KRZYŻTOPÓR – PAŁAC
NA WZÓR ZAMKOWEJ TWIERDZY
Daleko, daleko… a właściwie od
Warszawy to nie tak znów daleko, bo w miejscowości Ujazd w województwie
świętokrzyskim, mieszczą się malownicze ruiny pałacu. Pałac to był nietypowy,
nieszablonowy, całkiem nie pasujący do standardów wyglądu rezydencji ówczesnych
magnatów.
Przenieśmy się w czasie do wieku
XVII. Królewski dworzanin, poseł, wojewoda sandomierski, Krzysztof Ossoliński,
herbu Topór (1587-1645) zamieniwszy się ze swym bratem na ziemie, zleca budowę
swej siedziby. Jako człowiek wykształcony, obyty w świecie, mający szerokie
zainteresowania, postanawia uczynić swój dom największą i najbogatszą
rezydencją w okolicy. W tym celu ściąga architekta i głównego budowniczego –
Wawrzyńca Senesa z Gryzonii (Szwajcaria). Ten wykonuje plany pałacu w stylu
„palazzo in fortezza”. Dlatego dziś Krzyżtopór mylnie jest nazywany zamkiem.
Dla lepszego zobrazowania i ja posłużę się tym słowem jako zamiennikiem.
Architekt spisał się wybornie.
Okazała rezydencja została zbudowana na nietypowym planie. Z lotu ptaka
dostrzec można zarys orła z rozpostartymi skrzydłami. Ufortyfikowane mury (jest
ich ok. 600m) zwieńczone były basztami i wieżami. Główną osią zamku była brama
wjazdowa, zwana zegarową oraz dziedziniec wewnętrzny w kształcie elipsy. Na
fasadzie budynku umieszczono podobizny przodków Krzysztofa Ossolińskiego oraz
wyryte w tynku inskrypcje.
Część reprezentacyjna znajdowała się
na wprost i zwieńczona była pięcioboczną wieżą. Z dziedzińca prowadził do niej
tunel, nad którym mieściły się dwie sale: na pierwszym piętrze jadalnia, a na
drugim sala balowa. Do części reprezentacyjnej przylegały jedno piętrowe skrzydła boczne, zamykające dziedziniec w
kształcie trapezu, pierwszy za bramą wjazdową. W skrzydłach bocznych ulokowano pomieszczenia
gospodarcze i pokoje dla służby. W przyziemiu zaś znajdowały się piwnice i
stajnie dla koni. Te ostatnie okryte były dumą i sławą, bowiem mieściły w sobie
marmurowe żłoby, konie zaś „przeglądały się” w kryształowych lustrach, które
rozświetlały wnętrze. Pomieszczenia te słyną po dzień dzisiejszy z bardzo
dobrej akustyki, choć nie ma już marmurów i na próżno szukać w nich luster.
Boczne skrzydła pałacu, w których mieściły się m.in. stajnie
O przepychu tego domostwa świadczyć
też może fakt, że sufit sali jadalnej był jednocześnie wielkim akwarium, w
którym pływały egzotyczne ryby. Trzeba przyznać, że Krzysztof Ossoliński miał
bujną wyobraźnię. Zanim powstał pałac w Wersalu, to właśnie Krzyżtopór był
największą i najznamienitszą rezydencją magnacką w Europie!
Układ pałacu nawiązywał do
kalendarza. Posiadał 4 baszty – jak 4 pory roku, 12 sal – jak 12 miesięcy w
roku, 52 komnaty – jak 52 tygodnie w roku i 365 okien – jak 365 dni w roku.
Wnętrza pałacowe urządzane były z przepychem, choć niekoniecznie na modną nutę
swojej epoki. Każdego, kto przebywał z wizytą onieśmielał kunszt i rozmiar
budowli.
Nazwa rezydencji związana jest jakby
z dwóch członów: Krzyż – symbol wiary i Topór – herb Ossolińskich. Sugeruje to
przywiązanie właściciela do religii oraz więzów rodzinnych. Oba symbole
znajdują się przy bramie wjazdowej do pałacu, którego nazywano również
Krzysztoforem, od imienia jego właściciela. Również wyryta literka W miała
symbolizować wieczność zamku.
Niestety fundator pałacu nie zdążył
się nim nacieszyć, bowiem zmarł w rok po ukończeniu budowli. Jego jedyny syn,
jako prawowity spadkobierca również skończył swe życie niedługo po ojcu.
A potem w 1665r przez Polskę przelał
się Potop Szwedzki, który nie ominął również i tego pałacu. Szwedzi, choć mieli
w zwyczaju wysadzać mury, w przypadku tej
warowni, oszczędzili je, zadowalając się jedynie dobrem, które mogli wywieźć.
Dlatego nie zachowało się do dnia dzisiejszego nic z wyposażenia pałacu.
Jeszcze do 1770r Krzyżtopór był
zamieszkały, ale wojska rosyjskie dopełniły dzieła zniszczenia, wycofując się
przed zwolennikami Konfederacji Barskiej. Kolejni właściciele, nabywszy pałac w
drodze spadku czy kupna, jedni próbowali go odbudowywać, inni chwalili się nim
jako romantyczną ruiną.
W chwili obecnej to trwała,
zabezpieczona ruina. Istny labirynt korytarzy, pięter, gdzie człowiek gubi się
i nie wie, czy jest już w podziemiu, czy może już na piętrze. W podziemiach
pałacu bije źródełko, które zaopatrywało niegdyś zamek w wodę, dziś uchodzi za
lecznicze źródło, a wodę nazwano Krzyżtopożanką.
Dawniej pałac otaczały piękne ogrody
w stylu francuskim, a więc szerokie alejki, ujarzmiona przyroda itp. Dziś po
pięknych założeniach ogrodowych nie ma śladu. Jest tylko krzyż, który nawiązuje
do zdarzenia z 1944r, kiedy to żandarmeria niemiecka rozstrzelała tu więźniów z
Ostrowca Świętokrzyskiego. Była to akcja odwetowa za atak polskiej grupy
partyzantów na samochód niemieckiego starosty, w którym od postrzału, zginęła jego ciężarna
żona.
Niemniej jednak zamek Krzyżtopór,
choć jest dziś ruiną, nadal imponuje rozmachem, swymi rozmiarami oraz myślą
budowniczych. Jest atrakcją turystyczną regionu, choć nie leży na głównych
szlakach turystycznych. Z jednej strony szkoda, bo świat nie wie, że mamy takie
cudo. A z drugiej strony, bardzo dobrze, bo jest to wciąż kameralny obiekt,
który można w ciszy i spokoju sobie kontemplować.
Po II wojnie światowej podejmowano
śmiałe plany na odbudowę pałacu, jednak jak zawsze, przeszkodą była i jest
kwestia finansowa. Również istotną sprawą jest fakt, że do czasów współczesnych
nie zachowały się żadne plany ani rysunki poszczególnych etapów budowy. A
ciężko jest odbudowywać coś tylko na podstawie ustnych przekazów zapisanych w
kronikach, wszak każdy mówił w sposób subiektywny.
Dziś na terenie pałacu, na dziedzińcu
i pod murami, odbywają się koncerty, festyny i turnieje. Tak, czy siak, jest to
malownicza ruina, która nie pozostała porzucona w zapomnienie. Kto wie, może za
jakiś czas znajdzie się taki drugi Ossoliński, który wyłoży potrzebne fundusze
na odbudowę rezydencji…
Zawsze podobały mi się takie ruiny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ja też uwielbiam "ganiać" po takich ruinach, a jeszcze bardziej, jak kryją się za nimi fantastyczne historie :)
OdpowiedzUsuńCiepłości!
Też bym chciał, żeby Krzyżtopór wrócił do stanu z czasów swojej świetności. Raczej się na to nie zanosi ale kto wie co przyniesie czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jacek
Drogi Jacku, jeśli znalazłby się ktoś, kto "sypnąłby kasą" i odbudowałby ten piękny obiekt, to obawiam się, że byłby to potem jakiś hotel, czy centrum konferencyjne, albo jakieś spa. Coś, co by na siebie zarobiło i jeszcze przyniosło właścicielowi zysk. I nie można by było dostać się tak łatwo do środka. A tak, można pochodzić po wnętrzach, a przy okazji poćwiczyć wyobraźnię ;)
UsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Dla mnie to 400 km. Byłem w Krzyżtoporze z 10 razy w ciągu ostatnich 30 lat. Ostatnio 5 dni temu. Wciąż jestem zachwycony. I już chcę tam wrócić! Najfantastyczniejsze ruiny na świecie! A śp Krzysztof Ossoliński miał polot i fantazję aż miło - Polak potrafi!
OdpowiedzUsuńWojtek
Witaj Wojtku :)
UsuńDawniej ludzie mieli chyba większą fantazję, choć na owe czasy takie budowle mogły budzić kontrowersje. Dziś też jest nie inaczej. A te ruiny ja również odwiedziłam ze dwa razy, więc chyba coś w nich jest :)
Pozdrawiam serdecznie :)