O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

poniedziałek, 14 października 2013

Kraków - Fabryka Oskara Schindlera


„KTO RATUJE JEDNO ŻYCIE,

 JAKBY ŚWIAT CAŁY RATOWAŁ”



Z WIZYTĄ W KRAKOWSKIEJ FABRYCE

„EMALIA” OSKARA SCHINDLERA

sierpień 2013r

 

Gdy w górach pogoda się na nas obraziła, padł pomysł pojechania do Krakowa. Zapakowaliśmy się w samochód i ruszyliśmy przed siebie. W mieście rozdzieliliśmy się, ponieważ każdy chciał zobaczyć co innego. Ja i moja Siostra Agnieszka postanowiłyśmy zobaczyć miejsce szczególne w Krakowie. Szwagier Grzegorz został na zewnątrz, dzielnie pilnując naszego dobytku i utrzymując kontakt z rzeczywistością, bowiem obydwie z Agą przeniosłyśmy się nieco w czasie.

***

Weszłyśmy do dawnego budynku administracyjnego Fabryki Emalia Oskara Schindlera przy ul. Lipowej 4. Tu mieści się obecnie wystawa pt. „Kraków – czas okupacji 1939-1945”. Przedstawia ona z jednej strony mieszkańców miasta, zarówno Polaków, w tym polskich Żydów, a także, z drugiej strony – Niemców, którzy jako okupanci, przybyli do miasta na początku września 1939r. Wystawa jest swego rodzaju opisem ich życia w czasie II wojny światowej, zapisem tragicznych losów społeczności żydowskiej, nie mniej tragicznych dziejów wszystkich mieszkańców, gdzie życie codzienne przeplatane było ciągłą tragedią, łzami, śmiercią. I społeczność niemiecka jest tu jakby kontrą do tego, bowiem tu zobaczyć można, jak śmierć jednych mogła być zabawą dla drugich. To wstrząsające 6 lat, które oba narody powinny pamiętać i starać się nigdy nie dopuścić do podobnych wydarzeń.
 
Na krakowskim szlaku techniki
 

***

W 1993r Steven Spielberg nakręcił słynny swój obraz, zatytułowany „Lista Schindlera”. To nie fikcyjne sytuacje ani fikcyjny bohater są tam przedstawieni. To wojenna opowieść o Deutsche Emailwarenfabrik – DEF, czyli fabryce emaliowanych garnków i sprzętów oraz o jej właścicielu, Oskarze Schindlerze, który będąc Niemcem, uratował ponad tysiąc osób od zagłady. Czy w wojennej zawierusze coś takiego mogło być prawdą, by przedstawiciel okupanta wybronił od śmierci swe ofiary? Nie zapominajmy, że Niemcy też byli ludźmi: ojcami, synami, braćmi. Tak samo, jak Polacy czy Żydzi kochali, planowali przyszłość, a  wojna te plany pokrzyżowała. Byli wśród nich ci dobrzy, nie czujący nienawiści, rozumiejący jednak wydarzenia, które doprowadziły ich w miejsce, w którym się znaleźli. Polecam obejrzenie tego filmu, jak i całej wystawy.

 Przed wejściem do muzeum
 

***

Zespół osób, które stworzyły tę wystawę, przygotował swoistą „narrację”, na którą składają się : archiwalne zdjęcia, relacje świadków tamtejszych wydarzeń, dokumentacje urzędowe, filmy dokumentalne, listy prywatne, sprzęty codziennego użytku. To wszystko tworzy wspaniałą multimedialną wędrówkę przez dzieje miasta Krakowa w czasie okupacji. I tak oto przechadza się po brukowanej ulicy miasta, zagląda do zaaranżowanych pomieszczeń, takich jak: studio fotograficzne, fryzjer, fotoplastykon, tramwaj czy wreszcie do mieszkania w gettcie lub stoi przed bramą obozu w Płaszowie. Wszędzie w wędrówce tej towarzyszą odgłosy ulicy, ludzkie rozmowy, nastroje. Jedno, co zauważam, to fakt, że brakuje śmiechu, takiego radosnego śmiechu ulicznego. Ale czy wówczas miało się powód do radości? W głosach słychać było jedynie niepokój o swój los i wieczny strach. Wędrując przez wystawę czuć emocje tamtych dni.

***

Zanim jednak zaproszę na samą wystawę, przybliżę postać Oskara Schindlera. Człowiek ten urodził się w  1908r w Zwittau na Morawach (wówczas były to Austro-Węgry). W dość  wczesnym wieku ożenił się z Emilie Pelzl, córką zamożnych rolników. Kryzys gospodarczy zmusił Oskara do zatrudnienia się jako przedstawiciel handlowy w jednym z zakładów produkujących maszyny rolnicze w Brnie. W 1935r został członkiem Partii Niemców Sudeckich, zaraz po tym został wcielony do Abwehry, gdzie działał dla niej na terenie Polski i Czechosłowacji. Po 1938r wstąpił do NSDAP (Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej).

Kiedy Niemcy wkroczyli do Krakowa, Schindlera przydzielono do tego miasta, by zajął się działalnością gospodarczą. Szybko wszedł w bliższe relacje z byłą fabryką naczyń emaliowanych „Rekord” na Zabłociu. Wtedy to przekształcił ją w DEF. Uzyskując kapitał pozyskany od Żydów, którzy przed wojną byli ludźmi zamożnymi, rozbudował fabrykę i poszerzył jej asortyment. Teraz produkował nie tylko emaliowane garnki ale także rzeczy przydatne dla przemysłu zbrojnego. Fabryka przynosiła dochody z dwojakich źródeł: z produkcji na rzecz armii oraz z czarnego rynku. Za to ostatnie Oskar Schindler był kilka razy aresztowany, ale dzięki swej aparycji oraz wysoko postawionym znajomościom, udawało mu się wybrnąć z opresji.
 

 Oskar Schindler Źródło: http://en.wikipedia.org
 

Przedsiębiorczy człowiek zatrudniał Żydów, dla których na tyłach swej fabryki założył obóz, w którym mieszkali. Początkowo Schindler uważał, że liczba 1300 Żydów pomnoży zyski. Żydzi służyli mu jako tania siła robocza, potem jednak objął ich swoją opieką, przekonując współbraci, że tak wykwalifikowani pracownicy są niezbędni do pracy, a jeśli coś im się stanie, on wystąpi o odszkodowanie od niemieckiego rządu.

Likwidacja krakowskiego getta była próbą umiejętności negocjacyjnych Oskara Schindlera. Dając liczne łapówki ocalił swych pracowników, których zwano odtąd „Żydami Schindlera”. Gdy do Krakowa w 1944r zbliżał się front, przedsiębiorca ewakuował produkcję i pracowników do Brünnlitz na Morawach. Gdy transport został skierowany zamiast do pracy, to do Auschwitz, również stamtąd wydostał swych podopiecznych. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945r, to właśnie ocaleni przez niego pracownicy przekazali list, w którym informowali o działalności Schindlera w czasie okupacji. Dzięki temu mógł on bezpiecznie wyruszyć w stronę Monachium.
 
 

 Oskar Schindler Źródło: www.yadvashem.org
 

Po zakończeniu wojny, Oskar Schindler utrzymywał kontakt ze swymi dawnymi żydowskimi pracownikami. Wielokrotnie też podróżował do Izraela. W 1963r otrzymał tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. To prestiżowe wyróżnienie przyznaje jerozolimski instytut Yad Vashem (hebrajska nazwa Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu).

Oskar Schindler zmarł w 1974r w Hildesheim w Niemczech i zgodnie ze swoją wolą, został pochowany na cmentarzu katolickim w Jerozolimie, na wzgórzu Syjon, gdzie potomkowie ocalałych, bądź sami ocaleni, układają kamyki na jego grobie.
 

 Grób Oskara Schindlera Źródło: http://pl.wikipedia.org
 

Choć Oskar Schindler wyglądał zupełnie inaczej, to dla mnie zawsze już będzie mieć twarz Liama Neesona, aktora, który perfekcyjnie odegrał swą rolę w „Liście Schindlera”.
 


 Liam Neeson jako Oskar Schindler Żródło: www.filmweb.pl
 
 

***

Przejdźmy się zatem po okupowanym Krakowie.

 

Wchodzimy najpierw do atelier fotografa. Słyszymy jak ustawia on kogoś do zdjęcia. W pomieszczeniu panuje półmrok. Słychać migawkę obiektywu. Ktoś będzie miał zdjęcie, być może do legitymacji lub kenkarty, czyli dowodu tożsamości , wydawanego przez władze niemieckie.




 U fotografa...
 


Od fotografa przechodzimy do fotoplastykonu. To wieloboczne urządzenie z wizjerami do oglądania fotografii, a właściwie przeźroczy, powstało w XIXw.  Widoki z egzotycznych krajów lub barwne życie miast, udokumentowane na kliszach, stwarzało możliwość uczestniczenia w życiu towarzyskim, bo często przy fotoplastykonie spotykano się, by oglądając, dyskutować. Zwykle było 25 stanowisk, przy których widz mógł się przenieść w czasie.
 

 Fotoplastykon
 

W sali tej oglądamy albumy ze zdjęciami starego Krakowa, by na chwilę zatrzymać się przy fotografiach polskich Żydów, których losy nierozerwalnie wiążą się z miastem.




 Krakowscy Żydzi



 Mieszkaniec krakowskiego Kazimierza



 Budynek Polskiego Związku Turystycznego i namiastka autokaru przed budynkiem :)



 Gmach PKO, czyli Polskiej Kasy Oszczędnościowej
 


Korytarzem przechodzimy do dworcowej poczekalni. Słyszymy odgłosy peronów, nawoływania, zapowiedzi pociągów. Zwykła krzątanina podróżnego. My też jesteśmy niejako w podróży.

 


 W poczekalni dworcowej



 Bagaż podróżnych
 


Przenosimy się do stanowiska bojowego. Widzimy broń i sprzęty militarne.
 
 

 Sprzęt militarny



 Stanowisko bojowe
 
 
 
Tu widzimy też tankietkę TKS, czyli mały polski czołg rozpoznawczy, który był wyposażony w czołgowy karabin maszynowy. W 1939r czołgi te były najbardziej powszechną bronią polskich sił pancernych. Niestety ponosiły duże straty ze względu na swoją budowę.

 

 Tankietka TKS
 


Tym razem wchodzimy do żydowskiej kamienicy. Ktoś na klatce zostawił dziecięcy wózek. W skrzynkach pocztowych leżą kartki.
 

 Na klatce kamienicy



 Kartki w skrzynkach pocztowych



 Kartki w skrzynkach pocztowych
 

To tak, jakby weszło się przez klatkę na kolejną brukowaną ulicę. Tyle, że widok jej nie cieszy. Teraz widzimy na murach odezwy niemieckie, zarządzenia i komunikaty, jakich pełno było w okupowanym mieście. Tym, co rzuca się w oczy najbardziej, to czerwone płachty ze swastyką, symbolem, który budził powszechny lęk wśród ludzi.

 
 Na krakowskiej ulicy...
 


Szybko przechodzimy przez tę część ulicy, by wejść na plac, na którym zatrzymał się miejski tramwaj. Słyszymy szybkie kroki, odgłosy przejeżdżającego tramwaju. Nie wszyscy mieszkańcy mogli z niego korzystać…


 Tramwaj jadący w kierunku dzielnicy Krakowa - Salvator



 Byli równi i równiejsi...

 

Wreszcie docieramy do Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chyba każdy, kto interesuje się tematyką II wojny światowej wie, jakim podstępem Niemcy  posłużyli się, by zgładzić elitę inteligencką Krakowa. Pod pozorem konferencji naukowej zebrano profesorów i kadrę dydaktyczną i prosto z sali wykładowej wywieziono do obozu zagłady. Była to tzw. Akcja Sonderaktion Krakau.

Generalny Gubernator Hans Frank tak mówił w Łodzi w październiku 1939r: „…Polakom należy umożliwić kształcenie się jedynie w takim zakresie, aby uświadomili sobie, iż jako naród nie mają żadnych perspektyw (…)…”  Nie od dziś wiadomo, że niewykształconym narodem łatwiej sterować. Słowa Hansa Franka zostały potraktowane dobitnie w listopadzie 1939r podczas pamiętnej „fałszywej konferencji”.
 
