O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 30 stycznia 2019

Wrocław - Hala Stulecia i Ogród Japoński

Spokój po japońsku,
czyli spacer
po wrocławskim ogrodzie


Sami nie wiemy kiedy i jak powstają w nas marzenia. Czasami ktoś o czymś opowiada, a my natychmiast chcemy to zobaczyć na własne oczy. Wielu z moich znajomych opowiadało mi o Ogrodzie Japońskim we Wrocławiu. Jedni byli zachwyceni, inni nieco sceptyczni. Postanowiłam to sprawdzić i samej wyrobić sobie opinię o tym miejscu.


Sympatyczna tablica w hostelu,w którym się zatrzymałam


Kiedy w sierpniu zeszłego roku miałam wylecieć z tego miasta do Norwegii, pojechałam tam dzień wcześniej, by spełnić swoje małe marzenie i pójść na spacer do zoo. Ponieważ z parku zwierząt wyszłam chora od nadmiaru ludzi, postanowiłam uspokoić się idąc na drugą stronę ulicy. A tam, pierwszym budynkiem, jaki zobaczyłam była Hala Stulecia.


Hala Stulecia - widok spod zoo


Hala Stulecia (a po 1945 r. także Hala Ludowa) to hala widowiskowo – sportowa, położona w Parku Szczytnickim, wzniesiona w latach 1911-13. Od 2006 r. uznana za obiekt światowego dziedzictwa UNESCO. Wpisano ją do rejestru zabytków już w latach 60. XX w. razem z Pawilonem Czterech Kopuł, Pergolą i Iglicą. Hala Stulecia powstała, by uczcić setną rocznicę wydania we Wrocławiu, przez króla pruskiego  Fryderyka Wilhelma III, odezwy „Do mojego ludu” z 1813 r., wzywającej do powstania przeciwko Napoleonowi Bonaparte. Postanowiono więc, uczcić to wydarzenie wystawą. Jej organizację powierzono ówczesnemu dyrektorowi Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytnego – Karlowi Masnerowi. Teren pod budowę dało miasto w miejscu dawnego toru wyścigów konnych. W konkursie zwyciężył projekt miejskiego architekta Wrocławia – Maxa Berga, mimo niespotykanej konstrukcji hali i dość wysokich kosztów jej powstania.
Hala ma 42 m wysokości, jej kopuła ma 67 m średnicy, a szerokość sali to 95 m. Całość obliczona była na 10 tysięcy osób.


Jedno z bocznych wejść do Hali Stulecia



Hala Stulecia - widok od strony sztucznego stawu z fontannami



Kopuła hali od wewnątrz


Ciekawostką jest to, że w hali głównej zamontowano specjalnie zaprojektowane pod halę organy, wówczas największe na świecie. Dziś część z nich znajduje się w archikatedrze wrocławskiej.
Hala Stulecia przetrwała okres II wojny światowej. Poza wybitymi szybami i uszkodzonymi , a właściwie rozkradzionymi organami, nie ucierpiała jej konstrukcja. Nadal służy imprezom kulturalnym, sportowym, wystawienniczym itp. Akurat podczas mojej wizyty odbywał się turniej szachowy.
Wspomniany Pawilon Czterech Kopuł zbudowany na początku XX w. tuż przy Hali Stulecia, który także od 2006 r. jest na liście zabytków UNESCO, po II wojnie światowej mieścił  Wytwórnię Filmów Fabularnych. Obecnie sale wykorzystuje Muzeum Sztuki Współczesnej.
Pergola – jej kształt to połowa elipsy. Zbudowano ją wokół sztucznego stawu z fontanną. Długość pergoli to 640 m. W 2009 r. uruchomiono Fontannę Multimedialną, gdzie pokazywane są projekcje światło – dźwięk.


Pergola, która także jest zabytkiem



Pergola daje przyjemny cień w gorące dni



Hala Stulecia - widok spod pergoli



Tym razem pokaz samego światła, bez dźwięku ;)


Iglica za to, wzniesiona została w 1948 r.  z okazji Wystawy Ziem Odzyskanych. Ma ponad 90 m wysokości i waży 44 tony (!)


Zabytkowa iglica


Wszystko to razem stanowi jeden zabytek i bez względu na to, czy budzi zachwyt czy niesmak estetyczny, stanowi jeden z symboli miasta.


Duśka we Wrocławiu :)


Tuż obok Hali Stulecia założono Ogród Japoński. Powstał on także w 1913 r. w Parku Szczytnickim, jako jeden z ekspozycji Wystawy Sztuki Ogrodowej, odbywającej się  w ramach Wystawy Stulecia. Wówczas był to jedyny egzotyczny ogród, prezentowany na tej wystawie.
Założenie to powstało z inicjatywy hrabiego Fritza von Hochberga, dyplomaty i zarazem orientalisty i przy pomocy japońskiego ogrodnika Araia Mankichiego. Po wystawie ogród utracił charakter japoński, mimo zachowanego ogólnego zarysu ogrodu sprzed wystawy. 


Brama wejściowa "Sukiya-mon"



Hortensja w przybliżeniu



Przekwitający krzak hortensji


Podjęto próbę  rekonstrukcji parku. Współpracowali przy tym  także japońscy ogrodnicy, ambasada Japonii oraz oczywiście Polacy. Projekt opracował prof. Ikui Nishikawa, a uroczystego otwarcia dokonano w 1997 r. Niestety, dwa miesiące po uruchomieniu, nadeszła powódź stulecia i ogród przez trzy tygodnie znajdował się pod wodą. Znowu musiano podjąć się rekonstrukcji i udało się to w 1999 r.


Drewniany pomost



W ogrodzie można napotkać różne okazy dendrologiczne...



... oraz złote rybki :)



W zakątkach parku widoczne są drzewka bonsai oraz inne, typowo azjatyckie roślinki



To coś bzyczało i uparcie wracało na ten patyczek :)



I jeszcze jedno ujęcie tej "ważki"




Przerzucone przez wodę kamienie, po których przechodzi się na stały ląd



A tu widok po przejściu na drugą stronę ;)



Drewniany pomost w tle


W ogrodzie znajdują się drewniane budowle, jak mosty, pawilon herbaciany, bramy, japońskie misy i latarnie (z XVIII i XIX w., pochodzące ze zlikwidowanych dawnych ogrodów japońskich). Oczywiście pierwszoplanową rolę odgrywa tu azjatycka roślinność jak czerwone klony czy drzewka bonsai.


Japońska latarnia



Pawilon herbaciany "azumaya"



Drewniany most



Drzewka bonsai na wysepce



Słoneczny, ciepły dzień, to i ludzi pełno...



Japońska latarnia



Przy jednej z japońskich latarni



Drzewka bonasai



Drzewko bonsai



Drzewka mają różne kształty


Park jest uroczy, ale mnie osobiście jakoś szczególnie nie zachwycił. Nie wiem, może zbyt duża ilość osób tego dnia, wpłynęła na mój odbiór? Uważam też, że opłata 4 zł za możliwość pospacerowania po, w sumie kawałku, parku, to trochę dużo. Rozumiem, że pieniądze idą na utrzymanie założenia, ale jednakowoż miałam wrażenie, że z Japonią ten park nie ma zbyt wiele wspólnego. Przyznaję, że Ogród Japoński jest romantyczny (kiedy nie ma tłumu ludzi), można w nim podziwiać kwiaty i drzewa, ale nie zaznałam w nim spokoju. Zmęczona wyszłam poza bramę.


Brama wyjściowa


Park Szczytnicki to także zwykły park, gdzie można pospacerować. 


Pomnik bogini Diany. Pierwszy pomnik, autorstwa Ernsta Segera stał w parku Szczytnickim od 1898 r., ale w 1945 r. zniknął bez śladu. Dopiero w 2015 r. podjęto się rekonstrukcji. Autorem jest Ryszard Zarycki. Pomnik przedstawia boginię Dianę w scenie polowania.


To także park, przez który często przechodziła moja imienniczka, wielka himalaistka, Wanda Rutkiewicz. W pobliskiej szkole sportowej pobierała naukę i mieszkała nieopodal. Postanowiłam pójść jej śladami. Przy okazji znalazłam jeszcze trzy krasnale wrocławskie, które zawsze mnie cieszą.


Stara Odra widziana z Mostu Zwierzynieckiego



Budynek Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu



Domek na drzewie - kto by nie chciał takiego? :)



Krasnal Opiekunek i Krasnomaleństwo



Krasnal Gilbert Grape



Tak się zastanawiałam - co gryzie Gilberta Grape'a?



Kamień pamiątkowy poświęcony Wandzie Rutkiewicz. W tle szkoła sportowa, do której uczęszczałą słynna himalaistka



Pamięci Wandy Rutkiewicz



Krasnal Piastek - tuż przy drzwiach wejściowych do szkoły



Tablica upamiętniająca słynnych absolwentów szkoły. Dzięki uprzejmości dozorcy szkoły, zostałam przez niego wprowadzona do niej i oprowadzona. Wielkie dzięki! :) 



Wśród absolwentów nie mogło zabraknąć wzmianki o Wandzie Rutkiewicz


Wróciłam wieczorem do hostelu bardzo zadowolona, bo udało mi się spełnić moje małe wrocławskie marzenia. Te, zrodziły się już we mnie bardzo dawno. Kolejnego dnia miałam wylecieć na spotkanie z moim wielkim marzeniem. Ale to już przecież inna opowieść…


Sympatyczny obrazek hostelu Wratislavia, w którym miałam przyjemność się zatrzymać




6 komentarzy:

  1. I pięknie... We Wrocławiu można się zagubić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak... Bardzo lubię to miasto, choć stosunkowo późno je dla siebie odkryłam :)

      Usuń
  2. To był pierwszy japoński ogród, który zwiedzałem. Wtedy bardzo mi się podobał. Po latach odkryłem inny w Jarkowie k. Lewina Kłodzkiego i teraz ten wg mnie jest najładniejszy w Polsce, chociaż dużo mniejszy. A Hala Stulecia zachwyca właśnie unikalną konstrukcją, na tamten czas niezwykle śmiałą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, o tym drugim nie miałam pojęcia. Wiem, że jeszcze niedaleko Karpacza jest jakiś, ale to tylko świadczy o tym, że chcemy jakiś nowości i oryginalności. I to nie jest złe, pod warunkiem, że trzymamy się tematu. We wrocławskim ogrodzie zabrakło mi typowych japońskich budowli w otoczeniu azjatyckiej roślinności. Jakoś zabrakło mi klimatu :) Ale tak do spaceru - nawet romantyczny jest. Ściskam mocno! :)

      Usuń
  3. Śliczny ten ogród.:)
    My nie zdążyliśmy go zwiedzić w ubiegłym roku, ale wiosną chciałabym znów odwiedzić Wrocław. I koniecznie zobaczyć ten ogród.
    Moc pozdrowionek!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie jakoś tak mocno nie zachwycił. Nie wiem, może za dużo osób było wtedy. Poleciłabym go raczej w tygodniu i nie w sezonie, choć mi osobiście zabrakło nieco klimatu. Ale zobaczcie go przy okazji, żeby mieć swoje zdanie. Ściskam :) Po polsku, bo po japońsku nie umiem :)

      Usuń