O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

sobota, 2 listopada 2013

Tatry - Boczań - Kasprowy Wierch - Kuźnice




Tatry... Moje miejsce na ziemi. Moja największa pasja.
Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole.
A dlaczego chodzę po górach?
Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu... Bo góry są.
ODPOCZYNEK W GÓRACH,

CZYLI JAK SIĘ ZMECZYĆ,

ŻEBY ODPOCZĄĆ


Wędrówka z Kuźnic na Kasprowy Wierch

przez Boczań i Dolinę Gąsienicową


Dzisiejszy spacer będzie głównie w mojej ulubionej dolinie – Gąsienicowej.

Wyruszam z Kuźnic szlakiem niebieskim na Boczań. Szlak wiedzie mnie drogą przez las. Droga jest kamienista, szeroka, stanowi dobry masaż dla stóp.


Początek szlaku



 Pierwsze metry szlaku to duże kamienie

Po jakimś czasie kamienna droga przeradza się w ubitą szutrową drogę z wystającymi co i rusz kamieniami.


 Kontynuacja szlaku



 Troszkę kamieni, troszkę korzeni ;)

Wreszcie docieram do Skupniów Upłazu, gdzie szlak jest szeroki i przyjemny widokowo. Pisałam już o nim przy okazji wyprawy na Kościelca. Jest to jeden z moich ulubionych szlaków w Tatrach.
Mozolnie pnę się do góry. Na horyzoncie widać już Wielką Kopę Królowej.



 Skupniów Upłaz - na horyzoncie Wielka Kopa Królowej

Na Skupniów Upłazie, po mojej lewej stronie, widać Dolinę Olczyską z Małym i Wielkim Kopieńcem, a po prawej widać Dolinę Jaworzynki. 


Dolina Olczyska z Małym i Wielkim Kopieńcem



  Dolina Olczyska



Dolina Jaworzynki - na horyzoncie Giewont



 Dolina Jaworzynki - w tle Kasprowy Wierch, cel wędrówki



 Dolina Jaworzynki w pełnej krasie



Z każdym krokiem otwiera się za moimi plecami panorama na Zakopane.  Widać też Giewont, choć z tej strony zupełnie niepodobny do „śpiącego rycerza”.



Zakopane, a właściwie Olcza i dalej zabudowania Poronina



 Pasmo Gubałówki



 Na Skupniów Upłazie



 Wielka Kopa Królowa (1531m n.p.m.)



 Na szlaku



 Okno na Dolinę Jaworzynki - z lewej strony strome stoki Giewontu

Wreszcie osiągam Przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.). Tu krótka chwila na odpoczynek i łyk wody. Stąd jeszcze pół godziny do Schroniska PTTK, tzw. „Murowańca”.


 Przełęcz między Kopami



 Na przełęczy

Szeroką aleją pośród kosodrzewiny kieruję się w stronę Doliny Gąsienicowej. Już z tego miejsca otwierają się mi pierwsze widoki na Orlą Perć. Choć Żółta Turnia dominuje w tym krajobrazie, to mój wzrok wciąż biegnie ku szczytowi Kościelca, góry zdobytej dwa lata wcześniej. Nie mogę nasycić oczu tym widokiem.


 Orla Perć - widok ze szlaku



 Zbliżenie na Orlą Perć



 Kościelec (2155 m n.p.m.)



 Żółta Turnia (2087 m n.p.m.)

Po pewnym czasie na trasie widać pierwsze zabudowania Hali Gąsienicowej. W pierwszym jest tak zwana „Betlejemka”, czyli Centralny Ośrodek Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu.

Pierwszy widok



 Powoli wyłaniają się zabudowania Doliny Gąsienicowej



 Betlejemka


Hala Gąsienicowa wita mnie różowymi kwiatami wierzbówki kiprzycy. Wygląda to pięknie. I do tego widok na całą Orlą Perć. Czy można chcieć czegoś więcej? Można jedynie chcieć mniej ludzi, ale każdy chce podziwiać  piękno gór. Pół biedy, jeśli docenia to, co widzi, gorzej, jak nie potrafi tego robić w ciszy. A takich w tych stronach jest niestety zdecydowana większość.


W Dolinie Gąsienicowej - to się nazywa zgrać kolorystycznie z przyrodą ;)



 Orla Perć nad Doliną Gąsienicową

Już z daleka, między drzewami widać zielony dach schroniska. O samym „Murowańcu” pisałam w poście o Kościelcu, więc nie będę się powtarzać.


Zielony dach schroniska widać między drzewami. Nad nim górują Kościelce.



Szlakowskaz w Dolinie Gąsienicowej



 Przed wejściem do schroniska



 W Murowańcu działa oddział TOPRu


Z każdym krokiem, gdy się do niego zbliżam, słyszę gwar jak w ulu. Wszystkie ławy są zajęte na dworzu. Ja jednak kieruję się do środka. Tu koniecznie robię przerwę na kultową szarlotkę i herbatkę z cytrynką. Lubię schroniska. Mają zawsze fajną atmosferę. No i człowiek czuje się jakby młodszy wśród młodzieży akademickiej.


 Kultowa szarlotka i kultowy kubek przypominający mi zawsze "stare, dobre" czasy

Przed wyjściem na dalsze wędrowanie, sprawdzam wywieszoną prognozę pogody. Dobrze wiedzieć, co czeka mnie w kolejnych godzinach dnia.

Ze schroniska oddalam się żółtym szlakiem na Kasprowy Wierch. Wedle szlakowskazu mam godzinę i dwadzieścia minut.


 Szlakowskaz przy schronisku

Wyboista droga wiedzie mnie pośród kosodrzewiny.


Droga w kierunku Kasprowego Wierchu



 Kamienie, niczym schodki, poprzez kosodrzewinę prowadzą do celu, widocznego na horyzoncie


Mijam  okresowe stawki. Po prawej stronie towarzyszy mi grzbiet Gładkiego Stawiańskiego, zaś po lewej rozległa Dolina Gąsienicowa, najbardziej zielona ze wszystkich dolin oraz przepiękny widok na całą Orlą Perć. Masyw Granatów wciąż przede mną, więc mój wzrok sam tam biegnie, gdzie nogi jeszcze nie stanęły.



 Okresowy stawek na szlaku



 Granaty widziane ze szlaku



 Szczyt Kościelca - stąd najlepiej widać, jak stromy jest to wierzchołek i jak trudna wiedzie tam droga...



 Orla Perć, Granaty i Kościelec z Karbem, widziane ze szlaku

Coraz bardziej oddala się budynek schroniska, niknąc w zielonej gęstwinie tzw. Lasu Gąsienicowego. Przede mną  rysuje się już dzisiejszy cel wędrówki – Kasprowy Wierch. Ale jeszcze wciąż odwracam się, by popatrzeć na dumny Kościelec. Stąd widać też cały Karb. Całą jego długość. Wracają znów wspomnienia.



Murowaniec zostaje w tyle



 Kasprowy Wierch - wydaje się tak blisko...



        Na szlaku

Wchodzę w Suchą Dolinę Stawiańską. Przechodzę pod wyciągiem krzesełkowym, który teraz odpoczywa, by zimą być okupowanym przez narciarzy. Ciężkie, stalowe słupy wydają się olbrzymami.


Szlak na Kasprowy Wierch



 Na szlaku



 Szlak biegnie pod wyciągiem krzesełkowym


Odwracam się, by spojrzeć za siebie. W dole coraz większa Dolina Gąsienicowa.



Zielona Dolina Gąsienicowa



Zaczynam dostrzegać Zielony Staw oraz Kurtkowiec. Z tej perspektywy jeszcze przypominają wąską kreskę. Pomału z prawej strony wyłania się widok na Kuźnice i Zakopane w oddali.



Dolina Gąsienicowa w dole



 Zielony Staw i Kurtkowiec



 Orla Perć, w dole Czerwone Stawki i Kurtkowiec



 Orla Perć widziana ze szlaku



 Mały odpoczynek



 Uhrocie Kasprowe i miasto w tle

Kasprowy Wierch jest już coraz bliżej. Z daleka słychać ludzi. Mozolnie wspinam się po głazach, robiąc co kilka kroków odpoczynek. Niby blisko, a daleko.


Z każdym krokiem coraz wyżej



Kasprowy Wierch - górna stacja kolejki


Wreszcie osiągam Suchą Przełęcz (1950m n.p.m.). Stąd już dosłownie kawałek do szczytu. Tu wpadam w tzw. stonkę turystyczną. Kasprowy Wierch jest dosłownie zadeptany.



