O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

piątek, 11 listopada 2016

Tatry - Orla Perć: odcinek Zawrat - Kozia Przełęcz cz. 1

Nie tylko dla orłów,
czyli wędrówka pierwszym odcinkiem Orlej Perci
27.08.2016r. cz. I


Jeśli w górach jest piękna pogoda, trzeba z niej korzystać, wychodząc na szlak. Prognozy zapowiadały „żyletę” do końca tygodnia, więc postanowiłam działać. To nic, że założenie tego urlopu było zgoła inne. Przecież znów jestem w górach.
Pobudka o 5 rano jest ciężka, ale mimo to podnoszę się z łóżka i idę zrobić śniadanie na drogę. Ciepła herbata w termos to jest to.
Pierwszym autobusem dojeżdżam w rejon dworców, by tam przesiąść się w busik jadący do Morskiego Oka. Resztki snu z oczu przegania mi widok sznura samochodów. Stoimy w korku. Rany Julek, przecież jest koniec wakacji, czemu ci ludzie nie jadą kupować wyprawek szkolnych dzieciom? Busik jedzie pod prąd (ach ci górale). Notuję w pamięci, żeby w tym roku nie wybierać już żadnej trasy, która wiodłaby z Drogi Oswalda Balzera.
Po siódmej wchodzę na sławetny asfalt i wśród tłumu ludzi podążam, na szczęście, tylko do Wodogrzmotów Mickiewicza. W głowie ciągle siedzi mi tekst: „… i choćbym podążał cienistą doliną…” Zakładam czapkę, szalik i rękawiczki. Z ust idzie para. Tu zawsze jest zimno. Oby wyjść wyżej i będzie cieplej.
Pędem przemierzam urokliwą, choć dla mnie zwykle męczącą Dolinę Roztoki. Opisywałam ją już niejednokrotnie, więc nawet nie silę się na robienie zdjęć. Oczywiście przy Starej Roztoce jem pierwszą kanapkę.
Kolejnym przystankiem na złapanie oddechu jest przepiękna Wielka Siklawa. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Powoli rozbieram się z kolejnej warstwy ubrań.


Wielka Siklawa



Wołoszyny



Czubek Koziego Wierchu


Przede mną otwiera się Dolina Pięciu Stawów Polskich. Nad Wielkim Stawem Polskim robię krótką przerwę. Przysiadam na kamieniu i wcinam herbatniki z czekoladą. Jest pięknie. Pogoda to tzw. „lampa”. Majestatyczne Wołoszyny, Kozi Wierch, po drugiej stronie Szpiglasowy Wierch i masyw Miedzianego, doskonale odcinają się na tle niebieskiego nieba. Żadnej chmurki, żadnego gromu, żadnego deszczu. To jest to. Żal byłoby nie wychodzić z domu, choć temperatura ma dziś sięgać 30°C. Oczywiście w górach jest ciut chłodniej, ale i tak, jak na wędrówkę, temperatura jest wysoka.


Wielki Staw Polski



Wielki Staw Polski


Wchodzę na niebieski szlak, prowadzący na Zawrat. Podążałam nim tylko do odbicia na Kozi Wierch i kawałek dalej, gdzie łączy się z odbiciem na Szpiglasową Przełęcz. To, co jest dalej, jest dziś dla mnie zagadką. Kiedy rok wcześniej siedziałam sobie na Zawracie, szlak wydawał się łatwy. Teraz mozolnie pięłam się do góry.


Szlakowskaz w Dolinie Piątki



Wielki Staw Polski



Stoki Opalonego i Miedzianego



Szpiglasowy Wierch



Na szlaku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich



Na szlaku - Liptowskie Mury



Kupka kamieni, czyli najwyższy szczyt polski - Kozi Wierch :) - ach ta górska perspektywa...



Na szlaku



Wyżej i wyżej...



Droga na Szpiglasową Przełęcz


Minęłam zejście na Szpiglasową Przełęcz z lewej, potem wejście w Dolinkę Pustą. Kamień po kamieniu, wchodzę coraz wyżej. Za plecami mam całą Dolinę Pięciu Stawów, a przed sobą coraz bardziej widoczny Zadni Staw Polski, który spod schroniska w Piątce, jest niewidoczny. Okazuje się, że szlak, mimo ciągłego wchodzenia pod górkę, jest bardzo malowniczy i w sumie łatwy.


Świnica i Mały Kozi Wierch (za szlakowskazem)



Dolinka Pusta: od lewej: Świnica, Mały Kozi Wierch, Zamarła Przełęcz ze skałą "Chłopek", Zamarła Turnia i Kozi Wierch



Cienka linia Czarnego Stawu Polskiego, a nad nim Liptowskie Mury



W drodze na Zawrat



Dolina Pięciu Stawów Polskich



Granatowy Wielki Staw Polski oraz zielony Czarny Staw Polski z drogi na Zawrat



Dolinka Pusta


Po drodze przystaję i rozmawiam z tymi, co schodzą tym szlakiem. Wszyscy zgodnie twierdzą, że na Zawracie tłum ludzi, którzy przyszli od strony Świnicy. Nijak ma się to do pustego szlaku w Tomanowej Dolinie… No cóż, trudno. Idę tam z nadzieją, że nie wszyscy będą potem podążać Orlą Percią.


Czarny Staw Polski i szczyty słowackie



Tatry Bielskie wyłaniające się zza Opalonego



Wole Oko


Za kolejnym zakrętem kamienistej dróżki, widzę mój mały cel – Przełęcz Zawrat. Rzeczywiście jakoś tam gęsto. Ale, choć wydaje się do niej blisko, muszę jeszcze pokonać kawał drogi. Gdzieś w głazowisku Dolinki pod Kołem, słyszę świsty. Zastanawiam się, czy to świstaki czy płochacze. Tych małych, sympatycznych zwierzaczków nie jestem w stanie wypatrzeć między kamieniami. Wszystko zlewa się w jedno. Za to, co i rusz, zrywają się do lotu ptaszki, więc wciąż nie wiem, kto wydaje te świsty.


Dolinka pod Kołem i Przełęcz Zawrat



Na Szlaku, w dole Czarny Staw Polski



Dolinka pod Kołem i szlak na Zawrat



Dolina Piątki



Na szlaku



Choć Zawrat wydaje się tak blisko, to trzeba jeszcze trochę przedreptać



Zadni Staw Polski i wierzchołek Krywania (na ostatnim planie)



W Dolince pod Kołem



Przełęcz Zawrat


W końcu staję po raz kolejny, chyba trzeci raz w życiu, na Zawracie. Znajduję wolne miejsce i siadam na mały popas. Ze zdziwieniem stwierdzam, że mam zasięg, więc melduję się, żem jeszcze żywa. O tym, co widać z przełęczy pisałam TUTAJ, przy okazji wyprawy na Zawrat i potem dalej na Świnicę. Dziś widoczki są równie piękne. Nawet Krywań nieśmiało wygląda spoza gór. Bardzo dobrze widać rysę na Rysach. Stąd szczyt nie wydaje się taki wielki.


Zawrat 2159 m n.p.m.



Na przełęczy Zawrat



Zadni Staw Polski, z prawej Walentkowy Wierch (2156 m n.p.m.)



Tatry Wysokie z nad masywu Miedzianego, w centrum zdjęcia Rysy z widoczną rysą, Ganek i z prawej Mięgusze



Tatry Wysokie - widok z Zawratu



Dolinka pod Kołem z Zawratu


Można by siedzieć tu i upajać się widokami. Słyszę zdyszane głosy turystów, którzy nadchodzą od strony Świnicy, że miało być lekko i przyjemnie, a to porządny wycisk jest. Potwierdzam, że szlak od Świnicy jest bardzo wymagający. A jeszcze cięższy jest od Doliny Gąsienicowej.  Łańcuchy często blokują ludzi. Wzmagają strach, tymczasem w wielu miejscach są ułatwieniem. Są po to, by bezpiecznie przedostać się dalej. Ale z drugiej strony ma się wrażenie, że życie zależy w pewnej mierze od tego krowiego łańcucha, który kiedyś, ktoś umocował.  No i właśnie na mnie teraz czekają łańcuchy. Zbliża się pora zmierzenia się z trasą, którą pokonało się prawie 20 lat temu. Cóż, wtedy doszło do załamania pogody, nic nie było widać. Sama satysfakcja, że się było na kawałku Orlej Perci, nie wystarczała. Dziś mogę się zmierzyć z tym, czego moje oczy nie widziały wtedy.

Koniec cz. I

c.d.n. … Hej!

9 komentarzy:

  1. No to czekam na dalszą relację, bo przy takiej pogodzie zapowiada się miodnie.
    Na Zawracie zebrał się prawdziwy tłumek. :O

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj było miodnie😄 Na szczęście zostawiłam tłum na Zawracie i dalej było idealnie. Udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny początek trasy, pewnie dalej będzie tylko ładniej. Kiedyś bardzo chciałem przejść tę trasę, teraz to już raczej niemożliwe, coraz bardziej dokucza mi kolano podczas schodzenia z dół. Tak więc cieszę się na Twoje kolejne zdjęcia, bo jak zawsze są świetnej jakości i szczegółowo pokazują kolejne etapy wędrówki.
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że owszem, było ładniej :) Na pewno weselej, ale o tym w następnym odcinku trasy po grani :) A z kolanami to i ja mam problemy, więc doskonale rozumiem co czujesz. W tym roku załatwiłam sobie dodatkowo biodro, co zapewne z kolejnymi latami i zmianą pogody będę odczuwać. Ale trzeba się z tym pogodzić. Ściskam weekendowo :)

      Usuń
  5. Fajnie się zapowiada resztą wędrówki.

    Ja bym wolał na Zawrat podchodzić od Murowańcam jakoś nie lubię tego odcinka do Piątki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od Murowańca szłam na Zawrat rok wcześniej. Moim zdaniem chyba bardziej płasko jest od Piątki, więc wiecej osób może dotrzeć na przełęcz. Od Gąsienicowej jest więcej podejść no i łańcuchy na koniec, co blokuje niektórych. Ale tak czy owak jest pięknie :) Już niedługo ciąg dalszy. Pozdrawiam :)

      Usuń