POLAK, LITWIN DWA BRATANKI…
W POGONI ZA LITEWSKIMI SMAKAMI,
CZYLI
O BUSZOWANIU W PÓŁNOCNO-WSCHODNICH RUBIEŻACH POLSKI
Święta, święta i po świętach, więc by zrzucić nieco kilogramów, dziś zabiorę
Cię Drogi Gościu ponownie na Suwalszczyznę. Tym razem odwiedzimy miejsca
związane z przenikaniem się kultur, głównie naszych sąsiadów Litwinów.
Naszą podróż
rozpocznijmy od Sejn.
SEJNY to miasto powiatowe
na Suwalszczyźnie, położone nad rzeką o wdzięcznej nazwie Marycha, która jest
dopływem Czarnej Hańczy. Początki miasta wywodzą się z XVw. Wtedy to rycerze
króla Władysława Jagiełły otrzymali tereny, gdzie założyli osadę. Sejny
graniczą z Litwą, a z języka litewskiego, pierwotna nazwa osady „Seinai”
oznacza „starców”, co wiązało się z podeszłym wiekiem rycerzy.
Pod koniec
XVIw. miasto przyjęło nazwę obecną, od nazwy przepływającej przez nie rzeki.
Słowo „seina” w języku jaćwieskim (czyli języku Bałtów, zamieszkujących te
tereny), oznaczało trawy, które wtedy porastały brzegi rzeki.
Od początku
Sejny były miastem wielokulturowym. Oprócz mieszkających tu Polaków, dużą
liczbę mieszkańców stanowili Litwini, którzy żyją tu po dzień dzisiejszy. Na
ulicach, czy w sklepach pełno jest napisów w języku litewskim a i języki te
przeplatają się w zwykłej rozmowie. Oprócz Polaków i Litwinów, do II wojny
światowej, pełno tu było społeczności żydowskiej, która prężnie działała tu w
handlu. Również Rosjanie i inni przedstawiciele krajów nadbałtyckich znaleźli
tu swoje miejsce na ziemi.
Samo
miasteczko wydaje się senne i można by rzec, że nie jest jakoś specjalnie
urodziwe. Ale ma kilka zabytków, z których jeden jest niewątpliwie
najważniejszy. Jest to Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.
Kościół
został wybudowany w latach 1610-1619 w stylu późnorenesansowym przez oo.
Dominikanów, których sprowadzono tu z Wilna. Fundatorem był Jerzy Grodziński, a
konsekrował świątynię biskup Jerzy Tyszkiewicz w 1632r.
Do kościoła dobudowano
kompleks zabudowań klasztornych, które ukończono na początku XVIIIw. Z biegiem
lat bazylika otrzymała barokowy wystrój. W 1804r klasztor dominikański w
Sejnach skasowały władze pruskie. Świątynia stała się kościołem parafialnym.
Klasztor oo. Dominikanów
Dopiero w 1973r podniesiono ją do godności bazyliki mniejszej. W dwa lata
później ukoronowano figurę Matki Boskiej Sejneńskiej, drewnianą figurę Matki
Bożej z Dzieciątkiem, sprowadzoną w XVIIw do klasztoru ze względu na sławę
płynących z niej łask.
Będąc w tych
rejonach nie można zapomnieć o Puńsku.
PUŃSK, czyli z litewskiego
Punskas – najpierw wieś, potem miasto, następnie miasteczko. Na pewno jest to
silny ośrodek kultury litewskiej. To tu najbardziej można zetknąć się z
litewskimi smakami, wzorami, językiem, kulturą i samą ludnością.
W miejscu
tym odwiedziłam Skansen Wsi Litewskiej. Zbudowany w 1986r jest zagrodą wiejską
z przełomu XIX i XXw.
Skansen Wsi Litewskiej
W jej skład wchodzą: dom mieszkalny, stodoła, obora,
spichlerz i studnia z żurawiem. Niestety zobaczyłam te gospodarcze budynki z
zewnątrz, bowiem na zwiedzanie wnętrz trzeba się wcześniej umawiać.
Żuraw
Dom mieszkalny
Stodoła
Niezmienny jednak pozostał mój podziw dla
dachów szczelnie krytych grubą warstwą słomy.
Warstwa słomy naprawdę jest gruba
Ponieważ
pogoda tego dnia nie była zbyt łaskawa, postanowiłam wybrać się w Puńsku do
sławnej karczmy Sodas. To właśnie tu zapolowałam na smaki litewskie. Tu skosztowałam
sławetnych blinów oraz kiszki ziemniaczanej. Mieszkańcy Podlasia mają te
potrawy w swych kulinarnych spisach, ja jednak dopiero tu mogłam tego
popróbować. Również w Puńsku odwiedziłam zwykły sklep spożywczy, gdzie miła
ekspedientka obsługiwała mnie zabawnie mówiąc raz po polsku, raz po litewsku.
Dobrze, że te dwa języki są do siebie ciut podobne, choć przyznam, że
niektórych zwrotów nie zrozumiałam i przy ogólnej uciesze musiały być
przetłumaczone „na moje” J.
W sklepie tym dokonałam zakupu m.in. czarnego litewskiego chleba i chyba ten smak
najbardziej utkwił mi w moich kubkach smakowych.
Skoro mowa o
naszych wschodnich sąsiadach, to warto podjechać do wsi Bolcie.
BOLCIE – to dopiero kąt
Polski! Mieszkańcy wsi pieszczotliwie mówią nań „Trójkąt”, co jest całkowicie
uzasadnione, bowiem tu zbiegają się trzy granice: Polski, Litwy i Rosji.
W
samej wsi nie ma nic ciekawego, jedyna atrakcją jest właśnie trójstyk granic,
który mieści się kilkaset metrów od zabudowań. Kiedy tam byłam, akurat nikogo
nie było, cicho, pusto.
Ale wystarczyło, żeby
kolejni turyści podeszli odrobinę za blisko, by dosłownie znikąd
pojawili się strażnicy. Dobrze wiedzieć, że granice są pilnowane J.
Dzisiejszą
wędrówkę kończymy na stacji w Trakiszkach.
TRAKISZKI to stacja
kolejowa graniczna, prowadząca przez przejście graniczne Trakiszki – Mockava do
Szostakowa ( lit.Šeštakai) na Litwie. Stary budynek dworca pochodzi z początku
XIXw. Obecnie miejscowość ta ma nowy budynek.
Przez stację tę jeździ teraz
jeden międzynarodowy pociąg z Warszawy Zachodniej do Szostakowa i z powrotem
przez Suwałki i Białystok. Pojedźmy nim i my z powrotem do Warszawy.
Suwalszczyzna
to naprawdę urokliwy kąt Polski. Choć to najzimniejszy jej region, to oferuje
ciepłe przyjęcie czy to barwnymi polami, a to zabytkowymi kapliczkami, czy też
serdecznymi ludźmi spotkanymi w drodze.
Niebawem
znów odkryję nowe miejsca z tej części naszego kraju. A jest co odkrywać!
Do
zobaczenia!
KONIEC
Pokazane miejsca są jednymi z niewielu w Polsce, których jeszcze nie odwiedziłem. Z roku na rok odkładam wyprawę na nasze wschodnie Kresy, a mam zaplanowana wielką trasę na dwa tygodnie zwiedzania. Zobaczymy, co ten rok przyniesie, może i tam dotrę. Zdjęcia zachęcają do tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo się cieszę, że moje wędrówki mogą być inspiracją dla innych. Sama również korzystam z doświadczeń wędrowców :) Suwalszczyzna to taki region, który sprawia, że można się zmęczyć zwiedzaniem a jednocześnie odprężyć i cudownie wypocząć. Polecam gorąco, a tymczasem pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPojutrze tam jadę. Noclegi zaklepane, rowery przygotowane, pogoda zamówiona
OdpowiedzUsuńSuper! Oby pogoda się utrzymała. Dobrego wypadu! Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń