Tatry... Moje miejsce na ziemi. Moja największa pasja. Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole. A dlaczego chodzę po górach? Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu... Bo góry są.
SIĘGNĄĆ CHMUR, CZYLI O ZDOBYWANIU NAJWYŻSZEJ GÓRY POLSKICH TATR ZACHODNICH:
WYPRAWA NA STAROROBOCIAŃSKI WIERCH – 2176 m n.p.m.
Pewnego sierpniowego dnia 2011r zapadła decyzja, że wraz z koleżanką wejdziemy na najwyższą górę w polskich Tatrach Zachodnich.
Byłyśmy już nieco rozchodzone, więc w zasadzie nie powinno nam to sprawić kłopotu. Zwykle zapał przysłania nieco możliwości. Trasa potem to weryfikuje. Nie mniej jednak ruszyłyśmy rano w dobrych humorach.
Swoją wędrówkę rozpoczęłyśmy od Doliny Chochołowskiej, najdłuższej i największej w Tatrach. Po przebyciu prostego odcinka drogą, dotarłyśmy do rozwidlenia szlaków za Leśniczówką Chochołowską. Stąd czarnym szlakiem weszłyśmy do Doliny Starorobociańskiej. Czekała nas ok. 3h wędrówka do Siwej Przełęczy, która znajduje się na 1812 m n.p.m.
Szlak czarny jest w dobrym stanie, widoczny, czasem idzie się po prostej, choć najczęściej mozolnie pod górę. Początkowy odcinek wiodący przez las, może być nieco błotnisty ze względu na zwózkę drewna.
Na czarnym szlaku
Na czarnym szlaku
Po prawej stronie szlaku wznosi się Wielki Kopieniec i Mały Kopieniec, za nimi masyw Krowieńca oraz Kulawca, którędy zamierzałyśmy wracać.
Kulawiec
Kiedy weszłyśmy w Żleb pod Pyszną, szlak poprowadził nas ostro pod górę, po otwartej przestrzeni, prosto na przełęcz. Po lewej stronie minęłyśmy masyw Ornaku, który ponownie po latach odwiedziłam w 2012r. Stopniowo za plecami wyłaniał się Kominiarski Wierch, na którego nie ma poprowadzonego szlaku turystycznego.
Masyw Ornaku
Na Siwej Przełęczy zawsze wieje. Mimo, że słońce było w pełnej gotowości do usmażenia nas jak na patelni, to wiatr skutecznie mu przeszkadzał. Odnosiłam wrażenie, że hula mi po głowie, wpadając jednym uchem i wypadając drugim. Natychmiast chustka powędrowała na uszy.
Na Siwej PrzełęczyWidok z Siwej Przełęczy w kierunku Czerwonych Wierchów
Na Siwej Przełęczy zrobiłyśmy sobie małą przerwę, by następnie zielonym szlakiem podejść do Siwego Zwornika i przełęczy Liliowy Karb, które znajdują się mniej więcej na wysokości 1959 m n.p.m. Stąd rozchodzą się szlaki na Błyszcza i Bystrą oraz w słowackie doliny.
Na Siwym Zworniku
My wybrałyśmy się czerwonym szlakiem na Starorobociański Wierch. Szlak ten poprowadzony jest granią. Zanim jednak zaczęłyśmy się wspinać, podziwiałyśmy widok na Starorobociańską Dolinę.
Dolina Starorobociańska
Końcówka podejścia na szczyt to dość stromy szlak po obsuwającym się spod nóg piargu. Męczy to bardziej, niż mogłoby się wydawać. Wreszcie upragniony cel wędrówki pojawił się na wyciągnięcie ręki, a raczej nogi :)
Czasem trzeba odpocząć. Jedna noga na Słowacji, druga w Polsce...
Stanęłyśmy na szczycie Starorobociańskiego Wierchu (2176 m n. p. m. ). Po jego grani biegnie granica polsko-słowacka. Góruje on nad dolinami: Starorobociańską, którą weszłyśmy, Zadnią Raczkową i Gaborową. Góra ta na Słowacji nazywana jest Klinem, ponieważ leży wciśnięta między Doliną Raczkową i Gaborową, które to dolinki znajdują się już po słowackiej stronie. Sama góra ma kształt piramidy, a jej stoki, jak już wspomniałam, mają charakter kamienisty.
Polska nazwa szczytu pochodzi od dawnej Hali Stara Robota, ta zaś oznaczała nieczynne wyrobiska rudy żelaza, która była tu wydobywana już w XVI w.
Na szczycie Starorobociańskiego Wierchu. Widok na słowacką Bystrą i Zadnią KopęWidok na Tatry Wysokie ze Starorobociańskiego Wierchu
Ze szczytu Starorobociańskiego Wierchu rozpościera się piękny widok na Błyszcza i Bystrą, z drugiej strony na słowacką Jakubinę oraz Račkową Dolinę.
Na szczycie Starorobociańskiego Wierchu. Po lewej Bystra, po prawej Zadnia Kopa, zwana Niżną Bystrą
Kiedy już odpoczęłyśmy nieco, zrobiłyśmy obowiązkową sesję zdjęciową oraz nasyciłyśmy oczy widokami, dałam sygnał wymarszu, bowiem już od wejścia ludzie sygnalizowali, że na Starorobociańskiej Przełęczy, pasą się kozice.
Zejście z góry to znów walka z piargiem. Schodziłyśmy powoli, żeby zejść, a nie zjechać na tej części ciała, którą spinałyśmy przy stawianiu kroków.
Starorobociański Wierch - widok z Przełęczy
Wreszcie zeszłyśmy na przełęcz na 1958 m n. p. m. I rzeczywiście kozice tam były. Piękne, dzikie kozice, oswojone z turystami. Niektóre stały na ścieżce, ale kiedy tylko ktoś za blisko podchodził, ustępowały miejsca. Dobrze, że instynkt jeszcze im się zachował.
Mogłyśmy tam stać i się na nie gapić bez końca, ale czas powoli nas naglił. Pożegnałyśmy, więc te piękne stworzenia, ciesząc się, że mogłyśmy tak blisko z nimi obcować.
Przed nami była mała wspinaczka granią na Kończysty Wierch (2003m n.p.m.). Po drodze w dole pod Jakubiną minęłyśmy Račkowe plesá, czyli nieduże stawy polodowcowe w słowackiej Dolinie Raczkowej. Część z nich okresowo wysycha.
Dolina Raczkowa. W tle Starorobociański WierchRačkowe plesá
Wreszcie znalazłyśmy się na Kończystym Wierchu. Jest to środkowa góra wciśnięta pomiędzy Starorobociański Wierch i Jarząbczy Wierch, rozdzielona dwoma przełęczami: jakże by inaczej, Starorobociańską i Jarząbczą. Na północ odchodzi od niego grań ze szczytem Czubika i Trzydniowiańskim Wierchem. Od południa Kończysty Wierch wznosi się nad Doliną Raczkową.
Na Kończystym Wierchu
Z Kończystego Wierchu udałyśmy się zielonym szlakiem przez Czubik na Trzydniowiański Wierch (1758 m n. p. m.) Parę lat wcześniej, w maju próbowałam go zdobyć, jednak brodzenie w śniegu skutecznie nakazywało odwrót do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Co się odwlecze, to nie uciecze. Teraz wędrowałyśmy z koleżanką szlakiem, delektując się widokami z każdej strony. Wokół piękne panoramy na Błyszcza, Starorobociański Wierch, Jarząbczy Wierch, Wołowiec i Rakoń. Z drugiej strony masyw Ornaku…
Na Trzydniowiańskim WierchuWidok z Trzydniowiańskiego Wierchu na Starorobociański Wierch
Po małym odpoczynku weszłyśmy na czerwony szlak prowadzący nas poprzez Kulawiec i Krowieniec do drogi w Dolinie Chochołowskiej. Droga przez Kulawiec jest ciężką o tyle, że prowadzi po korzeniach kosodrzewiny czasem sięgającej głowy lub wyżej. A kiedy już się przejdzie ten trudny odcinek to czeka nas jeszcze schodzenie po schodach. W sensie dosłownym, bowiem szlak opada lasem dość stromo w dół i poukładane są drewniane stemple, by łatwiej było iść.
Dalszy ciąg wędrówki wiódł nas już Doliną Chochołowską. Choć obie z koleżanką byłyśmy zmęczone, wzięłyśmy jeszcze rowery z wypożyczalni i do samej Siwej Polany dojechałyśmy na dwóch kółkach. Jechało się fajnie, bowiem na tym odcinku Dolina Chochołowska schodzi lekko w dół. Wyrobiłyśmy się na ostatni busik do naszej kwatery.
Chmur nie dosięgnęłyśmy, za to kozice a i owszem :)
Hej!
Wybieram się za kilka dni..Nie wiem..Jeżeli śnieg do tej pory nie zejdzie może to być niebezpieczne ?
