Jednodniowa
majówka w tajemniczym województwie świętokrzyskim,
czyli,
co robiłam w sypialni biskupa
i co
znalazłam na ścianie katedry
Kielce 2 maja 2018 r. cz. III
Nie mogę
pominąć faktu, że Kielce to przecież miasto biskupie. Nawiązania do historii
nie da się uniknąć w tym mieście. Dlatego też, po wyjściu z Dworku Laszczyków,
udałam się wprost do kieleckiej katedry.
To świątynia
barokowa z domieszką stylu romańskiego pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej
Marii Panny. Wzniósł ją w 1171 r. biskup krakowski Gedeon. Usytuowano ją na
„Wzgórzu Zamkowym”, skarpie, na której umieszczono Pałac Biskupów, zwany przez
miejscowych zamkiem. Przez kolejne lata i rządy następujących po sobie
biskupów, katedra ulegała przeróbkom, a to z powodu potrzeb, a to z powodu panującej
mody. I wygląd barokowy otrzymała w XVIII w.
Fasada kościoła to rekonstrukcja z drugiej połowy XIX w. Zdobią ją rzeźby z 1870 r. i przedstawiają świętych, m.in. Wojciecha, Stanisława, Piotra i Pawła. Wewnątrz świątynię wyposażono w trzydziestogłosowe organy wiedeńskie z 1910 r.
Fasada kościoła to rekonstrukcja z drugiej połowy XIX w. Zdobią ją rzeźby z 1870 r. i przedstawiają świętych, m.in. Wojciecha, Stanisława, Piotra i Pawła. Wewnątrz świątynię wyposażono w trzydziestogłosowe organy wiedeńskie z 1910 r.
Ok. 1600 r.
Wojciech Piotrowski, audytor sądu biskupiego (czyli ktoś od sprawozdań
finansowych), podarował kościołowi, czczony dziś obraz Matki Bożej Łaskawej. W
1728 r. konsekrowano kolegiatę, a w 1730 r. malarz Szymon Czechowicz namalował
obraz Matki Boskiej Wniebowziętej – centralną część ołtarza głównego. W 1805 r.
kolegiata została podniesiona do rangi katedry. Potem straciła ten status, a
odzyskała go dopiero w 1883 r. Wyposażenie wnętrza pochodzi w większości z
XVIII w. W 1898 r. katedra wewnątrz została pokryta polichromiami przez
krakowskich artystów.
W 1971 r.
katedra uzyskała status bazyliki mniejszej, w dwadzieścia lat później, papież
Jan Paweł II koronował Matkę Bożą Łaskawą.
Jednak nie
tylko wnętrze kościoła jest ciekawe. Warto obejść budynek dookoła.
Na ścianach bocznych świątyni jest wiele tablic, upamiętniających ważnych ludzi czy zdarzenia.
Na ścianach bocznych świątyni jest wiele tablic, upamiętniających ważnych ludzi czy zdarzenia.
I tak mamy
tu tablicę poświęconą Wincentemu z Kielc, człowiekowi urodzonemu przed 1200 r.,
który stworzył „Gaude Mater Polonia” i napisał żywot świętego Stanisława.
Jest też
tablica poświęcona profesorom i wychowankom, którzy w czasie II wojny
światowej, uczestniczyli w tajnych kompletach, co wiązało się z ogromnym
ryzykiem.
Ale chyba
największą ciekawostką jest marmurowa tablica – unikat z doby Oświecenia.
Niepozorna i nieco wytarta, ale przedstawia informację o podstawowej wiedzy,
jaką każdy parafianin powinien posiadać, a której być może nie mógł nabyć w
procesie nauczania, bo go nie było na to stać. Tablicę ufundował w 1782 r.
ksiądz prymas Michał Jerzy Poniatowski, który był przewodniczącym powołanej w
1773 r. Komisji Edukacji Narodowej. Tablica przedstawia alfabet, wraz z
nieużywanymi już dziś zgłoskami a także liczby zapisane zarówno cyfrą, jak i
słowem (co w handlu było bardzo przydatne, bo chłopi na targu często byli
niepiśmienni). Nie mogło obyć się bez prawd wiary, które zajmują najwięcej
tekstu. Na tej małej tabliczce zamieszczono też wzorzec miar długości z podanym
wzorem łokcia koronnego, podzielonego na cztery ćwierci, a każda z nich na
sześć cali. Do tego dołożono wzorce stopy angielskiej i francuskiej. Trzeba
przyznać, że w owym czasie te długości były różne, co czasem prowadziło do
konfliktów. Rzecz przydatna dla mieszkańców to zestawienie miar długości i
powierzchni do mierzenia gruntów, które znalazły się w dolnej części tablicy. I
tu należy podkreślić fakt, że Poniatowski zadbał o edukację mieszkańców Kielc i
okolic na 178 lat przed powstaniem Międzynarodowego Biura Miar w Sevres pod
Paryżem! Organizacja zajmująca się ujednolicaniem jednostek miar Układu SI
(Międzynarodowy Układ Jednostki Miar) powstała dopiero w 1960 roku. Taką to
historię odkrywa katedra w Kielcach.
W narożniku cmentarza katedralnego (po prawej stronie, względem wejścia do katedry) znajduje się domniemany grób bohatera spod Racławic – Wojciecha Bartosza Głowackiego (1758 – 1794). Płytę nagrobną położono w 1928 r. Człowiek ten zwany był pierwszym kosynierem Rzeczypospolitej. Wziął udział w bitwie pod Racławicami 4 kwietnia 1794 r., zostając wcielonym do oddziałów chłopskich. Zasłynął brawurową akcją zasłonięcia własną czapką lontu działa nieprzyjaciela. Za czyn ten został wynagrodzony stopniem oficerskim, nazwiskiem Głowacki, a przede wszystkim wolnością dla siebie i swojej rodziny. Niesamowity szybki awans społeczny. Niestety dwa miesiące potem w bitwie pod Szczekocinami odniósł poważne rany. I choć zabrano go z pola bitwy, to na skutek odniesionych ran zmarł w Kielcach. I prawdopodobnie tu go pochowano.
Tablica jednostek miar, alfabet i prosty katechizm w jednym: Każdy wiedzieć powinien, że jest Bóg. Że jeden jest we trzech Osobach...
W narożniku cmentarza katedralnego (po prawej stronie, względem wejścia do katedry) znajduje się domniemany grób bohatera spod Racławic – Wojciecha Bartosza Głowackiego (1758 – 1794). Płytę nagrobną położono w 1928 r. Człowiek ten zwany był pierwszym kosynierem Rzeczypospolitej. Wziął udział w bitwie pod Racławicami 4 kwietnia 1794 r., zostając wcielonym do oddziałów chłopskich. Zasłynął brawurową akcją zasłonięcia własną czapką lontu działa nieprzyjaciela. Za czyn ten został wynagrodzony stopniem oficerskim, nazwiskiem Głowacki, a przede wszystkim wolnością dla siebie i swojej rodziny. Niesamowity szybki awans społeczny. Niestety dwa miesiące potem w bitwie pod Szczekocinami odniósł poważne rany. I choć zabrano go z pola bitwy, to na skutek odniesionych ran zmarł w Kielcach. I prawdopodobnie tu go pochowano.
Otoczenie katedry to także dzwonnica, z czego dół jej pochodzi z XVII w. a góra z XVIII w. Zawierała w sobie trzy dzwony. Nowa dzwonnica w 1727 r. dostała zegar z kurantem, wybijającym godziny i kwadranse. Do dzwonnicy zaś przytulona jest kaplica Ogrójca, wzniesiona w 1760 r. a zbudowana przez Józefa Rogallę. Pełniła ona rolę kaplicy pogrzebowej, skąd odprowadzano ciała na przykościelny cmentarz.
Szare Szeregi walczyły jak umiały. W Warszawie podobną akcję przeprowadził wcześniej Jan Bytnar "Rudy", który symbol Polski Walczącej, popularnie zwany "kotwicą" namalował na pomniku Lotnika na Placu Unii Lubelskiej.
Poniżej kaplicy i dzwonnicy mieści się Plac Najświętszej Marii Panny. Od XIX w. było to miejsce targowe, gdzie dwa razy w tygodniu we wtorki i piątki odbywały się jarmarki, a także w niedzielę i odpusty. Tu gromadzono się w ważne uroczystości religijne a także plac był miejscem różnych zgromadzeń. Dziś najbardziej rzuca się w oczy XIX w. budynek plebanii, umieszczony między ulicą Dużą i Małą. I tym samym doszłam do najbardziej znanego zabytku w Kielcach.
To oczywiście wczesnobarokowy pałac biskupów krakowskich, wzniesiony w latach 1637 – 1644. Jest to zabytek klasy „0” ( to najwyższa kategoria w klasyfikacji zabytków). Jednocześnie to najcenniejszy, z zachowanych do naszych czasów, przykład polskiej rezydencji w epoki Wazów.
Inicjatorem powstania tego pałacu był kanclerz wielki koronny i biskup krakowski Jakub Zadzik. Projekt i budowę prowadzili Szwajcarzy, Włosi i Wenecjanin, czyli ci, co osiedli w Polsce i tworzyli znane dziś, barokowe budowle. Z początku był to dwukondygnacyjny budynek, z czterema sześciobocznymi wieżami. Skrzydła boczne zostały dobudowane w I połowie XVIII w. Pałac otoczony był murem obronnym ze stanowiskami strzelniczymi, a cztery wieże przykryto hełmami z blachy.
W 1816 r. Stanisław Staszic stworzył w pałacu Szkołę Akademiczno – Górniczą, która istniała tu przez 10 lat. Wspominałam o tym w poprzednim poście. Lata świetności skończyły się wraz z upadkiem Powstania Styczniowego. W 1866 r. dawna rezydencja biskupów stała się siedzibą władz Guberni Kieleckiej, a rosyjskie władze dokonały zmian w wyglądzie budowli.
Na początku XX w. pałac pełnił rolę sztabu legionowego Józefa Piłsudskiego, co zostało upamiętnione salą Marszałka.
Popiersie Józefa Piłsudskiego. Konstanty Laszczka, Polska 1916 r. Depozyt Banku Gospodarstwa Krajowego
Mundur marszałkowski Józefa Piłsudskiego (kopia) z Pracowni Kostiumowej Teatru Powszechnego w Łodzi (1990 r.)
Maska pośmiertna Józefa Piłsudskiego (kopia). Anna Dulny - Perlińska, Kielce 1990 r. Gips, Muzeum Narodowe w Kielcach
Część środkowa tryptyku lwowskiego malarza batalisty - Stanisława Batowskiego pt. "Wkroczenie Strzelców Józefa Piłsudskiego do Kielc"
Potem było
to także biuro werbunkowe, poczta a nawet siedziba redakcji lokalnego
dziennika. Dopiero od 1971 r. jest to Muzeum Narodowe, które mieści w sobie nie
tylko galerię malarstwa polskiego, ale także sprzęty codziennego użytku czy też
meble, a także wystawy czasowe, jak np. ta nawiązująca do odzyskania
niepodległości.
W
reprezentacyjnych salach pierwszej kondygnacji utworzono muzeum wnętrz
pałacowych. Właściwie to biskupi mieszkali we wnętrzach podobnych do
królewskich czy książęcych apartamentów. Zobaczcie sami…
Najpierw
mamy Sień, inaczej Salę Pierwszą Wielką (tak nazywano ją w XIX w.) To jedna z
dwóch reprezentacyjnych sal na piętrze. Tu odbywały się spotkania
okolicznościowe, dworskie uroczystości a także przedstawienia teatralne. Tu też
czekano na audiencję. Na uwagę zasługuje w tym pomieszczeniu belkowany,
modrzewiowy strop, który prawdopodobnie nie był nigdy ozdabiany. Na ścianach
wiszą portrety przedstawicieli rodów Wielkopolskich i Sołtyków. Największy
gobelin to „Bitwa Aleksandra Wielkiego z Persami nad rzeką Granik”, według
obrazu Charlesa Le Brun z 1665 r. (Paryż, Królewska Manufaktura Gobelinów, poł.
XVIII w.). Poniżej tego wyeksponowano zbroje pochodzące z Niemiec oraz skrzynie
posagowe z XVI w.
Dalej mamy
Skarbczyk, zwany dawniej Sklepem. Pełnił on funkcję komunikacyjną, stąd
przechodziło się do kaplicy a także można było wyjść na drewniane ganki. W
drugiej poł. XVIII w. służył jako garderoba przy sąsiadującej z nim sypialni
biskupa Kajetana Sołtyka. Wyeksponowano tu sprzęty liturgiczne, barokowe
kielichy mszalne, monstrancje itp. z przedziału od XV do XIX w. Oprócz tego
zgromadzono tu wyroby ze srebra o przeznaczeniu świeckim, jak kubki, sztućce,
lichtarze itp.
Wreszcie
kolejnym pokojem jest Sypialnia Biskupa Kajetana Sołtyka, która stała się nią
po przeróbkach po 1759 r. Zachowano tu przebudowę w stylu rokoka. Oczywiście
meblem dominującym jest łoże rokokowe z połowy XVIII w. i klęcznik renesansowy
włoski z drugiej połowy XVI w. Oprócz tego są szafki zdobione intarsją i
brązami, pochodzące z Francji z przełomu XVIII i XIX w. Na ścianie przykuwający
wzrok, rokokowy krucyfiks z XVIII w. z Polski. Poniżej wisi „Apoteoza herbu
biskupa Kajetana Sołtyka” – jego portret wisi z lewej strony na ścianie.
Długie, czerwone makaty jedwabne pochodzą z XVIII w. z Turcji.
Sypialnia mała i mało przytulna, więc lepiej przejść dalej, czyli do Pierwszego Pokoju Biskupiego (zwanego też Pokojem Czwartym, Zimowym). Pierwotnie przeznaczony był dla „pokojowych”, potem był sypialnią książęcą, a w drugiej połowie XVIII w. stał się pokojem spotkań towarzyskich, tzw. Pokojem Kompanii. Kiedy umieszczono tu biskupią sypialnię, wykonano w II poł. XVII w. kominek. A za biskupa Andrzeja Załuskiego (1746-1758) w murze narożnika, znajdowało się wybite, sekretne przejście prowadzące do Trzeciego Pokoju Biskupiego. Hmy… Ciekawe na co biskupowi sekretne przejście... ? Po środku wisi gobelin „Scypion Afrykański przyjmujący hołd Kartagińczyków” z ok. 1629 r. Ponadto znajdują się tu: stół gdański na kręconych nogach, z końca XVII w., dwa wyplatane krzesła z Niemiec lub Holandii z przełomu XVII/XVIII w., sekretarzyki z 1638 r. i poł. XVII w. z Holandii, srebra i szkła m.in. z Polski, Czech, Łotwy. I oczywiście wiszące galerie obrazów, przedstawiające biskupów i jakkolwiek to zabrzmi – martwe natury J.
Sypialnia mała i mało przytulna, więc lepiej przejść dalej, czyli do Pierwszego Pokoju Biskupiego (zwanego też Pokojem Czwartym, Zimowym). Pierwotnie przeznaczony był dla „pokojowych”, potem był sypialnią książęcą, a w drugiej połowie XVIII w. stał się pokojem spotkań towarzyskich, tzw. Pokojem Kompanii. Kiedy umieszczono tu biskupią sypialnię, wykonano w II poł. XVII w. kominek. A za biskupa Andrzeja Załuskiego (1746-1758) w murze narożnika, znajdowało się wybite, sekretne przejście prowadzące do Trzeciego Pokoju Biskupiego. Hmy… Ciekawe na co biskupowi sekretne przejście... ? Po środku wisi gobelin „Scypion Afrykański przyjmujący hołd Kartagińczyków” z ok. 1629 r. Ponadto znajdują się tu: stół gdański na kręconych nogach, z końca XVII w., dwa wyplatane krzesła z Niemiec lub Holandii z przełomu XVII/XVIII w., sekretarzyki z 1638 r. i poł. XVII w. z Holandii, srebra i szkła m.in. z Polski, Czech, Łotwy. I oczywiście wiszące galerie obrazów, przedstawiające biskupów i jakkolwiek to zabrzmi – martwe natury J.
Następna
komnata to Trzeci Pokój Biskupi, zwany także Drugim Pokojem Pańskim. Początkowo
pełnił on funkcję sypialni, a później gabinetu. W czasach biskupa K. Sołtyka
(po 1759r.) urządzono tu kaplicę. Z pierwotnego wystroju zachowały się
fragmenty marmurowej posadzki sprzed 1645 r. oraz kominek z czarnego marmuru.
Tuż obok niego znajdują się zakamuflowane drzwiczki do sekretnego przejścia,
prowadzącego do Pierwszego Pokoju Biskupiego. No zupełnie nie wiem, dlaczego
patrząc na to miałam grzeszne myśli… Nad stołem z Francji (1630 – 1640),
przybranym w turecki kobierzec z XVIII w. wisi z prawej strony, portret biskupa
Jakuba Zadzika. Za stołem ciekawy fotel – kryty kurdybanem z namalowanym w
oparciu portretem króla Władysława IV, pochodzący z Polski z XIX w.
Niewątpliwie
najbardziej znany plafon w pałacu jest właśnie tutaj. Nosi nazwę „Sąd nad
Arianami na sejmie w 1638 r.” i przedstawia rokowania pokojowe w czasie wojen
ze Szwecją i Rosją, w których to rozmowach uczestniczył fundator pałacu,
stojący obok króla Władysława IV. Jakub Zadzik oskarżał arian o zbezczeszczenie
krzyża. A pozytywny wyrok umocnił w
biskupie przekonanie, że położył ogromne zasługi dla Ojczyzny i kościoła
katolickiego. Żądając likwidacji stolicy arianizmu, biskup obiecał pomoc w załatwieniu
spraw ważnych dla tronu. A był przecież jedną z najbardziej wpływowych osób w
państwie.
Kolejne
pomieszczenie to Drugi Pokój Biskupi, zwany Pierwszym Pokojem Pańskim. To tzw.
antykamera. Goście oczekiwali tu na przyjęcie przez gospodarza pałacu. W pokoju
tym biskup mógł też jeść posiłki. Autentycznym XVII w. elementem wnętrza jest
kominek z czarnego marmuru z herbem fundatora pałacu „Korab”. W jego wnętrzu
znajduje się płyta żeliwna, ozdobiona herbem „Junosza” biskupa A. Załuskiego. Obok
kominka postawiono skrzynię z nakładaną dekoracją snycerską (Holandia, 1676
r.). Wielki gobelin to „Święta Rodzina odpoczywająca w ogrodzie”, warsztat
Henryka Reydamsa Mł., Bruksela, 2 poł. XVII w. Po drugiej stronie obraz „Sprzedanie
Józefa przez braci”, Francja, pocz. XVII w.
I tym samym
przechodzi się do Izby Stołowej Górnej (zwanej Salą Mniejszą, a w XIX w. Salą
II Wielką). Była to reprezentacyjna jadalnia. Zdecydowanie najbardziej zwraca
tu uwagę sufit, wyłożony modrzewiowymi belkami. Iluzjonistyczne portale zostały
namalowane w XVII i XIX w. Dziś jest to sala koncertowa, a na słuchaczy
spogląda galeria biskupów krakowskich.
Kolejne pomieszczenie to Pierwszy Pokój Prałatów Krakowskich (zwany w XVIII w. Salą Małą). W XVIII w. komnata ta stanowiła zaplecze do sąsiedniej jadalni zimowej. Tu podgrzewano i przygotowywano do podania potrawy, które boczną klatką schodową przynoszono z kuchni położonej poza pałacem. Dziś pomieszczenie obejmuje pierwszy pokój gościnnego apartamentu dla prałatów krakowskich i rozebraną w XIX w. sionkę. Meble tu zgromadzone pochodzą z XVIII w. Gobelin to „Triumf Ateny” z serii „Triumfy bogów i bogiń” (warsztat Urbana Leyniersa Mł., Flandria, Bruksela, ok. 1732 r.)
Kolejne pomieszczenie to Pierwszy Pokój Prałatów Krakowskich (zwany w XVIII w. Salą Małą). W XVIII w. komnata ta stanowiła zaplecze do sąsiedniej jadalni zimowej. Tu podgrzewano i przygotowywano do podania potrawy, które boczną klatką schodową przynoszono z kuchni położonej poza pałacem. Dziś pomieszczenie obejmuje pierwszy pokój gościnnego apartamentu dla prałatów krakowskich i rozebraną w XIX w. sionkę. Meble tu zgromadzone pochodzą z XVIII w. Gobelin to „Triumf Ateny” z serii „Triumfy bogów i bogiń” (warsztat Urbana Leyniersa Mł., Flandria, Bruksela, ok. 1732 r.)
Zaraz obok mamy Drugi Pokój Prałatów Kapituły Krakowskiej (nazywany od 1746 r. Izbą Stołową Drugą Zimową). To również pokój gościnny dla prałatów, który w XVIII w. został zamieniony na jadalnię. Na środku stoi duży ośmioboczny stół z intarsjowaną dekoracją: na blacie widnieje św. Jerzy zabijający smoka, na cokole wyobrażenia Czterech Ewangelistów (Niemcy Płd. z poł. XVII i pocz. XVIII w.). Pod ścianą stoją: intarsjowana szafa z XVIII w., konsola z marmurowym blatem z Paryża (XVIII w.), a w rogu intarsjowana szafka kątna, prawdopodobnie z Polski z XVIII w.
Dalej kustosze
muzeum kierują do pomieszczeń, gdzie prezentowane są wystawy. Akurat wtedy
dotyczyła ona numizmatyki czyli banknotów i monet w Polsce w różnych okresach.
Prezentowany banknot 100 zł zaprojektował Józef Mehoffer. W 1919 r. sejm zdecydował, że 1 złoty = 100 groszy. Okupacyjne banknoty nazywano potocznie "młynarkami" od nazwiska Feliksa Młynarskiego, kierownika Banku Emisyjnego w Polsce w czasie II wojny światowej
A potem
wychodzi się znów przez ostatnie i pierwsze pomieszczenie, zataczając kółko. I
zostaje z myślami o biskupim życiu. Czy na pewno polegało ono na modlitwie?
Uparcie wracała mi myśl o sekretnym przejściu J
Sam pałac
biskupi to nie wszystko. Na jego tyłach rozpościera się Ogród Włoski. Otworzono
go w 2005 r. na wzór takich, jakie sytuowano wewnątrz murów obronnych. Na osi
pałac – Baszta Prochowa wykopano studnię. W 2003 r. dokonano rekonstrukcji
ogrodu z XVII w. układem. Oczywiście dodano współczesne zdobycze technologiczne
jak instalacje nawadniające lub oświetlające teren.
Po tym
barokowym przepychu musiałam nieco odpocząć. Skierowałam się ku zbiornikowi
wodnemu. Staw Podzamecki i okalający go Park Miejski im. Stanisława Staszica
wydał mi się dobrym miejscem, by nieco odetchnąć, usiąść i zjeść małą
przekąskę. A tam spotkałam zaprzyjaźnionego w tym dniu Stefana Żeromskiego.
Patrzył na mnie z zimnego pomnika.
Zanim do niego dotarłam, minęłam Wzgórze Zamkowe. To centrum edukacji, kreatywności, historii, kultury i wzornictwa. Tu przeszłość styka się z przyszłością, prowadząc dialog w teraźniejszości. W jego skład wchodzą: Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej oraz Design Centrum Kielce. Obie jednostki skupiają się przy dawnym więzieniu przy ul. Zamkowej. Powstało ono w latach 1826 – 1828 i było nim do lat 70. XX w. Dziś to Muzeum Pamięci Narodowej.
Zanim do niego dotarłam, minęłam Wzgórze Zamkowe. To centrum edukacji, kreatywności, historii, kultury i wzornictwa. Tu przeszłość styka się z przyszłością, prowadząc dialog w teraźniejszości. W jego skład wchodzą: Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej oraz Design Centrum Kielce. Obie jednostki skupiają się przy dawnym więzieniu przy ul. Zamkowej. Powstało ono w latach 1826 – 1828 i było nim do lat 70. XX w. Dziś to Muzeum Pamięci Narodowej.
Jednakże nie
wchodziłam tam, bo przecież miałam radosny nastrój i nie chciałam go niczym
zmącić, a już zwłaszcza tragicznym i bolesnym losem straconych tam ludzi.
W
niedalekiej odległości od więzienia mieści się kolejny zabytek Kielc. To
Pałacyk Tomasza Zielińskiego z XIX w. W latach 1847 – 1858 budynek dzierżawił
od rządu Tomasz Zieliński – miłośnik zabytków sztuki, kolekcjoner dzieł i
orędownik artystów. Choć Kielce rozkwitły pod jego rządami jako naczelnika
powiatu, to sam koneser sztuki dopuścił się nadużyć finansowych, przez co
skończyła się jego dobra passa. Przekształcił on cały obiekt w kompleks
pałacowo – ogrodowy. Wewnątrz urządził muzeum (pierwsze na terenie
Kielecczyzny) oraz ośrodek skupiający wielu znanych malarzy i artystów.
Budynek, mieszczący w sobie m. in. Salę Koncertową, Salę Klubową, Salę
Portretową, kawiarnię i oranżerię, jest od 1985 r. siedzibą Domu Środowisk
Twórczych. Organizowane są tu koncerty, wystawy, recitale itp. Postanowiłam obejść
pałac dookoła, odpoczywając przy okazji w parku. W skład zabytku wchodzą:
oficyna z lat 1848 – 1856, oranżeria z lat 1851 – 1856, ogrodzenie z murem, z
bramą oraz basztą zwaną „Plotkarką” z lat 1850 – 1856 oraz ogród z XVIII w.,
przebudowany w 1854 r. Warto zrobić sobie spacer dookoła tego zabytku.
Tuż przy murze usytuowano Ptaszarnię. Piękne okazy ptaków miały być tu zaprezentowane jako atrakcja. Jednak ja odniosłam wrażenie zgoła odmienne. Zasmucił mnie widok miotających się w klatce ptaków, które jak tylko potrafiły, pokazywały, że tęsknią za wolnością. Wyglądały jak zestresowane stworzenia, które biegały przy siatce od jednego jej końca do drugiego. Naprawdę był to przykry widok. Zwłaszcza, że między klatkami przebiegały stada nornic, które niczego się nie bały i wyjadały ptakom ziarna. Odeszłam stamtąd jak najszybciej.
Zmierzałam w kierunku rynku, który opisałam w pierwszej części Majówki w Kielcach. A tam, posilona obiadem, napojona herbatą i „dopchnięta” lodami, potoczyłam się popularnym deptakiem w kierunku dworca. Na więcej zwiedzania nie starczyło mi czasu. Wracałam do domu z głową wypełnioną myślami o tym, czego w tym dniu dowiedziałam się z tak, wydawałoby się niepozornego miasta, tak przeze mnie lekceważonego w drodze do gór.
Teraz wiem, że było warto wstać rano i jechać w nieznane około trzech godzin z Warszawy. Polecam na przyszłość. Jeśli nie macie pomysłu na jednodniowy wypad z domu – proszę bardzo, Kielce nadają się do tego znakomicie.
A gdzie będę spędzać Majówkę w przyszłym roku? Tego jeszcze nie wiem, ale w głowie rodzą się już nowe kierunki i pomysły na ich zrealizowanie. No to do następnego wpisu! J
Tuż przy murze usytuowano Ptaszarnię. Piękne okazy ptaków miały być tu zaprezentowane jako atrakcja. Jednak ja odniosłam wrażenie zgoła odmienne. Zasmucił mnie widok miotających się w klatce ptaków, które jak tylko potrafiły, pokazywały, że tęsknią za wolnością. Wyglądały jak zestresowane stworzenia, które biegały przy siatce od jednego jej końca do drugiego. Naprawdę był to przykry widok. Zwłaszcza, że między klatkami przebiegały stada nornic, które niczego się nie bały i wyjadały ptakom ziarna. Odeszłam stamtąd jak najszybciej.
Zmierzałam w kierunku rynku, który opisałam w pierwszej części Majówki w Kielcach. A tam, posilona obiadem, napojona herbatą i „dopchnięta” lodami, potoczyłam się popularnym deptakiem w kierunku dworca. Na więcej zwiedzania nie starczyło mi czasu. Wracałam do domu z głową wypełnioną myślami o tym, czego w tym dniu dowiedziałam się z tak, wydawałoby się niepozornego miasta, tak przeze mnie lekceważonego w drodze do gór.
Teraz wiem, że było warto wstać rano i jechać w nieznane około trzech godzin z Warszawy. Polecam na przyszłość. Jeśli nie macie pomysłu na jednodniowy wypad z domu – proszę bardzo, Kielce nadają się do tego znakomicie.
A gdzie będę spędzać Majówkę w przyszłym roku? Tego jeszcze nie wiem, ale w głowie rodzą się już nowe kierunki i pomysły na ich zrealizowanie. No to do następnego wpisu! J
Koniec
Jak na jeden dzień, to zobaczyłaś naprawdę wiele. Cieszę się, że pokazałaś nam wnętrza Pałacu Biskupiego, bo w czasie naszej wizyty nie można go było zwiedzać. Pokazałaś nam Kielce jako atrakcyjne miejsce, warte zwiedzania. Sam mogę dorzucić, że równie ciekawe są jego okolice. No, ale na to trzeba poświęcić już więcej czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję. Tak okolice też są ciekawe i trochę ich zobaczyłam przy okazji innych wyjazdów. Z czasem pojawią się one na blogu. Tym razem postawiłam tylko na same Kielce i to był strzał w dziesiątkę😉. Pozdrawiam cieplutko z deszczowej Warszawy 😊
UsuńNiedawno byłem w Świętokrzyskiem i jest piękne. Dużo lasów,dobrej jakości powietrze.Może kiedyś tam wrócę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowroty są dobre😁. A ten rejon jest i różnorodny i tajemniczy. Pozdrawiam serdecznie 😊
Usuń"świątynia barokowa z domieszką stylu romańskiego" - nie może być... ja tam żadnych elementów (nawet stylizacji) a'la romanizm nie widziałem. Nawet czas powstawania pierwszej świątyni w tym miejscu, sugeruje że raczej mamy resztki przysadzistego gotyku.
OdpowiedzUsuńnatomiast za wnętrza pałacu/zamku biskupiego dzięki, bo podobnie jak u Wkraja, ilekroć byłem, tyle razy zamknięte.
No to widzę, że miałam ogromne szczęście, że pałac otworzył dla mnie swe podwoje i mogę się nimi z Wami podzielić :) Pozdrawiam.
Usuń