 
Na Uniwersytecie Jagiellońskim
 
 
 
Wchodzimy do sali wykładowej Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie wisi tabliczka z przemową SS Sturmbannführera Bruno Müllera do profesorów.
 
 
Przemówienie skierowane do profesorów UJ
 
 
 
 Rektor UJ w 1939r - prof. Tadeusz Lehr-Spławiński
 
 
Niemiecka czapka leżąca na katedrze robi strasznie wymowne wrażenie.
 

 Sala uniwersytecka
 

I znów jesteśmy na krakowskiej ulicy. Słyszymy kroki maszerującego wojska. Wrażenie potęgują obracające się słupy, na których widnieją niemieccy żołnierze. Ma się złudzenie, jakby wojsko przechodziło obok nas. Wokół tabliczki ze starymi nazwami różnych miejsc, czy ulic miasta.
 
 
Tu nawet posadzka ma pewien szczegół - widnieje na niej symbol swastyki
 
 
 

Kiedyś Rynek Główny, potem Stary Rynek, by w końcu zostać Placem imienia Adolfa Hitlera...



 Ulica Gołębia



 Tablica Teatru Państwowego

 
W części tej wystawy można zobaczyć też archiwalne zdjęcia. Mnie zaciekawia jedna fotografia, przedstawiająca „ślub na odległość”. W czasie wojny Niemki, które mieszkały wtedy w Krakowie, wychodziły za mąż za żołnierzy walczących na froncie. W ogóle nie znały ich. Nie wiem, czy było to bardziej dziwne, czy przerażające. Zapewne jako wdowy, mogły liczyć na specjalne renty od III Rzeszy. Ale tak po ludzku, jest to nie do pomyślenia.


 Fotografia przedstawiająca "ślub na odległość "
 

Wreszcie docieramy na ulicę, której nazwa większości ludziom kojarzy się z jednym. Na ulicy Montelupich w czasie wojny było hitlerowskie więzienie policyjne, podlegające Gestapo. Tu dokonywano masowych egzekucji więźniów. Również w okresie komunizmu znajdowało się tam więzienie. 21 kwietnia 1988r wykonano ostatnią karę śmierci. Dziś mieści się tam Areszt Śledczy.
 
 
Ulica prowadząca wprost do więzienia...


W celach można zobaczyć napisy więźniów oraz drobne przedmioty wykonane rękami osadzonych, m.in. różaniec z chleba.


 Przy celach więziennych
 

I znów jesteśmy w krakowskim tramwaju. Tym razem jedziemy nim w dalszą podróż. Obrazy okupowanego miasta migają nam w oknach pojazdu. Na drewnianych ławkach można usiąść i przejrzeć prasę.
 
 
 
W tramwaju...
 
 
 
 W tramwaju...
 

Wysiadamy na przystanku Kraków Główny.
 
 
Jedna z wielu tablic Krakowa okresu okupacji
 
 
 
Wchodzimy na klatkę schodową, której jedna ze ścian pokryta jest tabliczkami z nazwami ulic.
 
 
Tabliczki z nazwami krakowskich ulic
 
 
 
Tu też można dostrzec złoto i dobra zrabowane społeczności żydowskiej, a także dokumenty, zdjęcia i sprzęty codziennego użytku.

 

 Artykuły biurowe, fotografie, wycinki wspomnień z czasów wojny



 Żydowskie dobra odebrane właścicielom

 

Wkraczamy do krakowskiego getta. 


Opaska na ramię, którą obowiązkowo nosili Żydzi


Spacerujemy wokół jego murów, tak szarych, jak szare było życie Żydów.



Szare mury getta



Plan getta



Wstrząsające są gabloty z zachowanymi listami i grypsami. Cześć  z nich pisały osoby znane, m.in. Roman Polański, czy jego kuzynka Roma Ligocka, tzw. „dziewczynka w czerwonym płaszczyku”, tak charakterystycznie przedstawiona w „Liście Schindlera”.


List z getta



 List z getta
 

Obraz wojny, traumatyczne przeżycia codzienności, widziane oczami dzieci, które bardzo szybko musiały dorosnąć, wszystko to razem daje przygnębiające wrażenie.
 

 List z getta
 

W jednym z pomieszczeń przedstawiono przykładowe mieszkanie rodziny żydowskiej. Stłoczenie ludzi na małej powierzchni wydaje się całkiem nieludzkie. Do tego ludzie ci próbowali normalnie żyć. Doskonale przedstawiono taką sytuację w pierwszych częściach serialu „Czas Honoru”, gdzie Żydzi zamknięci w gettcie wysprzedawali jedyne dobra, jakie im zostały, za kawałek chleba, koca czy poduszki. Nam, posiadającym coraz więcej, trudno wyobrazić sobie takie życie. Ale ono było…

 

 Przykład mieszkania pełnego lokatorów, gdzie każdy szukał dla siebie kawałka miejsca


 
 Jedno pomieszczenie spełniało dwie funkcje: kuchni i łazienki
 

Równolegle do niego toczyło się życie niemieckich urzędników, w tym Oskara Schindlera. Jego gabinet zachował się w całości ze zniszczeń wojennych. Widzimy tu biurko wraz z wyposażeniem. Wygląda to trochę tak, jakby właściciel na moment tylko wyszedł z gabinetu i zaraz wróci.



Biurko w gabinecie Oskara Schindlera



Prasa codzienna na biurku Oskara Schindlera



Tu znajduje się też „Arka Ocalonych”, czyli stos stworzony z tysięcy garnków wyprodukowanych przez jego pracowników w czasie wojny. Zamknięte jest to w sześcian, którego wewnętrzne ściany pokryte są nazwiskami ocalonych Żydów.


"Arka Ocalonych"


 
 Garnki, dzbanki, menażki - czyli to, co uratowało życie tylu ludziom...

 
Biurowym korytarzem, na ścianach, którego króluje cięty dowcip społeczeństwa polskiego wobec okupanta, dochodzimy do krakowskiej ulicy, na której zaglądamy w witryny sklepów. I tak mamy zegarmistrza, sklep z odzieżą, sklepik z bielizną, filatelistę itp. I znów słyszymy odgłosy ulicy. Ktoś coś kupuje, ktoś coś sprzedaje. Normalne życie toczyło się mimo okropieństwa czasu. Czasem, by żyć trzeba było handlować.


 Układanka - puzzle, po ułożeniu pokazywała twarz Hitlera


 
 Satyryczny rysunek - polski opór przed okupantem



 Witryny sklepowe krakowskiej ulicy



 Pracownia gorseciarska



 Salon sukien ślubnych



 W handlu przodowały kobiety. Mężczyźni zwykle walczyli na froncie lub w podziemiu.

 
Zmęczeni zakupami lub handlem wracamy do mieszkania. Ale nie jest to zwykłe mieszkanie. To konspiracyjna dziupla. Z pozoru, na pierwszy rzut oka, ot kuchnia jakich wiele. Ale wystarczy zajrzeć za szafkę, by przekonać się, że za nią mieści się skrytka na broń. Takich schowków było wiele w konspiracyjnych mieszkaniach.

 

 Kuchnia w konspiracyjnym mieszkaniu


 
 Schowek za szafką



 Salon w konspiracyjnym mieszkaniu
 

Ponownie wychodzimy pod mury getta. I trafiamy na jego likwidację. Wszystkie sprzęty wyrzucone na ulicę tworzą bezkształtny stos, który następnie będzie podpalony. Ich właściciele wyruszą w swą ostatnią wędrówkę aż do bramy obozu w Płaszowie. A stamtąd trafią m.in. do Auschwitz lub Auschwitz-Birkenau.



Mury getta



 Likwidacja getta
 

Przechodzimy i my – symbolicznie – przez Płaszów, by wyjść ponownie na ulice Krakowa.

 

 Brama obozu przejściowego w Krakowie - Płaszowie
 

I trafiamy do fryzjera.


Szyld fryzjera



Zakład, w którym słyszymy codzienne rozmowy, także plotki podszyte niepokojem o dalsze losy, oferuje bardzo wiele. Usługi obejmują począwszy od golenia, poprzez cięcie i trwałe ondulacje, na masażu głowy kończąc. Coś czego nie spotyka się już dziś to loczkowania żelazkiem lub przykręcanie wąsów żelazkiem J.  Reszta usług pozostała niezmienna i jest wykonywana i dzisiaj, tyle, że już bardziej unowocześniona.


Wnętrze zakładu fryzjerskiego



Suszarki



 Cennik usług



 Umywalka



 A gdyby ktoś miał jakieś "ale"...

 
Zrobiwszy sobie fryzury, zmierzamy ulicą dalej. Życie, mimo wojennej rzeczywistości, toczyło się czasem z zachowaniem pozorów normalności. Zwłaszcza dzieciom, rodzice starali się dać maksymalnie poczucie radości właściwej dzieciństwu. A co może sprawić większą radość, niż zabawka?


Zabawki




Zabawki

 

Przechodzimy obok wystawy zabawek, pochodzących z prywatnej kolekcji. Tu też można zobaczyć bożonarodzeniowe szopki, których postacie bynajmniej  nie przypominają Trzech Króli.



Szopka


 
 Szopka

 

Wreszcie trafiamy do piwnicy Adama Kowalskiego, pseudonim „Koński”, członka Armii Krajowej. W jego piwnicy przy ul. Ogrodowej w Mogilanach , od marca 1943r do końca okupacji, 10 uciekinierów z getta ukrywało się. Adam Kowalski podarował im radio, narażając się tym samym na podzielenie losu Żydów w razie wpadki. Dla ukrywających się radio było łącznikiem z wolnością, codziennie słuchali wieczorem audycji w języku polskim, nadawanych z Londynu. Z nich dowiedzieli się o sowieckiej ofensywie.


W piwnicy Adama Kowalskiego pseudonim "Koński"



Spoglądamy na wąskie prycze, przykryte siennikami i kołdrami. Jakże trudno wyobrazić sobie 10 osób stłoczonych w tak małym pomieszczeniu.


Czy tu mogło zmieścić się tyle ludzi?

 

Kolejna sala jest jasna i duża. To „ sala wyborów” – symbol etycznych wyborów, postaw i dylematów w czasie wojny. To ostatnia sala, kończąca wystawę, nie licząc niby sieni, w której za szybą zaprezentowano spalone lub nadpalone księgi żydowskie, jak sądzę Tory i Talmudu.



 "Sala Wyborów"


 
 Spalone księgi żydowskie
 

Krótkie spojrzenie na zaplecze fabryki i już wychodzimy z budynku poprzez hol, w którym zamiast okien są portrety Ocalonych.


Na tyłach budynku administracyjnego fabryki



 Na tyłach budynku administracyjnego fabryki



Hol ze zdjęciami Ocalonych

 

Poza nami zostaje brama, za którą tyle ludzi zdołało przeżyć.


Brama prowadząca do Emalii
 

 
***

Obie z Agą jesteśmy wstrząśnięte, ale czujemy, że warto było tę wystawę nie tyle zobaczyć, co przeżyć. Bo nie sądzę, by kogoś pozostawiła obojętnym. Twarze obcokrajowców, zwłaszcza młodzieży, z którą mijaliśmy się po trasie muzeum, dobitnie świadczą o tym, że temat tu poruszany nie jest tylko odległą przeszłością, lecz przestrogą dla przyszłości.


Na zewnątrz czekał na nas Grześ. Nie przypuszczał, że tyle czasu zajmie nam zwiedzanie. My też tego nie przewidziałyśmy. Wracamy do Zakopanego w ciszy…

 

K O N I E C

2 komentarze:

  1. Strasznie mi wstyd, ponieważ w Krakowie jestem codziennie a tutaj nigdy nie byłam.
    Wystawiam sobie z historii 1, a Ciebie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Zatem obiekt ten masz do nadrobienia w wolnej chwili. Wybierz się tam, a z pewnością z historii poprawisz ocenę ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń