O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

piątek, 8 czerwca 2018

Majówka w Kielcach 2018 r. cz. I

Jednodniowa majówka w tajemniczym województwie świętokrzyskim,
czyli co robiłam w stolicy krainy czarownic
Kielce 2 maja 2018 r. cz. I

Kielce były przeze mnie pomijane za każdym razem. I biję się w pierś, że podążając w kierunku swoich ukochanych gór, czyli do Zakopanego, mknęłam  radośnie obwodnicą miasta, zupełnie nie interesując się, co kryje się w bok od głównej szosy. Już dwa lata temu zaczęłam się zastanawiać, że tak naprawdę nigdy w Kielcach nie byłam i pora to zmienić. Majówka nadawała się do tego doskonale. Ale wtedy wydarzyło się coś, czego nie można zaplanować ani przewidzieć. Radość z wyjazdu w obliczu śmierci kogoś pozytywnego nie byłaby na miejscu. Zostałam w domu. Aż przyszedł ten rok, w którym uparcie powróciła myśl, że ten kierunek jest właściwy. Do dyspozycji jeden dzień. Postanowiłam więc, sprawdzić, czy jest tak, jak w słynnym powiedzeniu, że „wieje jak w kieleckiem” (w wersji ugrzecznionej). Wieje. I przywiało mnie w świętokrzyskie. Dziś zapraszam na spacer po mieście, a w następnych postach przybliżę dokładniej, co udało mi się zobaczyć w tak krótkim czasie.


Gdyby wszystkie obskurne bramy tak wyglądały, nie bałabym się po nich szwędać :) Tu przykład jednej z nich w Kielcach



Trochę kieleckiego koloru. Pan Kleks zawsze na czasie dla wszystkich nieco oderwanych od rzeczywistości :)


Kielce okazały się niesamowitym miejscem, w którym nie ma mowy o nudzie. Jak dla mnie są tak zróżnicowane tematycznie, że długo zastanawiałam się jak je ugryźć i jak opisać jednodniowy wypad do miasta. Dlatego opisy w postach nie będą chronologiczne, ale mam nadzieję, że zachęcą Was do odwiedzenia tego miejsca.


W swojej podróży do Kielc odkryję Wam jak kret, co jest pod ziemią, spotkamy się z żabą i jak ślimak będziemy wolniutko spacerować po mieście :)



Kaczka Dziwaczka???


Kielce są dobrym kierunkiem do aktywnego spędzenia czasu wolnego, co najmniej z pięciu powodów. Po pierwsze to stolica województwa świętokrzyskiego. Po drugie położone są w Górach Świętokrzyskich. Po trzecie przepływa przez nie rzeka Silnica, która ma charakter rzeki górskiej. Po czwarte Kielce posiadają rezerwaty przyrody ożywionej i nieożywionej. I wreszcie po piąte – mają sympatyczną legendę, o której zaraz powiem. Z pewnością powodów można odnaleźć więcej, jak już się człowiek znajdzie w mieście. O tym, że z centrum wychodzą szlaki turystyczne nie będę wspominać, bo przecież to całkiem normalne, skoro znajdujemy się w Górach Świętokrzyskich.
Kielce zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. 


Jeden z murali w Kielcach



Takie kolorowe coś...


Okazuje się, że mają bardzo bogatą historię. Ważne daty zaczynają się od 1364 r., kiedy to dostają status miasta na prawie magdeburskim. A potem w XVII w. przychodzą Szwedzi i niszczą wszystko po drodze. W 1661 r. w mieście przebywa król Jan Kazimierz ze swoją świtą. A skoro tu bawi, to znak, że miasto coś znaczy. Pod koniec XVIII w. miasto przechodzi na własność Rzeczypospolitej, by na początku wieku XIX zostać włączonym do Księstwa Warszawskiego. W 1815 r. miasto przejmuje Rosja i zaczyna się panoszyć, co sprawi, że wydarzenia na przestrzeni prawie 100 lat, zapiszą się w historii nie tylko miasta. Jest jasny punkt w 1816 r., kiedy Stanisław Staszic powołuje pierwszą, polską (co należy podkreślić), publiczną, wyższą uczelnię techniczną – Szkołę Akademiczno – Górniczą. A potem w 1844 r. następuje aresztowanie księdza Piotra Ściegiennego, który buntował lud przed panoszącą się polityką rosyjską. Pod koniec XIX w. do miasta wkracza kolej, a wraz z nią przybywają nowinki ze świata. Początek XX w. a dokładniej 1905 r. to strajk szkolnej młodzieży gimnazjum męskiego i żeńskiego przeciw rusyfikacji w nauczaniu. Represje spotykają nie tylko młodzież, także nauczycieli. I przychodzi powiew wolności… W 1914r. w Kielcach zostaje zaprzysiężony I Pułk Legionów Polskich pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Już w niepodległej Polsce, w 1919 r. zostaje utworzone województwo kieleckie. Co świadczy o tym, że miasto jest ważnym punktem na mapie. 


Tablica na Ratuszu upamiętniająca wkroczenie Piłsudskiego z wojskiem do Kielc


A potem mamy czas II wojny światowej i wiadomo co zostawiły po sobie działania wojenne. Przed wojną sporą część Kielc zamieszkiwali Żydzi, którzy w większości skończyli w gettach lub zostali wywiezieni do obozu w Treblince. Rok 1999 to rok, kiedy Kielce stają się stolicą województwa świętokrzyskiego.
Miasto rozwinęło się dzięki eksploatacji i przetwórstwu surowców mineralnych, m.in. rud żelaza, miedzi oraz piaskowca i marmuru. Dziś to prężnie działające miasto, ośrodek naukowy, kulturalny i gospodarczy.
Głównym „deptakiem” Kielc jest jego reprezentacyjna ulica Henryka Sienkiewicza. 


Ulica H. Sienkiewicza przed 11 rano ;) - widok w stronę Placu Moniuszki


Została wytyczona w latach 20. XIX w. Ma ok. 1270 m i łączy dworzec kolejowy oraz plac Moniuszki. Do tego ulica sprawia wrażenie pofalowanej, a to ze względu na swoje położenie. 


Ulica H. Sienkiewicza - widok w stronę Placu Moniuszki


Dawniej trakt zaczął się formować między „miastem biskupim”, a posiadłościami mieszczan. Oczywiście królowało na nim błoto, a sama droga wiła się wśród pól i wiodła w zasadzie donikąd. W 1823 r. z inicjatywy geometry Mariana Potockiego, obecna ulica, została nazwana imieniem Wielkiego Księcia Konstantego Pawłowicza. W tym czasie pojawił się na niej bruk, jako, że prowadziła ona do ważnych urzędów państwowych. Z czasem przy trakcie powstał teatr, domy ze stajniami, zajazdy, szkoła, poczta itp. Tu schodziły się drogi towarzyskie miasta. 


Ulica H. Sienkiewicza - widok w stronę dworca kolejowego



Ulica H. Sienkiewicza - widok w stronę dworca kolejowego



Ozdobny, secesyjny budynek przy ulicy H. Sienkiewicza to dawny Gmach Towarzystwa Wzajemnego Kredytu. Dziś to oddział Banku Gospodarki Żywnościowej.



Budynek Teatru Lalki i Aktora "Kubuś" przy kieleckim "deptaku"



Na widok uśmiechniętych rybek, człowiek sam się uśmiecha :)


Kiedy do Kielc dotarła kolej, ulica jeszcze bardziej zyskała, bowiem dworzec stanął na osi ulicy. Od zalążka powstania arterii, kilkakrotnie zmieniała ona swą nazwę. Od 1919 r. nosi nazwę Henryka Sienkiewicza.


Dworzec PKP na osi ulicy H. Sienkiewicza. Z lewej strony przed budynkiem Pomnik Niepodległości


Powstanie Kielc wiąże się z ludowym podaniem, jakoby Mieszko, syn króla Bolesława II Szczodrego (inaczej Śmiałego) polował w lasach, które blisko 1000 lat temu, rozpościerały się na terenie dzisiejszej aglomeracji. 


Spacer wokół pomnika dzika zaczyna się od pierwszej tablicy opowiadającej legendę o powstaniu miasta Kielce


Goniąc za zwierzyną, odłączył się królewicz od swego orszaku, a wjechawszy na polanę, strudzony, usnął w trawie. 


Każda tablica to przedstawienie jednego fragmentu opowieści


I wtedy przyśnił mu się dziwny sen. Został w nim napadnięty przez rozbójników, którzy chcieli go otruć. A gdy siły go opuszczały, zjawił się św. Wojciech i swym pastorałem nakreślił na ziemi kręty szlak, który zamienił się w rzekę. Mieszko obudził się i zobaczył źródło, którego woda była czysta i smaczna. Napiwszy się poczuł jak wracają mu siły. 


Wizerunek pojawienia się św. Wojciecha we śnie


Odnalazł swych towarzyszy, albo oni jego. Postanowił też, że wybuduje w tym miejscu gród z kościołem. Odjeżdżając z polany zauważył białe kły, być może należące do dzika. 


I sławetne kiełce dzika, od których wszystko się zaczęło


Swej obietnicy dotrzymał. Na polanie wybudowano kościół p.w. św. Wojciecha, strumień wody obok nazwano Silnicą, bo wróciła siły królewiczowi, a powstającą wokół osadę nazwano Kiełcami, na pamiątkę znalezionych kłów dzika. Z biegiem lat nazwa miasta przekształciła się w Kielce. 


Tablic jest 6



Każda z tablic jest starannie wykonana


Prawda, że sympatyczna legenda? By upamiętnić ją, mieszkańcy ufundowali pomnik dzika. Rzeźba ma 2,20 m wysokości, waży 4,5 tony i jest wykonana z piaskowca. Jej autorem jest Bolesław Michałek. A legenda umieszczona została na 6 tablicach, leżących wokół pomnika.


I sam dzik, który przyczynił się do powstania miasta



Pomnik dzika


Zresztą nie tylko dzik ma w Kielcach swój pomnik. Ma ją także pszczoła miodna. Tak, tak. To jedyny taki pomnik w Polsce. Drugi podobno znajduje się w Rosji. O tym, że pszczoły są ważne dla naszego ekosystemu, wiadomo nie od dziś. By je upamiętnić, pracownicy Świętokrzyskiego Związku Pszczelarskiego poddali taki pomysł. Autorem pomnika jest Stefan Dulny. Dziś pomnik jest nieco wytarty, jakby zapomniany. Znajdują się na nim napisy: „Tam, gdzie pszczoła żyć nie będzie, nie będzie mógł żyć człowiek” (jakże prawdziwe!) oraz „Żywią i leczą” (najprawdziwsza prawda). Z boku pomnika jest jeszcze napis „Nektarem życia jestem ja – pszczoła – dla podkreślenia jej znaczenia, pomnik ten ufundowali pszczelarze polscy”. Naprawdę to urocze.


Pomnik pszczoły miodnej w Kielcach - widok od strony ulicy



Pszczółki w dużym powiększeniu



Pomnik pszczoły miodnej - widok od strony skwerku


O znaczeniu pszczół w naszym życiu trąbi się teraz trochę mocniej. A skoro o trąbieniu mowa, to Kielce mają też pomnik trębacza. A dokładniej upamiętniono Milesa Davisa, wybitnego jazzmana, którego przedstawiono w charakterystycznej dla niego pozie. Postument, autorstwa Grzegorza Łagowskiego, odsłonięto w 10 rocznicę śmierci artysty, w 2001 r. I choć muzyk nie miał nic wspólnego z Kielcami (prawdopodobnie nigdy w nich nie był), to stoi sobie obok budynku Kieleckiego Centrum Kultury. A jazzu posłuchać jest tak miło…


Pomnik Milesa Davisa



Spotkanie z muzykiem ;)


Kielce, jak każde szanujące się miasto z bogatą historią, ma Rynek. Nie inaczej jest tutaj. I choć to był ostatni punkt mojej wędrówki po mieście, gdzie zjadłam obiad, po którym dosłownie toczyłam się do dworca i cieszyłam, że mam z górki, to opiszę go w pierwszym poście. Rynek datuje się na drugą połowę XII w. Było to miejskie centrum handlowe (bez kilimy i przecen), lokalnych targów (kup pan cegłę) i życia także towarzyskiego. 


Rynek w Kielcach - fontanna "tańczyła". Z lewej widoczny fragment kamienicy Sołtyków


Zabudowa pochodzi z XIX i XX w. Oczywiście centralnym i największym budynkiem jest tu Ratusz, czyli Urząd Miasta Kielce. Tuż obok niego z lewej strony stoi kamienica z 1767 r., której budowniczym był Maciej Gilba – kucharz biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka. A trzeba pamiętać, że w mieście urzędowali biskupi, co jednak opiszę w kolejnym poście. Dziś mieści się w niej kawiarnia. W lewo od kamienicy Sołtyków, stoi kamienica z XIX w. ze stiukowymi dekoracjami. To siedziba „Gazety Wyborczej”. 


Ratusz. To nowy budynek, ponieważ przy rewitalizacji płyty rynku odkryto fragmenty starego ratusza


Na rogu Rynku i ulicy św. Leonarda stała kamienica zwana Wójtostwem, powstała już w XVI w. W czerwcu 1794 r. przebywał w niej Tadeusz Kościuszko. I choć budynek spłonął, to go odbudowano, a kolejny właściciel, Jan Höningman urządził w nim sklep kolonialny i „Hotel Saski”. 


Tablica na budynku, upamiętniająca pobyt Tadeusza Kościuszki w tym domu


Najbardziej rzucająca się w oczy kamienica po prawej stronie od ratusza to dom Tomkiewiczów, gdzie znajduje się Muzeum Narodowe w Kielcach. Ma charakterystyczne podcienia od frontu i pochodzi z II połowy XVIII w. Na ścianie ma umieszczony herb miasta. Nadał go Kielcom kardynał Fryderyk Jagiellończyk między 1493 a 1503 rokiem. Korona to symbol władzy, litery CK zaś to łaciński skrót od słów Civitas Kielcensis, czyli mieszkańcy, obywatele, miasto Kielce.


Kamienica Tomkiewiczów


Po rewitalizacji rynku, w 2011 r., na którym wcześniej było rondo, całość wyłożono płytą, postawiono pręgierz, przy którym dokonywano kary chłosty oraz pompę.


Pręgierz na rynku. Żółta kamienica to siedziba "Gazety Wyborczej"



Pompa na rynku


Jak na początek to wystarczy już tych informacji. W następnych postach przybliżę, co jeszcze zobaczyłam w mieście, podczas jednodniowej majówki. Bo Kielce to stolica magicznej krainy, w której królują czarownice. Czy spotkałam jakąś? Tego dowiecie się z kolejnego postu. A więc, do zobaczenia!

C.d.n. …


8 komentarzy:

  1. Nie przesadzaj z tym RODO ;-)
    A Kielce ładnym miastem są - mam w planach wypad do nich przy okazji wypadu do rezerwatów geologicznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem, co ma RODO do mojego postu? A Kielce fakt- pozytywnie oczarowały :)

      Usuń
    2. Te znikające twarze.
      Po Kielcach to najlepiej na rowerze, mają tam sporo ścieżek teren dla rowerów wymarzony.

      Usuń
    3. Maćku, jeśli twarz jest rozpoznawalna, to zasłaniam ją, ponieważ nie mam zgody na publikowanie wizerunku osoby prywatnej. Mogłabym zostać o to pozwana do sądu. Unikam takich sytuacji, zawsze przed publikacją pytam, czy mogę zamieścić zdjęcie takiej osobie. Wyjątek stanowią zdjęcia reportażowe, gdzie jest jakaś tematyka prezentowana lub po prostu tłum ludzi. W tym przypadku tłumu nie było, a twarze centralnie do obiektywu. Stąd są zasłonięte.
      Jeśli chodzi o Kielce na rowerze to się nie wypowiadam, bo nie pojechałam tam, by podróżować tym środkiem transportu. Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Ale nie publikujesz tych ludzi jako ich samych, lecz jako element krajobrazu miejskiego.
      Nie ma prawa tego zabraniającego.

      Usuń
    5. Wolę nie ryzykować ;)

      Usuń
  2. Jeszcze w latach 80 (jak to szybko zleciało) w Kielcach zaczynaliśmy wycieczkę objazdową na rowerach wokół Gór Świętokrzyskich. Oglądając zdjęcia wydaje mi się, że miasto wyładniało. Ciekawy jestem, co jeszcze odwiedziłaś w Kielcach, ale tego dowiem się z kolejnego postu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lata 80 - moja młodość :)Świat stał otworem. Właśnie, zbyt szybko to zleciało... A kolejne posty będą, już są w przygotowaniu, także cierpliwości :)Pozdrawiam w ten upalny dzień :)

      Usuń