O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

sobota, 16 listopada 2013

Tatry - Ścieżka nad Reglami: Dolina Strążyska - Czerwona Przełęcz - Kalatówki



Tatry... Moje miejsce na ziemi. Moja największa pasja.
Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole.
A dlaczego chodzę po górach?
Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu... Bo góry są.
    
SPACEREK NA ROZRUSZANIE MIĘŚNI,

CZYLI O TYM,

 JAK NOGI SAME WYRYWAJĄ SIĘ DO CHODZENIA


DOLINA STRĄŻYSKA – CZERWONA PRZEŁĘCZ – KALATÓWKI


Godzina 7.00. Pobudka. Rozum nakazuje jeszcze spać, wszak mamy urlop. Cóż z tego, skoro nogi same się rwą do chodzenia. O 11.00 jesteśmy, wraz z Agą i Grzesiem, już gotowi do drogi i zaczynamy dzisiejszą wędrówkę od Doliny Strążyskiej.

Na samym początku mamy mnóstwo śmiechu, bowiem jesteśmy świadkami zabawnej sytuacji. Otóż przy budce TPN, Pani w balerinkach z cekinami, jest mocno oburzona, że za bilet trzeba zapłacić gotówką (4złoty), a nie kartą i pyta się gdzie jest najbliższy bankomat. Robi to w sposób bardzo efektowny i wszyscy w kolejce do kasy pokładają się ze śmiechu. Nie ma to jak zacząć dzień w dobrym humorze.

Uradowani wchodzimy w zieloną, zacienioną Dolinę Strążyską. Mamy jakieś 40 minut, aby dojść do jej końca. My rozciągamy to prawie do godziny, traktując to jak spacerek, choć lekko pod górkę.


Początek spacerku w Dolinie Strążyskiej

Przechodzimy przez mostki nad Strążyskim Potokiem. Mijamy kilka wodospadzików i źródeł.



 W Dolinie Strążyskiej



 W Dolinie Strążyskiej



 Wodospadziki Strążyskiego Potoku



Dochodzimy do miejsca, zwanego Jelinek. Nazwa ta wzięła się od nazwiska Edwarda Jelinka (1855-1897), wysoko cenionego czeskiego publicysty, który przez całe swoje 42-letnie życie poświęcił się łączeniu dwóch narodów: polskiego i czeskiego. Pisał o Polsce dla Czechów i dla Polaków o Czechach w obu językach. Polacy, by upamiętnić jego działalność, umieścili na skale tablicę.



 Tablica upamiętniająca Edwarda Jelinka

Jeszcze momencik i już jesteśmy na Polanie Strążyskiej (1029m n.p.m.) Tu, obowiązkowo zatrzymujemy się w herbaciarni Parzenica na czekoladę na gorąco i kubeczek świeżych jagód ze śmietaną. Mniam, niebo w gębie, fiolet na języku J.



Droga do Polany Strążyskiej



 Polana Strążyska



 Herbaciarnia Parzenica



 Jagody i czekolada na gorąco - mniam! Foto: Agnieszka i Grzegorz



 Jesteśmy jagódki, czarne jagódki...Foto: Agnieszka i Grzegorz

Kiedy posileni ruszamy dalej, wiemy, że teraz czeka nas dość ostre i męczące podejście do Czerwonej Przełęczy. Znamy tę trasę i świadomie ją wybraliśmy, żeby rozruszać nasze mięśnie.



 Pora ruszać dalej...

Do naszego celu, czyli Kalatówek mamy jeszcze ponad 2h.  Dlatego tak późno wyszliśmy na trasę, żeby załapać się na obiad w schronisku. A tam – wiadomo – oczywiście pyszne naleśniki.
Zaczynamy mozolne podejście pod górę. I zostawiamy za sobą polanę i herbaciarnię.



 Wchodzimy na czarny szlak wiodący przez Ścieżkę nad Reglami


Droga pnie się po kamieniach, przez las. Po raz kolejny widzimy martwe drzewa. Szkodniki mocno, wręcz drapieżnie atakują tatrzański drzewostan.


Początek szlaku czarnego



 Martwe drzewa - żal patrzeć



 Ile jeszcze wytrzymają, zanim halny je położy?

Wreszcie ścieżka ma chwilę prostego odcinka, co daje wytchnienie nogom. Ale już niedługo znowu trzeba się wspinać.


Szlak prowadzi głównie przez las


Wreszcie po jakiejś godzinie osiągamy Czerwoną Przełęcz, czyli 1303m n.p.m.



Szlakowskaz na Czerwonej Przełęczy



 Czerwona Przełęcz


Chwila oddechu i już idziemy dalej po głazach ułożonych w wąską ścieżkę. To bardzo malownicza trasa. Przechodzimy przez, jak ja to nazywam, las jarzębinowy. Czerwone korale prężą się dumnie na gałęziach.


 Ciąg dalszy wędrówki



 Jarzębina czerwona



 Las jarzębinowy



 Na szlaku

Po kilkunastu minutach docieramy do gwarnego miejsca. To skrzyżowanie szlaków: czarnego, którym idziemy z żółtym, który biegnie przez Dolinę Białego.


Skrzyżowanie dróg z Doliną Białego


Mijamy szybko to miejsce i chwilkę później docieramy do Zameczków, czyli skalnych wypiętrzeń.


Pierwsze zameczki



 Wyrwane z korzeniami drzewo



 Kolejny zameczek



 Zameczki. Foto: Agnieszka i Grzegorz



 Przy zameczkach. Foto: Agnieszka i Grzegorz



Droga wije się przez las, między którym widać zarys Kazalnicy i Opalonych oraz miasto w dali. Wreszcie docieramy do szeregu drewnianych mostków, z których, jak z tarasów widokowych, można podziwiać widoki.


Ścieżka nad Reglami



 Ścieżka nad Reglami



 Mostek na szlaku



 Opalone



 Skalne wypiętrzenia



 Skalne wypiętrzenia



 Igła 1207 m n.p.m.



 Drewniane schodki na szlaku


 Przy Wyżniej Przełęczy Białego odwracamy się do tyłu i widzimy Sarnią Skałę, którą tym razem ominęliśmy. Dalej z Niżnej Przełęczy Białego mamy ładny widok na pasmo Gubałówki.


Sarnia Skała 1376 m n.p.m. niczym zamek na wzgórzu



 Widok na Kazalnicę 1034 m n.p.m. (z lewej) oraz Krokiew 1378 m n.p.m. (z prawej). Na dalszym planie pasmo Gubałówki



Widok na Zakopane w dole

Droga znów zagłębia się w las jarzębinowy. Co chwila ktoś nas mija.



Szlakiem w dół ku Kalatówkom



 Ponownie las jarzębinowy

Dochodzimy do Polany Szerokie Kalackie. Tu jednak widoki kiepskie. Mgła przesłania Kasprowy Wierch i kolejkę kursującą w te i z powrotem.



Na polanie Szerokie Kalackie - widok na Kasprowy Wierch w chmurach


Schodzimy więc, dalej w stronę Kalatówek. Radością napawają nas nowe nasadzenia. Za jakiś czas będą z tego piękne drzewa.


Nowe nasadzenia

Wchodzimy na brukowaną, szeroką drogę, wiodącą do schroniska. Jesteśmy na Małopolskim Szlaku Papieskim im. Jana Pawła II, prowadzącym z Krakowa do Starego Sącza. Chwilkę stoimy przed tablicą i ją studiujemy. Naleśniki jednak wzywają J.


Brukowana droga do schroniska



 Przed schroniskiem, które obecnie jest Hotelem Górskim PTTK



 Mapa Małopolskiego Szlaku Papieskiego



Witamy w schronisku


Idziemy do restauracji, w której od zawsze podobają mi się stare narty oraz fotografie. Po raz kolejny zastanawiam się, jak dawniej można było poruszać się po górach bez takiego sprzętu, jakim my dziś dysponujemy. Jakie to wtedy było niebezpieczne… A jednak ludzie to robili i osiągali coraz więcej.

Stare drewniane narty



 Stare czarno-białe fotografie


W schronisku spędzamy blisko godzinkę. Posiliwszy się i nabrawszy sił, schodzimy w dół do Kuźnic. Po drodze tylko ja wstępuję jeszcze na szlak, prowadzący na Śpiącą Górę, gdzie mieści się Klasztor oo. Albertynów.


Skręt na szlak prowadzący do klasztoru


Wspinam się pod górkę zakolem i po jakiś 10 minutach wyłania się już kościół i zabudowania klasztorne. Aga z Grzesiem zostają na szlaku i czekają na Olę i Huberta, którzy podążają naszymi śladami.


Klasztor oo. Albertynów

Pustelnia Braci Albertynów wybudowana została przez Brata Alberta oraz jego współbraci w 1902r. Ówczesny właściciel ziem – hrabia Władysław Zamoyski, podarował zakonnikom teren, na którym stanęła kaplica wraz z budynkami klasztornymi. Sam klasztor był kilkakrotnie przebudowywany. Kaplica stanęła w 1926r i była pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Jednak  w 1977r klasztor spłonął. Już w sześć lat później położono kamień węgielny pod budowę nowej świątyni. Tym razem kaplica otrzymała swego patrona – św. Brata Alberta. Ukończono ją w 1984r. Główny ołtarz to duży, prosty krzyż z figurą Chrystusa Ukrzyżowanego. Jego fundatorem jest Ks. Kardynał Franciszek Macharski.



Klasztor oo. Albertynów



 Tablica pamiątkowa wmurowana w ścianę kościółka

Cicha modlitwa ojców we wnętrzu kościółka, każe mi stanąć przed drzwiami i zrobić zdjęcie jedynie przez szybę. Nie chcę przeszkadzać.


Wnętrze kościoła

Schodzę po schodkach na placyk przed kościółkiem. Jest cicho i pusto. Tylko kilku turystów przyszło tu na spacer.



Zabudowania klasztorne



 Figurka Maryi w grocie przed kościołem

Zaczynam schodzić znów na szlak. Po kolejnych minutach jesteśmy znów w Kuźnicach, skąd spacerkiem idziemy już razem z Agą, Grzesiem, Olą i Hubertem do centrum Zakopanego.

Tak oto kończy się dzisiejsza wędrówka. Niecierpliwość naszych nóg została zaspokojona.


A na koniec, spotkani na szlaku nasi skrzydlaci Bracia Mniejsi :)


 Foto: Agnieszka i Grzegorz



 Foto: Agnieszka i Grzegorz



 Foto: Agnieszka i Grzegorz



 Foto: Agnieszka i Grzegorz



 Foto: Agnieszka i Grzegorz

Do zobaczenia na kolejnych szlakach!


Hej!

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajna wycieczka i zdjęcia jak zawsze ładne! Zwłaszcza spodobały mi się te ptasie, bo jestem ptakolubem :) A przez jagody i czekoladę na gorąco dostałam ciężkiego do zatrzymania ślinotoku :))
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, nie ma to jak wspomnieć smaki lata w te chłodne dni :) Poza sójką, to umiesz może nazwać te pozostałe ptaszyny? Zdjęcia są autorstwa mojej Siostry, ale nie wiedziała do końca co to za "latające" :) Grunt, że są śliczne. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Pani Dusiu kiedy Pani założyła ten swój blog pomysł był ekstra super.jacek pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Blog powstał w lutym zeszłego roku. Ukłony :)

      Usuń
  3. Pracowitość to widać w zakresie materiału który tu jest zamieszczony pozdrawiam czekam na nowości jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowości już powstają nie tylko w mojej głowie, ale i w obróbce zdjęć, także zapraszam :)

      Usuń
  4. Właśnie 27.02.2016 r.mieliśmy zamiar zrobić tę traskę.Wszystko zależeć będzie od stanu trasy .Jeżeli będzie oblodzenie zrezygnujemy.Przełożymy na inny termin -wiosna-lato.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno wyczuć jaka będzie ta trasa zimową porą. Ale jedno jest pewne, ryzykować nie ma co. Udanego spaceru życzę ;)

      Usuń