WOKÓŁ PRZYRODY I ŻYCIA KLASZTORNEGO – Z
WIZYTĄ
U OJCÓW KAMEDUŁÓW W WIGRACH
Za oknem
zniknęły cudowne barwy jesieni, zrobiło się szaro, buro i mało przyjemnie.
Zbliżają się święta, więc każdy gdzieś biegnie, coś gotuje, piecze, sprząta,
chce zdążyć przed Gwiazdką.
A ja właśnie
przekornie postanowiłam dziś zabrać Cię Drogi Gościu w piękne kąty Polski,
gdzie obserwowałam, jak wiosna budzi się do życia. Wbrew świątecznej gonitwie
dam Ci chwilę relaksu, skupienia i wewnętrznego spokoju. Chyba każdy z nas już o
tym marzy. Zapraszam zatem na kawałek Suwalszczyzny.
***
Klasztor w
Wigrach i jego powstanie, wiąże się z działalnością św. Brunona z Kerfurtu,
który w XI w. był misjonarzem na Suwalszczyźnie. W owym czasie w puszczach oraz
na Półwyspie Wigierskim mieszkał bałtyjski lud Jaćwingów, rozproszony potem
przez Krzyżaków. To tu ponoć, podczas łowów, król Władysław Jagiełło natknął
się na pustelnię. Wiadomość ta dotarła
do krakowskich ojców Kamedułów, którzy odwiedziwszy ową pustelnię, postarali
się o zamieszkanie w niej. Stało się to jednak dopiero w XVII w. Klasztor
kamedulski nazwano Eremem Wyspy Wigierskiej.
1 kwietnia
1656r król Jan Kazimierz we Lwowie, w obecności swych poddanych, uczynił Maryję
Królową Korony Polskiej. W zamian za uratowanie Polski od szwedzkiego potopu
ślubował przeprowadzenie wielu reform. Wśród nich była ta, by ufundować
klasztor w Wigrach z jasno przekazanym celem: by pobożni mężowie upraszali Boga
o odwrócenie klęsk, które nawiedzały Polskę w tym czasie.
Pod koniec
XVIIw. klasztor stał się przeoratem. Król przeznaczył Kamedułom spory majątek.
Mnisi sprowadzili budowniczych z zagranicy, a żeby nie wydawać zbyt dużych sum
na fachowców, przy obcych rzemieślnikach kształcili okolicznych chłopów. I tak
powstał klasztor wraz z zabudowaniami, a w miejscu tym wielu magnatów pragnęło
przeżyć ostatnie lata swego życia.
W wigierskim
klasztorze obowiązywała reguła św. Benedykta – „Ora et labora”, czyli „Módl się
i pracuj”. O modlitwę dbali ojcowie, o pracę bracia. Zakon ten cechuje się
bardzo surowym trybem życia. Oprócz osobistych modlitw, Kameduli zbierali się
na modlitwy wspólne, nawet o 3.30 w nocy. Mnie też czasem zdarza się o tej
porze modlić na leżąco i zwykle jest to prośba o sen, który nie nadchodzi ;)
Kameduli spali na siennikach ze słomy, przykryci jednym szorstkim kocem.
Wszelkie zbytki, jak poduszki czy prześcieradła były surowo zakazane. Zakonnicy
wspierali nie tylko duchowo, ale też jedzeniem np. powstańców kościuszkowskich.
Po III
rozbiorze Polski w 1796r władze zaborczych Prus skonfiskowały dobra Kamedułów w
Wigrach, a w 1800r usunięto ich całkowicie z tego miejsca. Od tego czasu
klasztor zaczął podupadać. Część zabudowań rozebrano, część zawaliła się sama.
I wojna światowa przyniosła kolejne zniszczenia. Dopiero po jej skończeniu
rozpoczęła się odbudowa. Ale Kameduli nie mogli wciąż tu powrócić. Następny
czas, który nie przyniósł rozwiązania a kolejną dewastację, był okres II wojny
światowej. Klasztor był ostrzeliwany, mimo, że stał pusty.
Po wojnie,
dopiero w 1973r historia uśmiechnęła się do wigierskiej świątyni. Ministerstwo
Kultury i Sztuki zwróciło się do Kościoła z prośbą o wydzierżawienie kompleksu
na 50 lat. Dziś, dzięki temu mamy piękny obiekt, udostępniony do zwiedzania.
Samiec pliszki siwej,wędrujący w swym garniturku przez dziedziniec eremów
W
pokamedulskim klasztorze w Wigrach znajduje się 17 Eremów (czyli domków
pustelniczych). Przy każdym Eremie jest ogródek. Eremy te można wynająć na
nocleg.
Domki pustelnicze
Ogródki przy każdym ścisłym eremie
W
podziemiach kościoła znajdują się katakumby kamedulskie. Widoczne są w nich
nisze, w których chowano zakonników. Gdzieś wyczytałam, że zmarłych chowano na
prostych deskach, zgodnie z surową regułą zakonu.
Na terenie
klasztornym mieści się też Muzeum Jana Pawła II.
Składa się ono z Kaplicy
Papieskiej, Papieskich Apartamentów i Biblioteki. Ojciec Święty odwiedził
Kamedułów w czerwcu 1999r i właśnie tu, w miejscu dawnej pustelni odpoczywał.
Sypialnia Ojca Świętego w Papieskich Apartamentach
***
Klasztor w Wigrach
Zakon utworzony ok. 1012r
przez św. Romualda z Camaldoli (Toskania) i to od nazwy miejscowości, gdzie
powstał pierwszy erem, wzięła się nazwa zakonu.
Mnichów obowiązują bardzo
surowe zasady: żyją we własnych domkach, stosują zasadę milczenia, odzywają się
tylko w czasie wspólnych modlitw lub gdy jest to absolutnie konieczne, nie
jadają mięsa. Ich cechą charakterystyczną jest biały habit, od koloru których
pochodzą nazwy „Bielany” zarówno te w Krakowie, (gdzie do dziś żyją Kameduli na
Srebrnej Górze) jak i te w Warszawie.
Kameduli nie utrzymują
codziennego kontaktu ze światem zewnętrznym, co często jest trudne do
zaakceptowania przez rodziny zakonników. Poprzez modlitwę, samotność,
milczenie, cichą kontemplację jednoczą się z Bogiem. Praca fizyczna jest istotnym
elementem życia Kamedułów. Ich zadaniem jest tak ją rozplanować, by starczyło
jej na kolejny dzień (co przypomina mi sprzątanie przeze mnie mojego mieszkania
;)). Obowiązki są podzielone wśród
współbraci. Jeden jest kucharzem, drugi ogrodnikiem, inny zajmuje się
„domowymi” czynnościami, jak zakupy, pranie czy przygotowanie pokoi dla gości,
a jeszcze inny jest furtianem.
Zakonnik przy pracy. Źródło: www.zakony-na-swiecie.blogspot.com
Kameduli nie prowadzą działalności duszpasterskiej. Kobiety nie mają wstępu na teren klasztoru, z wyjątkiem kilku dni w roku, z czego skorzystałam będąc wówczas w Krakowie. A i wtedy nie wolno wchodzić kobietom do ścisłych eremów, dostępny jest jedynie kościół i jego najbliższe otoczenie.
Zostawmy surowe życie zakonne
i pójdźmy nad centralny punkt Wigierskiego Parku Narodowego, czyli nad brzeg
jeziora Wigry.
Jezioro to jest rynnowe,
zajmuje ok. 2116 ha powierzchni, ma ok. 15m głębokości średniej, a w najgłębszym miejscu nawet do 73m. Wigry
należą do najgłębszych i największych jezior w Polsce.
Pochodzenie nazwy związane
jest z kształtem jeziora, które swym wyglądem przypomina literę „S”. W
dawnym języku jaćwieskim słowo „wingris”
oznaczało „coś krętego”, „wijącego się”. Dlatego jezioro nazwano początkowo
Wingry.
Jest ono bardzo malownicze, na jego obszarze występują liczne półwyspy.
Przez różne cieśniny, Wigry łączą się z innymi jeziorami. Zakola jeziora są
ostoją bobrów. W trzcinach przy brzegach schronienie mają różne ptaki.
Niewątpliwie jezioro ma w
sobie pewien spokój i działa kojąco na stan duszy. Po wodach tej wigierskiej
osobliwości pływa flota, która organizuje krótkie rejsy. Choć nie miałam okazji płynąć stateczkiem,
wiem, że również z jego pokładu, samo jezioro, jak i jego okolice, prezentują
się okazale.
Stateczkiem po Wigrach - statek wycieczkowy Tryton, ten sam, którym Papież jako pierwszy pływał po jeziorze
A jeśli nam mało obcowania z
naturą, to teraz wybieramy się na spacer po samym Wigierskim Parku Narodowym.
Park został utworzony 1
stycznia 1989r. Jego powierzchnia zajmuje ok. 150km². I oczywiście całość jest
pod ochroną czy to ścisłą, przyrodniczą, czy też krajobrazową. Wigierski Park Narodowy jest zróżnicowany pod
względem terenu. Występują tu pagórki, pofalowane wzniesienia lub też płaskie
powierzchnie. Większość parku stanowią lasy, w których kryją się
przedstawiciele fauny i flory.
Szpaczek w szacie godowej
Samiec zięby
Sójka - zapewniam, że była żywa :)
Jaszczureczka
Jaszczureczka
Żabka
Również bogactwem tego terenu jest woda,
począwszy od największego jeziora – Wigry, poprzez rzeki jak Czarną Hańczę, na
leśnych jeziorkach i oczkach wodnych skończywszy. To właśnie tu swoją ostoję ma
bardzo pracowite zwierzątko – bóbr J .
Wigierski Park Narodowy jest
poprzecinany różnymi szlakami i ścieżkami edukacyjnymi. Ja przeszłam się jedną
z nich. Ścieżka ta nazywa się „Suchary”. Ma łącznie siedem przystanków, wije
się na 2,5km, ma zadaszone miejsce do odpoczynku oraz platformę widokową. Przeznaczona
jest na dwu godzinny spacer, który można
oczywiście rozciągnąć na dłuższy pobyt.
Gliniane ule na dzikie pszczoły. Dzięki takim ulom owady nie zagnieżdżają się w domach i budynkach użytkowanych przez ludzi
Ścieżka prowadzi wokół
sucharów, czyli jeziorek położonych wśród lasu, czasami leśnym duktem, czasami
po kładkach ułożonych nad torfowiskami czy podmokłymi terenami. Na tym szlaku
można spotkać bobrowe żeremie, a jeśli zachowujemy się cicho i jesteśmy bardzo
wcześnie lub pod koniec dnia, możemy spotkać ich mieszkańców. Ja niestety
żadnego bobra nie spotkałam, choć ślady pobytu tych zwierzątek były widoczne.
Żeremie bobra
Na ścieżce w Wigierskim Parku Narodowym
Na ścieżce w Wigierskim Parku Narodowym
Spacer przez Wigierski Park
Narodowy jest naprawdę cudownym relaksem. Warunkiem jest jednak wykupienie
karty wstępu oraz poszanowanie praw przyrody, pamiętając , że to my jesteśmy
tam gośćmi.
Historia Sanktuarium Matki
Bożej Studzieniczańskiej wywodzi się od istniejącej tam pustelni, w której na
początku XVIIIw. mieszkał mnich z kamedulskiego klasztoru w Wigrach.
Na początku obraz Matki
Boskiej wisiał na dębie. Kolejny pustelnik, a był nim oficer Wojska Polskiego –
Wincenty Murawski, który zasłynął jako miejscowy zielarz, bardzo pobożny,
zbudował kapliczkę. Ta, która jest obecnie, jest już budowlą murowaną, stojącą
na drewnianych pniach. Pochodzi ona z 1872r i jest wynikiem pracy Ludwika
Jeziorkowskiego, inżyniera wspierającego budowę Kanału Augustowskiego.
Na wyspie, obok kaplicy stoi
pomnik Ojca Świętego Jana Pawła II, upamiętniający jego pielgrzymkę do Polski w
1999r. Pomnik oddaje moment schodzenia naszego Papieża z pokładu statku na ląd
i jest dziełem Czesława Dźwigaja.
I podobnie jak bezpośrednio
nad jeziorem Wigry, także i tu panuje spokój i jeszcze większa cisza. Miejsce
to jest bardzo urokliwe.
Łabądź na jeziorze Studzienicznym
***
Na dziś koniec wędrowania.
Suwalszczyzna kryje w sobie jeszcze wiele ciekawych miejsc, które jednak będę
odkrywać stopniowo. Teraz, wyciszeni, możemy powrócić do świątecznych
przygotowań. Zatem do ponownego spotkania na polnych dróżkach lub miejskich
traktach!
KONIEC
Pięknie tam :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej odpowiadał tam spokój i cisza. Akurat wtedy tego bardzo potrzebowałam.
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
Suwalszczyzna zachwyca cichymi i spokojnymi miejscami. Wiele z nich pokazałaś na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością pospacerowałem i wyciszyłem się :)
Witaj :) Cieszę się, że pomogłam się wyciszyć :) Suwalszczyzna ma mnóstwo takich pięknych miejsc. Pokażę te, w których ja byłam, choć myślę, że jeszcze są pewne nieznane mi katy na tej suwalskiej ziemi. Zatem zapraszam do kolejnych wpisów, które niebawem będą na blogu. Tymczasem pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMimo że górski ludek ze mnie, to coraz bardziej ciągnie mnie też w suwalskie rejony. Z Twoich zdjęć bije spokój i harmonia, więc mam nadzieję, że będę miała okazję jej doświadczyć, a że przy okazji będzie co zwiedzać, to już w ogóle super.
OdpowiedzUsuńWitaj Karolino :) Polska jest tak piękna, że pewnie nie starczyłoby nam życia na jej całe zwiedzenie :) Na Suwalszczyźnie byłam około tygodnia i naprawdę codziennie gdzieś mnie nosiło. Jest co zwiedzać. A ile jeszcze miejsc nie odwiedziłam... :) Będzie na następny raz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Samiec zięby to gil, a kormoran to nurogęś : )
OdpowiedzUsuńWitaj An. Wszystkie wymienione przez Ciebie ptaki to odrębne gatunki, które różnią się zarówno rodzinami jak i upierzeniem :) Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń