia, wydawały się
smętne. Fakt, to był listopad…
Stałam przed
barokową bramą wjazdową, pochodzącą z początku XVIII w. i patrzyłam na
dwukondygnacyjny budynek z przybudówkami. Od frontu widać było tympanon z
herbem „Doliwa” rodziny Zembrzuskich i piękny balkon tarasowy z żeliwną, kutą
balustradą, niestety częściowo wyrwaną, być może skradzioną. Całość
przedstawiała smutny obrazek.
Po
obejrzanych tego dnia majątkach w Korczewie i Dąbrowie, ten przedstawiał sobą
duży kontrast. Choć dawniej, w majątek wliczał się okazały, prawie 10 ha park
ze stawami, to było coś na NIE tego dnia.
Dzień chylił
się już ku końcowi. Pora była zjeść ciepły posiłek, który zamówiony był w innym
majątku.
Coś na TAK.
I znów
pojawiła się śmieszna nazwa. Mościbrody. Nazwa wsi wcale nie wywodzi się od
bujnej brody, lecz od moszczenia brodów do przeprawy przez okoliczne bagna i
podmokłe tereny lub od marszczącej się wody na brodach.
Wieś sama w
sobie pewnie nie byłaby żadnym specjalnym miejscem, gdyby nie zabytkowy XIX w.
zespół dworsko-parkowy ze stawami rybackimi oraz zakładem mięsnym, działającym
tuż za płotem. Folwark swe początki miał w latach 40. XIX w. Założyła go
rodzina Jarząbów. Sam dwór powstał ok. 1848 r. Cały majątek stanowiły, obok
dworu, oficyna, czworak, obora i spichlerz.
W 1863 r. właścicielowi
majątku – Andrzejowi Jarząbowi skonfiskowano dobra, za udział w Powstaniu
Styczniowym. Aby majątek nie przepadł, przepisano go na brata Józefa, który nie
brał udziału w zrywie narodowym. W bitwie pod Siemiatyczami, na której czele,
po stronie armii rosyjskiej stał generał Niestrujew Maniukin, zwany katem
Podlasia, zginął Andrzej Jastrząb. Wtedy generał zarządził zajęcie majątku, a
sam zamieszkał we dworze. W 1882 r. generałowi się zmarło, a majątek przeszedł
w ręce jego syna – Mikołaja Zacharewicza Maniukina – Rotmistrza gwardii pułku
ułanów. Zarządzał majątkiem do 1915 r. W roku tym, tuż przed wybuchem I wojny
światowej ewakuował się z rodziną do Rosji, pozostawiając w Mościbrodach cały
swój dobytek. Miał nadzieję na powrót do majątku.
Na stole zaskoczyła mnie zastawa stołowa z Bolesławca, a załoga restauracji dodawała małe akcenty naszej flagi, ponieważ dzień wcześniej było Święto Niepodległości - fajny gest :)
Niestety ten, opuszczony,
zajęli Niemcy, a po wycofaniu się wojsk, przeszedł w ręce Państwa Polskiego.
Oczywiście, podczas II wojny światowej, znów stacjonowali tu Niemcy. Po wojnie,
dwór zajął PGR, dzięki któremu majątek powoli stawał się ruiną.
I tu
następuje coś na TAK. Przełom nastąpił w 2000 r., kiedy całość nabyli prywatni właściciele,
którzy postanowili uratować ten zabytek. Dwór został odrestaurowany ze
szczególnym uwzględnieniem detali architektonicznych z okresu jego świetności.
Teren uporządkowano, zadbano, kolejne budynki doprowadzono do stanu
użytkowania.
Ciepły
posiłek zjadłam w oficynie, gdzie mieści się restauracja. Niestety samego dworu
nie mogłam zwiedzić, z powodu jakiejś konferencji językowej. Dziś oba budynki
przeznaczone są na hotel, mogą tu odbywać się także przyjęcia, wesela,
biznesowe spotkania. Kuchnia słynie z mięs i wędlin miejscowych, robionych w
zakładzie tuż obok. Miejsce żyje drugim życiem…
Wyszłam na
zimne powietrze. Jak wiele dziś zobaczyłam… Skoro jedne miejsca mogą dostać
drugą szansę, mam nadzieję, że inne też ją dostaną. Oby nie było dla nich za
późno… Bo tak to już w życiu jest: czasem coś jest na TAK, a czasem na NIE. Od
mądrych ludzi zależy, czy dawne Podlasie, choć teraz już Mazowsze, będzie miało
kolejny świetny punkt na mapie Polski. Bardzo sobie tego życzę.
Do
zobaczenia!
Przeuroczo :) Kocham Podlasie :)
OdpowiedzUsuńTak się składa, że ja też :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPodlasie to magiczna kraina. Nawet tam gdzie smutek i cbylące się do upadku riuny, to i tak czuć magię tej krainy.
OdpowiedzUsuńPrawda to. Najprawdziwsza :)
UsuńKolejne ładne miejsce na Podlasiu. Jedno potrzebuje pilnie inwestora. Najlepiej, póki dach cały, bo potem to już tylko zostanie ruina.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie to jest najgorsze. Chciałabym się za jakiś czas przekonać, że jednak coś w tym temacie drgnęło na TAK. Że pałac będzie żył, że będzie można przejść się po parkowych alejkach... Serdeczności!:)
Usuń