 Na Suchej Przełęczy



 Widok z Suchej Przełęczy w kierunku słowackiej Cichej Doliny

Przerażające są dwa fakty: jeden, że turyści uznają w Tatrach tylko dwa szczyty, tj. Giewont i Kasprowy, a drugi, że w obrębie Kasprowego nie ma zasady, by schodzący przepuszczali wchodzących. Młodzi ludzie lecą po głazach na łeb i szyję. Apeluję, by w górach nie szpanować umiejętnością szybkiego wyhamowywania, bo można się przeliczyć. Potem do takich „turystów” wzywany jest helikopter, bo noga złamana… Proszę, uszanujmy pracę ratowników.

To, że na Kasprowym jest tyle osób, to oczywiście dzięki kolejce. Ale o tym, że na górze nie ma asfaltu, tylko kamieniste podłoże, kobiety w obcasach i panowie w klapkach, albo nie doczytują, albo lekceważą, jeśli już to wiedzą.

Nic to, jestem przy górnej stacji kolejki. Szybka pieczątka do książeczki i wchodzę wyżej na sam szczyt Kasprowego Wierchu (1987m n.p.m.). Sam wierzchołek, znajdujący się nieco powyżej górnej stacji kolejki, jest prawie cały zapełniony ludźmi.


Na szczycie Kasprusia



 Beskid i "autostrada" na niego. Z lewej kawałeczek Świnicy



 Orla Perć i szlak, którym szłam

Kasprowy Wierch zapewnia wspaniałe widoki wokół. Zaczynając  od Orlej Perci, Świnicy, słowackiej, kultowej góry – Krywania, poprzez Tichą Dolinę, następnie Goryczkową Czubę z oddalonymi Czerwonymi Wierchami. Ponad nimi widoczne są szczyty Tatr Zachodnich. Wreszcie ze szczytu puszy się Giewont w całej okazałości, a przy dobrej widoczności, na horyzoncie można dopatrzyć się Babiej Góry oraz beskidzkich szczytów.


Przez Goryczkową Czubę w stronę Tatr Zachodnich



 Giewont widoczny ze szczytu



Narodowa Góra Słowaków - Krywań

Nic więc, dziwnego, że tyle osób wybiera tę górę, choć o cichej kontemplacji mowy nie ma. Siadam chwilę na kamieniu. Wieje wiatr, więc postanawiam szybko schodzić. Jeszcze tylko jedno spojrzenie w stronę Orlej Perci i widocznego teraz lepiej Kurtkowca i kieruję się do zielonego szlaku, którym zamierzam zejść do Kuźnic. Według szlakowskazu mam 2h 20 min.


Zielony Staw, Kurtkowiec, Świnica, Kozi Wierch i prawie calutka Orla Perć


Zaczynam mozolne zejście. Czas jest dobry. Po drodze mijam ludzi, którzy tym szlakiem wchodzą. Sam szlak wiedzie najpierw po dużych kamieniach prosto w dół, co męczy zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Po drodze mijam ze dwie ekspozycje, gdzie trzeba mocno uważać, żeby nie zlecieć w dół.


Początek zejścia z Kasprowego Wierchu



Zejście wzdłuż wyciągu Goryczkowego



 Sucha Czuba (1696m n.p.m.)



 Sucha Czuba i przepaść przed nią



 Nalepki i Sucha Dolina Kasprowa w dole



 Białe skały na drugim planie to Zawrat Kasprowy



 Nalepki i Orla Perć na dalszym planie



 Kolejka na tle masywu Bałdy

Po prawej stronie widoczne Granaty oraz bliżej Uhrocie Kasprowe i masyw Bałda. Wszystko, co króluje nad Doliną Kasprową łącznie z Zawratem Kasprowym.



Szlak z Kasprowego, czy też na Kasprowy :)



 Ze szlaku widać już Kalatówki


Na wysokości Suchej Czuby (1696m n.p.m.) widać już doskonale polanę Kalatówki i stojące na niej schronisko. Idąc dalej wyłaniają się już Myślenickie Turnie, a więc połowa drogi.


Polana Kalatówki widziane ze szlaku



 Kalatówki i Myślenickie Turnie

W pewnym momencie słychać silnik helikoptera. To TOPR leci na ratunek. Chcę wierzyć, że ktoś naprawdę potrzebuje pomocy, a nie, że ratownicy są wzywani do zmęczonych turystów, co miało niedawno miejsce.


Na ratunek...



 TOPR w akcji

Szlak dalej wiedzie ubitą drogą, ubezpieczoną po bokach dużymi głazami. Prowadzi wprost w piętro kosodrzewiny. Odwracam się do tyłu i Kasprowy Wierch wydaje się taki malutki, niepozorny. W kosodrzewinie szlak zaczyna być złożony z płaskich kamieni, by potem, po wejściu w piętro lasu, zmienić się w kamienne, zabezpieczone schodki, gdzie niegdzie z wystającymi korzeniami.



Szlak wiedzie w kosodrzewinę



 Kasprowy Wierch - z tej perspektywy zupełnie niepozorny



 Szlak w piętrze lasu, zbliżamy się do Myślenickich Turni

Wreszcie mijam Myślenickie Turnie (1354m n.p.m.). Stąd do Kuźnic jeszcze godzina drogi. I praktycznie cały czas lasem. Słońce widoczne jest jedynie na Polanie Kasprowej, gdzie widać uschłe drzewa oraz mnóstwo fioletowego kwiecia.



Myślenickie Turnie - stacja pośrednia kolejki



 Stąd już tylko godzinka drogi do Kuźnic



 Polana Kasprowa

I tak lasem wychodzę pod kolejką linową i kończę trasę tuż obok jej dolnej stacji.



 Koniec trasy, dla niektórych początek :)

Całość trasy z odpoczynkami na zdjęcia, podziwianie widoków, przypadkowe rozmowy, zajęła mi ok. 7 godzin, wliczając w to odpoczynek w schronisku i konsumpcję szarlotki.

Uważam, że była to miła trasa, może z wyjątkiem tego tłumu na Kasprowym Wierchu. Ale, skoro się tam poszło…

Tak oto można się zmęczyć, by jednak po takiej wędrówce czuć się wypoczętym. Takie pozytywne zmęczenie J. I takie lubię najbardziej. Polecam doświadczyć tego na własnej skórze, a właściwie w nogach.


Do zobaczenia na szlaku!


Hej!

12 komentarzy:

  1. Dolina Gąsienicowa jest również moją ulubioną doliną tatrzańską :) Bardzo przyjemna wycieczka, piękne zdjęcia... My na Kasprowy wchodziliśmy jedynie raz, zimą... zielony wygląda całkiem ładnie :) Mam drobną uwagę co do jednej fotografii, na której widać Skrajną i Pośrednia Turnię, Świnicę i Kościelec - podpisaną "Orla Perć". Właściwie Orlej nie widać ani kawałeczka, bo zaczyna się dopiero na Zawracie :) Pozdrawiam cieplutko i życzę, by w końcu udało Ci się wejść na Granaty przy pięknej pogodzie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Izo, nie wiem, o które zdjęcie chodzi, ale jeśli to jest to, o którym ja myślę, to zaraz go poprawię, bo został tu zastosowany skrót myślowy :) Pisząc o Orlej Perci, miałam na myśli raczej kierunek patrzenia, bo sam szlak z mojej ścieżki widoczny nie był. Ale dzięki za czujność :) Zawsze podziwiam ludzi, którzy potrafią rozpoznawać szczyty z każdej strony. Ja przy okazji też się uczę.
    A Granaty, cóż... wciąż przede mną. Mam w głowie Wasze zdjęcia z Waszej wędrówki. Towarzyszą mi podczas wirtualnego "przechadzania się " po nich. Mam nadzieję, że jak już padnie decyzja wejścia tam, pogoda się nie obrazi jak w tym roku.
    Ściskam cieplutko i wiem, że za niedługo przeczytam, że i Wy powędrowaliście na zielony Kasprowy :) W końcu to tylko jakieś 9, 10 miesięcy :) Może mniej? :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, na zielone Tatry znowu trzeba tyyyle czekać :) Strasznie szybko zleciały te miesiące... niebawem znowu będzie biało... :) Ale! Będzie czas do opracowania nowych tras na przyszły sezon, a może i spotkamy się na tych nieszczęsnych Granatach? :) W końcu niewiele z nich widzieliśmy oprócz ładnych chmur hehe, przydałoby się wyjście powtórzyć przy nieskazitelnej pogodzie :))

      Usuń
  3. Macie jakiś cichy układ z pogodą, więc to może się udać :) Jestem za! :) Tylko nie idźmy na łatwiznę, pójdźmy Żlebem Kulczyńskiego :) A póki co, musimy zaczekać aż zima sobie pójdzie, choć przyznaję, że i białe szczyty są piękne. Jesteście o tyle wygrani, że dysponujecie samochodem i mieszkacie bliżej. Ja muszę się nieco namęczyć, ale nic to, da się zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I znów muszę napisać kilka słów Betlejemka mam zdjęcia jak w niej spałem w 1969 roku a brat mój wspinał się na południowej ścianie Zamarłej Turmi ja potem robiłem im zdjęcia Partnerem brata po linie był śp Janusz Kubica .który zginął póżniej w katastrowie lotniczej w helikopterze .Co do schroniska Murowaniec to nie wiem czy pamiętacie tą słynną trumne do spania na podaszu tam było chyba z 40 łóżek .płyta pilśniowa była podsufitką na której były różne napisy np,tu taka spała co wszystkim dupy dawała,częste mycie skraca życie skóra się zdziera i człowiek umiera i tym podobne Po pożarze schroniska ta słynna trumna do nocowania została skasowana warunki p.poż nie pozwalały na to to tyle jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam ten wypadek. Polana Olczyska 1994r. Zawsze jak jestem w Zakopanem, idę na Peksowy Brzyzek na grób ratowników. Choć ich nie znałam osobiście to czuję ogromny szacunek dla ludzi, którzy idą na ratunek często ryzykując własnym życiem.
      W schronisku nigdy nie spałam, ale Murowańca lubię za szarlotkę ;) Pozdrowionka :)

      Usuń
  5. Pani Dusiu ja też byłem na grobie śp Janusza Kubicy na Pęksów Brzyzek jest pochowany przy murze ogrodzeniowym z drugim ratownikiem ja mam zdjęcie Janusza i mego brata jak sobie gratulują po przejściu południowej ściany Zamarłej Turni jestem skłonny go udostępnić z podpisem i datą wrzesień 1969 rok oraz zdjęcie jak Janusz siedzi na schodach przed Betlejemką i czyści sobie buty jak ja tego nie opublikuje to po mojej śmierci to szlak trafi syn mój jest dosyć znanym stylistą mody mieszka i działa w Warszawie i za granicą do mego nazwiska niech pani doda imię Wojciech, Podziwiam Panią za pamięć to było 1994 roku w Dolinie Olczyskiej Januszowi śmiga od helikoptera ścieła głowę a potem wzieli go na pokład i helikopter runął na ziemię swego czasu było to w necie jak helikopter leciał na dół ale ten film wycofano. Podziwiam Panią za ten portal i te Tatry jak Pani Chce to ja coś napiszę na jakiś temat bo do Tomasza napisałem już jeden artykuł główny księgowy Bieszczad i w tym golenie bacy. Teraz wysłałem Poczta Bieszczady 1965 i Kolejka wąskotorowa Rzepedż-Cisna 1965 r.Oczywiscie załąączyłem zdjęcia z tamtych lat a wiec 50 lat do tyłu. pozdrawiam serdecznie,jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Jacku, a czemu Pan nie założy swojej strony? Myślę, że mnóstwo ludzi chętnie powróci wspomnieniami w miejsca, o których Pan mówi. Proszę porozmawiać z kimś, kto pomoże na starcie zbudować taką stronę lub bloga. Myślę, że to może być fajny pomysł. Proszę spróbować :)

      Usuń
  6. Pani Dusiu pomysł świetny własna strona tytuł /Góry mojej młodości/ może być proszę o ocenę mam tyle propozycji na pisanie np, historie wojenne mego Taty Kraków .Przeł .Tatarska Węgry Jugosławia .Francja .Anglia i powrot w 1946 r, statkiem Sobieski do Polski prosił mnie o to kuzyn. Napisałęm juz wspomnienia o rodzinie do Zeszytów Odrzykońskich włąsnie sie ukazały a ja mam 200 godzin zajęć na semestrze na Politechnice może podołam Pani Dusiu dziękuje Zakładam tą strone dzięki Pani. Pozdrawiam jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście! Każdy ma swoje góry swojej młodości, więc może poprzez Pana stronę i wspomnienia, ktoś inny powróci do tych lepszych, młodszych czasów. Tymi 200 godzinami proszę nie przejmować, choć to sporo (wiem, bo również pracuję na Uczelni), ale na bloga czas się znajdzie. I jaką da Panu frajdę! :) Trzymam kciuki. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Pani Dusiu bratnia duszo, bo też pracuje Pani na uczelni co prawda pytać nie wypada choć dlaczego by i nie,Czy czytała Pani ostatnią relacje P. Tomasza z Beskidu Niskiego i oglądała zdjęcie tego młodego rudego liska Witaliska proszę koniecznie zobaczyć.jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że czytałam. Na bieżaco śledzę relacje, które zamieszcza Tomasz, bowiem zabiera mnie zawsze w tajemniczy karpacki świat. Polecam ten blog zresztą każdemu, kto do mnie zagląda. Pozdrawiam.

      Usuń