OdpowiedzUsuńNawet najmniejsza góra może być niebezpieczna, gdy nie ma się odpowiedniego sprzętu i przygotowania. W zeszłym tygodniu we wtorek w górach spadł śnieg, raczej mało prawdopodobne, żeby stopniał. Temperatura w górach jest o tej porze dużo niższa w górach niż w Zakopanym. Poza tym za moment zaczyna się pora halnego, co też może sprawiać pewne trudności. Droga na Starorobociański Wierch jest uciążliwa pod kątem piargu, który jest pod nogami. Jeśli jeszcze na nim leży śliski śnieg, może być ciężko zarówno przy wchodzeniu, jaki schodzeniu. Proponuję prześledzić prognozy pogody podawane przez GOPR na dzień eskapady ( w Zakopanym stacja meteo jest na ul. Kościuszki przy Krupówkach), podpytać pracowników schroniska bądź swoich gospodarzy (nie wiem, skąd planowana jest wędrówka). Jeśli tylko jest jakiekolwiek zagrożenie, odłożyłabym tę trasę na lepszą pogodę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za mimo wszystko udany odpoczynek :)
Zawsze śledzę pogodę kilka dni wcześniej i decyzja zapada dzień przed wyjazdem.Najwyżej w Zachodnich Tatrach byłam na Wołowcu a Starorobociański jest mi jeszcze obcy.Nie wiem na ile wąskie jest to podejście od Siwej Przełęczy..Sądząc po fotkach nie jest źle..Ale właśnie dlatego mam rozterki.Jeżeli uda mi się wejść w najbliższym czasie dam Ci znać.Pozdrawiam...
UsuńOd Siwej Przełęczy wejście jest w miarę szerokie, idziesz potem grzbietem. Już od Siwego Zwornika droga stopniowo idzie ostro w górę. Wtedy zaczyna się ten piarg pod nogami, który może być zdradliwy. Pogoda we wrześniu/październiku bywa czasem miłym zaskoczeniem, czego życzę Tobie podczas wspinaczki :) I oczywiście będzie mi miło za zdaną relację :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam :)
Ach, to jeden z moich ulubionych szlaków! Po bieganiu w skałach Tatr Wysokich, wybrałam się na Starorobociański i aż mnie wcięło! Niby Czerwone Wierchy podobne, ale widoki z Ornaku... mniam :) Zapraszam też do mnie na blog, będą pojawiać się regularnie posty z Tatr (i nie tylko) Pozdrawiam, Wieczna Tułaczka
OdpowiedzUsuńWitaj..Znalazłam Cię na fejsie..
UsuńMnie na fejsie nie ma, więc wnioskuję, że odnalazłaś Wieczną Tułaczkę. I super, bo tam też możesz znaleźć ciekawe miejsca :)
UsuńPozdrawiam!
Góry wciągają :) Aż boję się myśleć co by to było, gdybym mieszkała bliżej nich :) Witam na moim blogu i dziękuję za zaproszenie do Twojego Świata Wieczna Tułaczko :) Tymczasem ciepło ściskam!
OdpowiedzUsuńWitam...No i stało się...29 września...Weszłam na Starorobociański przez Dolinę Starorobociańską.Potem Kończysty i oczywiście Trzydniowiański.Zeszłam Doliną Jarząbczą do schroniska na Polanie Chochołowskiej a potem powrót Doliną Chochołowską do autka.Pogoda piękna a widoki bajeczne!!!Niesamowita gra jesiennych barw.Zapraszam do obejrzenia mojej video-relacji z tej wyprawy.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=-c-O2-jbRlY
W najbliższych dniach planuję Czerwone Wierchy.Pozdrawiam Was serdecznie!
Z prawdziwą przyjemnością obejrzałam filmik. Rozmarzyłam się :) Gratuluję wejścia, pogody i super ujęć. Śnieżek dodał klimatu, a ta rudziejąca sit scucina - rewelacja z ciemno zielonymi plamami kosodrzewiny. Zawsze mnie to urzeka. Dziękuję ślicznie za moment relaksu w górach :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło i czekam na Czerwone Wierchy!
Bystra jest z lewej
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Poprawiłam w tekście, choć daleka od prawdy nie byłam, bo ten stożek to też Bystra tylko Niżna, zwana raczej Zadnią Kopą :) Witaj na blogu! Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńI could not resist commenting. Exceptionally well written!
OdpowiedzUsuńThank You! Best regards :)
UsuńWycieczka obowiązkowa w Tatrach Zachodnich, bo widoki są naprawdę niesamowite :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie za to lubię Tatry Zachodnie - za te widoki na strzeliste Tatry Wysokie i Tatry Słowackie. I odpocząć można i zmęczyć się można. Jedyne, co mi tam nieco przeszkadza, to piarg pod nogami :) Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń